Przymierze PDF Drukuj Email
Marysia pisze...
niedziela, 20 listopada 2011 00:27

Frapuje mnie słowo „PRZYMIERZE”.

Wiele słów można znaleźć, zaczynających się od cząstki „przy”. Niektóre układają się w pewną tematyczną całość. Są jak klocki domina, ustawione blisko siebie – jedno poruszone, wprawia w ruch następne....

Pierwsze skojarzenie: przyjaźń.

Dobre słowo. Najważniejsze. Przyjaźń jest najszlachetniejszym rodzajem duchowego przymierza, które nie potrzebuje wielkich deklaracji słownych – ale na pewno potrzebuje czasu i odpowiedzialności. Żeby mieć przyjaciół, trzeba mieć dla nich czas. Nie nazywaj Jezusa swoim przyjacielem, jeśli nie masz dla Niego czasu.

Nie jest łatwo nazwać drugiego człowieka przyjacielem, ale gdy już się dla obu stron stanie czytelne, że to co jest między nami... to przyjaźń – wówczas przymierze okazuje się naturalną konsekwencją zaistnienia przyjaźni. Przymierze objawia się przez pragnienie wierności.

Przy – jaźń. Jaźń - czyli to, kim się naprawdę jest. Poznać kogoś dobrze, być przy jego jaźni - blisko jego prawdziwej codzienności. Być niegasnącą modlitwą serca przy policzku jego istnienia, brużdżonym zmartwieniami. Poczucie własnej tożsamości konstytuowane jest przez doświadczenie głębokiej bliskości i przez pragnienie oddania życia.


www.asz.waw.pl/
 

Drugie skojarzenie: przyjęcie.

Bycie przyjętym, zaakceptowanym, rozpoznawanym, lubianym. Każdy z nas nosi w sobie tę potrzebę i być może nawet Potrzeba Przyjęcia to jest takie rozwinięcie skrótu PP, które jest jednym z najważniejszych. Proszę o wybaczenie – kto mnie trochę zna, ten wie że lubię bawić się rozwinięciami skrótów. Tak po prostu. Ten typ tak ma.
Potrzeba Przyjęcia żyje w nas i trzeba być jej świadomym. Problem tylko w tym, by we właściwych proporcjach zajmować się nią w sobie i w drugim człowieku... a do tego trzeba zmierzyć się z wchodzeniem w głąb prawdy o sobie i akceptowaniem jej w całości.
Trzeba zmierzyć się z prawdą o sobie, by wejść we właściwy sposób w relacje z innymi.

Trzecie skojarzenie: przymiarka.

Jeśli „przymiarka”... to tylko do wzoru dawanego przez Jezusa, do osoby Jego samego. Przyjrzyj się, czy pasujesz. Uważaj – zgoda na przymiarkę oznacza zgodę na ból. Cięcie, kłucie, rozciąganie, ucinanie, zgniecenie... okołokrawieckie terminy dobrze znamy z własnego życia. Trzeba ugiąć karku i zgodzić się na formowanie mnie (czyżby.... formacja?) przez to, co na codzień najtrudniejsze. Paradoks polega na tym, że taka zgoda wprowadza nas w inne, głębsze podejście do własnego życia i (co za tym idzie) w upodabnianie do Jezusa, czyli w przymierze z Nim.

Czwarte skojarzenie: przytulenie.

Przytulenie to tylko chwila. Ale gdy odetniemy „przy”, zostanie „tulenie”. A tulenie to już nie chwila, lecz ciągłość. Może podobnie jest z łaskami od Pana Jezusa. Dostajemy odczucia, charyzmaty, chwile szczególnej miłości... i czasem wydaje nam się, że tak powinno być cały czas. Nieprawda. Charyzmaty mogą zniknąć, odczucia mogą odejść. Nie trzymaj się ich kurczowo. Bądź wolnym człowiekiem. Przecież te momenty, jakkolwiek bardzo potrzebne i ważne – są tylko wstępem do tej ciągłości, która nas czeka. Zapowiedzią wieczności spędzonej w takiej Miłości, która przerasta każdą naszą zdolność odczuwania i pojmowania.

Taka nas czeka po śmierci przy – szłość... jeśli w sercu trwamy w przymierzu z Nim.

Można nawet powiedzieć, że przymierze z Bogiem... to Pewna Przyszłość.

meroutka

Zmieniony: niedziela, 20 listopada 2011 15:11
 
RocketTheme Joomla Templates