Blog Staszka
|
niedziela, 16 grudnia 2018 13:01 |
Dzisiaj s. Hanna przywiozła ze szkoły w Nkoum tragiczną wiadomość. Na drodze, którą jeździmy do szkoły, zginęła matka, brat i ciocia uczennicy klasy trzeciej (klasa CP wg numeracji w Kamerunie). Pisałem już wcześniej, że drogi są tu bardzo niebezpieczne. Wracały wieczorem z pola po pracy. Na chwilę przed wypadkiem jechał znajomy i zabrał na motor dwóch jej braci. Dzięki temu oni żyją. Pozostali zostali potrąceni przez kanion wiozący drzewo. To są potężne auta z ogromnym ładunkiem drzewa, wywożonego z Afryki do Europy. Najmłodszy brat był za mały na motor, był w chuście na plecach matki. Szczątki ciał rozrzucone na odcinku 80 m zostały zebrane do jednego worka. Kanion rozpędem wjechał jeszcze 100 m w las i tam utopił się w grzęzawisku razem z kierowcą. Albo jechał za szybko, albo popsuły mu się hamulce. Przy tak potężnej masie drzewa - słyszałem, że kierowcy nie próbują nawet ostro hamować, bo wtedy ładunek ścina kabinę kierowcy. Te dwie kobiety to były siostry. Ich ojciec, który pozostał jeszcze na polu, gdy się dowiedział, że stracił dwie córki i wnuczkę to wpadł w szał i uciekł dalej w głąb lasu. Do tej pory go nie znaleziono. Potrącona tragicznie matka z dzieckiem to żona brata nauczyciela Gee. Gee to mój nowy dobry znajomy, którego bardzo lubię i składam pieniądze na jego ślub (wraz z dwoma innymi rodzinami z PP) . To jego brat stracił żonę i dziecko. To dla niego szok. Siostra ledwo go poznała, tak był zmieniony. W moim archiwum znalazłem zdjęcie, na którym jest dziewczynka, która straciła mamę brata i ciocię (w białej kurtce z plecakiem).
|
Zmieniony: niedziela, 16 grudnia 2018 13:08 |