Blog Beaty


Potrójne kuszenie PDF Drukuj Email
Blog Beaty
niedziela, 10 lutego 2013 13:58

Wtedy Duch wyprowadził Jezusa na pustynię, aby był kuszony przez diabła. A gdy przepościł czterdzieści dni i czterdzieści nocy, odczuł w końcu głód. Wtedy przystąpił kusiciel i rzekł do Niego: Jeśli jesteś Synem Bożym, powiedz, żeby te kamienie stały się chlebem. Lecz on mu odparł: Napisane jest: Nie samym chlebem żyje człowiek, lecz każdym słowem, które pochodzi z ust Bożych. Wtedy wziął Go diabeł do Miasta Świętego, postawił na narożniku świątyni i rzekł Mu: Jeśli jesteś Synem Bożym, rzuć się w dół, jest przecież napisane: Aniołom swoim rozkaże o tobie, a na rękach nosić cię będą byś przypadkiem nie uraził swej nogi o kamień. Odrzekł mu Jezus: Ale jest napisane także: Nie będziesz wystawiał na próbę Pana, Boga swego. Jeszcze raz wziął Go diabeł na bardzo wysoką górę, pokazał Mu wszystkie królestwa świata oraz ich przepych i rzekł do Niego: Dam Ci to wszystko, jeśli upadniesz i oddasz mi pokłon. Na to odrzekł mu Jezus: Idź precz, szatanie! Jest bowiem napisane: Panu, Bogu swemu, będziesz oddawał pokłon i Jemu samemu służyć będziesz. Wtedy opuścił Go diabeł, a oto aniołowie przystąpili i usługiwali Mu. (Mt 4, 1-11)


Przytoczony fragment Kuszenie Jezusa to piękne świadectwo Boga wobec człowieka. Bóg zesłał na świat swojego Syna, jako przewodnika życia, abyśmy Go poznali. I cóż nam Jezus pokazuje w tym fragmencie? Po pierwsze, że każdy jest kuszony. Co więcej – Jezus został wysłany na kuszenie przez samego Ducha. Został wystawiony na próbę. Co się działo dalej? Przez 40 dni nic, bo nie czuł głodu. Nie było potrzeby Go kusić, bo nie był słaby. Szatan przyszedł do Jezusa na sam koniec, zaraz przed metą, aby zmusić Go do upadku. Dlaczego? Bo Jezus był już głodny, spragniony, brudny, zmęczony, może niewyspany, może czuł się już osamotniony – był słaby. Dlatego został zaatakowany przez złego. Zły nie ma mocy dopóki nie jesteśmy słabi – to jest pierwsza nauka dla nas.

Szatan wystawił Jezusa na próbę trzykrotnie. Jezus trzykrotnie zwyciężył. Dał świadectwo walki ze złem. Często wydaje nam się, że jesteśmy słabi wobec grzechu, że nie wiemy co robić, że nigdzie nie ma porady jak walczyć – jest. Wystarczy w tej słabości, którą masz sprzeciwić się szatanowi. On wtedy odpuszcza, bo nie ma mocy nad nami. I nigdy nie będzie miał na całe szczęście. Bóg w osobie Jezusa Chrystusa pokazał nam bardzo wyraźnie, że trzeba walczyć nawet jak czujesz się wyczerpany. Pan podtrzymuje wszystkich, którzy padają, i podnosi wszystkich zgnębionych (Ps 145, 14). W walce nie jesteśmy sami – jest z nami sam Bóg. I postawa Jezusa jest dla nas świadectwem wierności wobec Boga nawet w najtrudniejszym położeniu. Czy Jezusowi było łatwo? Na pewno nie! Czy był wierny Miłości? Tak! I pokazał, że jak tylko przeciwstawisz się największemu kuszeniu to zwyciężyłeś.

Czy Bóg wysłał Go na kuszenie, bo chciał Jego zguby? Nie! To sam Duch wyprowadził Jezusa na pustynię by był kuszony. Nieprawdopodobne! Jaka z tego płynie wiara Boga w człowieka! I jak malutki jest szatan w oczach Boga skoro lichy człowiek jest w stanie go pokonać. Pytanie tylko: dlaczego wyolbrzymiamy szatana? I dlaczego nie wierzymy, że z Bogiem damy mu radę? Dlaczego zapominamy o wstawiennictwu Boga w chwilach kuszenia? Dla Jezusa zamienić kamienie w chleb to bułka z masłem. Ale nie o to chodziło żeby wykazać jakie to proste i spełnić prośbę szatana. I nie o to chodzi dziś. Potęgą jest wiedzieć, że potrafię to wykonać bez problemu, ale tego nie robić, bo zwyczajnie szatan na to nie zasługuje. Nie jemu oddajemy chwałę! To po co mu cokolwiek dawać…?
Nie czyniąc można uczynić o wiele więcej!

