Święty Gabriel z Tbilisi PDF Drukuj Email
Zbyszek czyta, inni też...
wtorek, 23 października 2018 23:34

st gabrielWiek dwudziesty przyniósł totalitaryzmy, a wraz z nimi szalejący wręcz ateizm. I właśnie w tych trudnych czasach na ulicach stolicy gruzińskiej republiki Związku Radzieckiego pojawił się pewien człowiek. Dla niewierzących był to wariat, dla wierzących jurodiwyj, szaleniec dla Chrystusa. Chodził w łachmanach po tbiliskich ulicach i nauczał o Chrystusie, nakłaniał do pokuty, piętnował grzech. To znów chodził po prośbie, a to co zebrał – pieniądze czy ubranie – oddawał innym. Zdarzało się, że chodził z tabliczką na piersi: „Kto nie ma miłości, jest jak naczynie bez dna” i na dowód nosił ze sobą dziurawy kubek. Przez tę dziurkę patrzył na ludzi. A oni wiedzieli, że mama, czyli ojciec Gabriel, to człowiek Boży. Każdy, kto choć raz miał z nim kontakt, zapamiętywał go na zawsze, bo starzec widział wnętrze człowieka, znał jego troski, ale przede wszystkim kochał wszystkich bez wyjątku. I przychodzili ludzie do tego mnicha z prośbą o modlitwę i poradę.

Popularność wśród ludzi nie mogła ujść uwadze władz. Te potraktowały go na początku łagodnie – uznały za chorego psychicznie. Rodzina wciąż się obawiała, że pomimo diagnozy mama Gabriel może zostać aresztowany. Bo jak długo władze będą znosić chociażby jego wizyty w cerkwi Metechi, w której pochowana jest św. Szuszanika, a w której funkcjonował teatr, z którego aktorów i widzów starzec nieustannie przeganiał? Albo jak długo będą go tolerować ateiści, do których wchodził ot tak, z ulicy, i nawoływał do przyjęcia wiary w Chrystusa?

Więcej o Świętym Gabrielu, o którym mówił nam ojciec Marcin - TUTAJ

A także TUTAJ

Zbyszek

Zmieniony: sobota, 10 listopada 2018 00:28
 
RocketTheme Joomla Templates