Marysia pisze...
|
niedziela, 03 października 2010 20:20 |
Była sobie Kobieta. Bóg wybrał ją do wyjątkowej zażyłości ze Sobą.
Wymienili się rodzinami.
On użyczył Jej swojej, miał bowiem pewien plan – a ona Jemu swojej, olbrzymiej, nie do policzenia.
Kobieta była pełna miłości płynącej z relacji z Bogiem.
Chciała tym samym – to znaczy relacją z Bogiem – uszczęśliwić swoją wielką rodzinę, bo tylko w tym upatrywała prawdziwe szczęście.
Miała u Niego wejścia. Sam pozwalał na to, bo była Mu oddana całą sobą, to znaczy – niepodzielnym sercem. Dlatego jej bliscy dostawali od Niego wiele łask, gdy tylko poprosiła.
Prosiła mądrze. Dyskretnie.
Kierowała się Jego wolą. Zawsze wiedziała, o co i kiedy należy poprosić.
Najważniejsze było dla niej, żeby słuchali Jego Samego; żeby wchodzili w taką zażyłość z Nim, jakiej sama doświadczyła.
Więc gdy rodzina przychodzi, by ufnie pocałować Jej Ręce...
... kto ośmieli się nazwać ten gest bałwochwalstwem...?
Meroutka
|
Zmieniony: czwartek, 23 grudnia 2010 22:41 |