Mnie tylko wciąż nurtowało, dlaczego Jezus był kuszony tylko trzy razy. Przecież w życiu tak się nie udaje trzy raz odpędzić szatana i już. (A może nigdy do tych trzech tak naprawdę nie udało się dotrwać?) Zastanawiałam się, dlaczego trzy razy a nie pięć? I wtedy przeczytałam jeszcze raz zadania jakich wymagał od Jezusa szatan:
Przemień kamienie w chleb – Chlebem jest Jezus.
Skocz, by Cię złapali – Duch Święty lata.
Dostaniesz wszystkie świątynie – Królestwo jest u Boga.
Przyszło do mnie zrozumienie, dlaczego trzy razy – bo kusił każdą Osobę Trójcy Świętej. I Im się udało!

Dziękuję Jezu za Twoje świadectwo, że byłeś wyprowadzony przez samego Ducha na kuszenie i zwyciężyłeś. Dziękuję za wiarę w człowieka – za wiarę we mnie, że też zwyciężę!

Wciąż myślisz, że nie masz szans z szatanem?
Serio?

Beata Słowik

 
Serce musi być dziurawe PDF Drukuj Email
Blog Beaty
poniedziałek, 14 stycznia 2013 22:11

Zranienia - każdy z nas ich doświadczył. Czasami to było słowo, które zostawiło nam bliznę na sercu. Innym razem sytuacja, która wyrwała nam kawałek serca. Niekiedy zawinił ktoś wobec mnie, niekiedy raniłem innych ja albo dopuszczałem się grzechu raniąc samego siebie. Przyczyny zranień są różne. Efekt jest jeden - poranione serce. Dziurawe.

Zranienia są dla nas po ludzku czymś niechcianym, bolącym. Modlimy się o uzdrowienie, aby Pan nas uleczył, aby naprawił pęknięcia, dziury, niekiedy nawet wyrwy. Prosimy, by załatał je swoją miłością żeby już nie bolało. I chcemy żeby te wszystkie rany zniknęły, żeby nasze serce znów było całe... i piękne.

Bóg jednak czyni inaczej. Bóg sprawia, że to po ludzku brzydkie i nie nadające się do niczego serce staje się najpiękniejsze, staje się cudem.

Wyobraź sobie serce. A teraz wyobraź sobie serce, do którego strzelano z karabinu maszynowego. Jak wygląda? Czy jest piękne? Jest całe poszarpane, cierpiące, pełne dziur przez które wszystko widać. Jest brzydkie. Dla ludzi, dla Boga ma ono wielką wartość.

Dziury w sercu są potrzebne. Ba! Nawet niezbędne do życia w miłości! Bóg kocha każdego z nas i wlewa zdroje swojej miłości w nasze serca. Te dziurawe, bo dzięki tym dziurom Jego miłość przepływa przez nasze serca i może być przekazana dalej. Może ożywiać serce drugiego człowieka.

Wyobraź sobie jeszcze raz to podziurawione serce. A teraz wyobraź sobie, że przenika je Boża Miłość. Przez każdą dziurę, każdą szczelinę, każdą wyrwę przepływa Jego miłość, by uzdrowić Twoje rany. Ale nie zasklepia tych ran. Nie. Sprawia, że już nie bolą i wykorzystuje je, by Jego miłość przez Twoje rany mogła popłynąć do Twoich bliźnich w Jego Imieniu. Rozświetla Twoje poszarpane serce i sprawia, że staje się cudem Jego obecności. Stałeś się Przekaźnikiem Bożej Miłości. Dzięki zranieniom.

Pokochaj swoje dziurawe serce i podziękuj za nie Bogu.
To dzięki niemu możesz być tak blisko Niego.

Beata Słowik

Zmieniony: poniedziałek, 14 stycznia 2013 22:15
 
Sprawa czerpaka PDF Drukuj Email
Blog Beaty
wtorek, 08 stycznia 2013 22:06

Daj mi pić! (J 4, 7b)

Surrealistyczne... Bóg, Stwórca wszechświata zwraca się do zwykłej, prostej kobiety. Nie ma nic wyniosłego, żadnych pięknych szat, pięknej komnaty jak na władcę przystało, żadnych kosztownych ozdób, podniosłej muzyki... Nic. Zamiast tego jest pot, żar z nieba, podbrudzone szaty, piasek na nogach i studnia. Zwykła kobieta. I Bóg, który tak po prostu mówi daj mi pić.

Tą kobietą jestem ja... lecz zamiast piasku na nogach okrywa mnie grzech. Panie obmyj mnie z mojej winy... I zamiast studni jest pustka w sercu, którą tylko Ty możesz wypełnić. Wystarczy, że dam Ci pić, a będę mogła czerpać ze Zdroju Bożej Miłości.

Wystarczy byś był, nic więcej. Tylko byś był, nic więcej. By Twoje skrzydła otuliły mnie. Jesteś. A ja się boję otworzyć swe serce byś mógł się napić. Bo to takie nierealne... Bóg, Pan całego świata zwraca się bezpośrednio do mnie daj mi pić. Daj... - wymaga mojej otwartości, mojej chęci żeby się podzielić. Mi... - mojemu Bogu, który stworzył niebo i ziemię, ale także i mnie. Pić... - czerpać ode mnie, by zaspokoić pragnienie miłości. To wszystko takie nierealne... I...

