Bonsai - krzywe drzewko - miniaturka olbrzymów. Wyrosło z malutkiego ziarenka, z takiego samego, z jakiego wyrastają jego wielcy bracia.
Ziarenko spało spokojnie przez dwa lata, otulone ziemną kołderką. Było ciemno i cicho. Aż pewnego dnia obudziło się i poczuło, że dzieje się z nim coś dziwnego. Wyrosły mu dwa różki. Jeden rósł w górę a drugi w dół. Wreszcie górny różek przebił się przez warstwę ziemi i ziarenko po raz pierwszy zobaczyło światło. Oślepione, przymrużyło oczy, ale po chwili zaciekawione zaczęło rozglądać się wokół. Jeszcze nigdy nie widziało nic równie pięknego. Drzewa, kwiaty, trawy, ptaki i inne zwierzęta - wszystko to tworzyło fascynujący, bajkowy krajobraz. Ziarenko przeciągnęło się i ze zdziwieniem stwierdziło, że z boków wyrosły mu dwa zielone listki. Powoli przemieniało się w małe drzewko. Było to bardzo dziwne, a zarazem śmieszne uczucie. Drzewko od pierwszej chwili pokochało słońce, a chcąc je dosięgnąć wyciągało się w górę. Mijały lata, a ono robiło się coraz większe i większe.
Aż pewnego dnia przyszła ogromna wichura i złamała małe drzewko. Zwisało smętnie ku ziemi czując, jak uciekają z niego wszystkie soki. I wtedy zjawił się dobry ogrodnik. Delikatnie opatrzył mu rany i podparł. Złamanego czubka nie udało się uratować i odtąd drzewko miało na zawsze pozostać malutkie.
Jeszcze nie raz zła wichura usiłowała je powalić. Drzewko wychodziło z opresji z mniejszymi lub większymi ranami. Rosło takie pokrzywione, wykoślawione, ale równocześnie piękne, bo każdy upadek wzmacniał je i zawsze zjawiał się dobry ogrodnik, który podnosił, prostował i opatrywał rany.
My wszyscy jesteśmy takimi drzewkami - bonsai. W życiu każdego z nas są okresy ciszy, spokoju i wzrostu oraz ogromne wichury i burze, które nas usiłują zniszczyć. I dlatego ważne jest, by na naszej drodze pojawiali się tacy dobrzy ogrodnicy. Ogrodnicy, którzy nas podniosą, opatrzą rany i skierują nasz wzrok ku górze, ku niebu, ku światłu.
Małgorzata Sawicka
1996-06-24
|