Marysia pisze...
|
poniedziałek, 05 marca 2012 01:12 |
Ten niewidomy człowiek, który siedząc na drodze krzyczał "Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną!!!"... - był na dnie.
Tak. Prosta modlitwa nie stanowiła dla niego jakiegoś duchowego wysiłku, wewnętrznego starania, ćwiczenia oddechu, szukania ciszy.... Raczej była rozpaczliwym wołaniem o pomoc, krzykiem z dna ciemności.
Pierwsza modlitwa Jezusowa tam właśnie się zrodziła... - w nieokiełznanym emocjonalnie krzyku człowieka cierpiącego. Taki wzór biblijny zostawił nam ewangelista.
Być może nam samym już nie potrzeba do tego tak wielkich cierpień - chociaż każdy ma swoje bolesne historie, które trzeba przepracować. Czasem wystarczy jedynie jasno zobaczyć swoje mechanizmy działania, zakorzenione schematy, własną bezsilność.... i zapłakać nad nimi.
Tylko niech mam na tyle odwagi, by tak głęboko dotknąć wzoru Słowa.
meroutka
|
Zmieniony: wtorek, 06 marca 2012 19:13 |