Wystarczy bym był, nic więcej. Tylko bym był, nic więcej. By moje serce otworzyło się. Wystarczy bym był... tyle wystarczy byś mógł Boże czerpać... A przecież jestem, bo Ty Jesteś.

Czy dałeś już Bogu czerpak do swego serca?

Beata Słowik

 

 
Tak mało dni... PDF Drukuj Email
Blog Beaty
niedziela, 06 stycznia 2013 12:29

Żyjemy na tym świecie tyle czasu... Jedni dłużej, inni dopiero zaczynają. Jesteśmy pielgrzymami, którzy wciąż szukają swojej drogi do Pana. Każdy dzień inny, a jednak taki sam. Szybko przyzwyczajamy się do rytmu świata. Wiosna, lato, jesień, zima, poniedziałek, wtorek... Tydzień zlewa się w dzień, tygodnie zlewają się w lata, lata zlewają się w bliżej nieokreśloną masę wspomnień. Ile to razy przechodziliśmy po tej ścieżce od autobusu do domu? Ile razy mijaliśmy tych samych ludzi? Wszystko się zaciera... A przecież są dni, które pamiętamy szczególnie, które wychwytujemy z tej masy wspomnień i to z jakimi szczegółami. Narodziny dziecka, wizyta przyjaciółki, wspomnienia z wczesnego dzieciństwa kiedy to przyjechała ciocia i dała nam takie upragnione coś...

W ciągu roku są też inne dni, które zasługują na szczególną pamięć - niedziele. Jakże ich niewiele w naszym życiu. W ciągu 365 dni niedzielę mamy zaszczyt świętować jedynie 52 razy. I tylko 12 pierwszych niedziel miesiąca z Adoracją Najświętszego Sakramentu. Każdy dzień taki sam, a jednak świadomie czy mniej świadomie 52 z nich jest wyjątkowych.

Trzej Królowie wyczekiwali na świecącą gwiazdę, by wyruszyć w drogę na powitanie Boga. Przemierzyli krainy, by tam dotrzeć i złożyć swe dary. Przybyli, by oddać pokłon i bliskość Jezusa przemieniła ich serca. Wrócili do domów inni. Pełni bożej miłości.

My nie musimy przechodzić tak dalekiej drogi. Nie musimy tyle czasu wyczekiwać na znaki. Bóg jest tuż obok. I czeka, aż przyjdziemy z pokłonem, by mógł odmienić nasze serce. Czeka codziennie, szczególnie w niedziele.

Czy wciąż potrafię dostrzec tę łaskę, którą mi daje? Czy potrafię dobrze wykorzystać ten czas? Czy doceniam moją obecność w Kościele? Czy dostrzegam ten dar wiary jaki mam, który pociąga mnie do Boga, którego brakuje tylu ludziom?

Bóg daje mi siebie całego nie tylko od święta.
Czy ja Mu daję siebie całkowicie chociaż od święta?

Beata Słowik

Zmieniony: poniedziałek, 07 stycznia 2013 01:14
 
Bóg odpoczywał PDF Drukuj Email
Blog Beaty
sobota, 27 października 2012 22:45

Pamiętaj o dniu szabatu, aby go uświęcić. Sześć dni będziesz pracować i wykonywać wszystkie twe zajęcia. Dzień zaś siódmy jest szabatem ku czci Pana, Boga twego. Nie możesz przeto w dniu tym wykonywać żadnej pracy ani ty sam, ani syn twój, ani twoja córka, ani twój niewolnik, ani twoja niewolnica, ani twoje bydło, ani cudzoziemiec, który mieszka pośród twych bram. (Wj 20, 8-10)

Bóg stwarzał świat sześć dni. Siódmego zaś odpoczywał. Dlaczego? Czy był zmęczony? Nie, przecież On Tworzył Słowem. Bóg powiedział... i stało się... Dlaczego zatem Ten, który nigdy sie nie męczy odpoczywał? Ponieważ odpoczynek jest wpisany w rytm życia. Tak został zaplanowany świat - żeby w jednym dniu oddawać chwałę Temu, który to wszystko tak pięknie stworzył. Mieć czas dla rzeczy ważnych. Mieć czas dla ważnych osób. Mieć czas dla Niego.

Niedziela - dzień dany od Boga, by zwolnić tempo, przestać gnać. Zatrzymać się... przed Nim. Wrócić do porządku dla jakiego zostaliśmy stworzeni i postawić Boga na pierwszym miejscu. Każdego tygodnia dostajemy w prezencie dzień by odnaleźć ponownie Jego miłość. Pozwolić Mu napełnić swoje wnętrze na cały kolejny tydzień. 

W Roku Wiary może szczególnie powinniśmy w niedzielę dać z siebie coś więcej niż tylko udział w Eucharystii? Warto sięgnąć do lektury Katechizmu Kościoła Katolickiego albo chociaż pochylić się nad Słowem, które Pan Bóg kieruje do nas tego dnia. Może powrót do skrutacji?

Beata Słowik

Zmieniony: sobota, 27 października 2012 23:55
 
<< Początek < Poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 Następna > Ostatnie >>

JPAGE_CURRENT_OF_TOTAL
RocketTheme Joomla Templates