Migdałek - Wznieś głos PDF Drukuj Email
Migdałki
czwartek, 02 grudnia 2010 23:34

Wołali i zostali uzdrowieni. Szli za Jezusem i wołali głośno. Polecieli za Nim do domu i ponowili swoje prośby. Wierzyli, że mogą być zdrowi. Otworzyły się im oczy. To było ich spotkanie z Bogiem, odkrycie i obecności i mocy Boga.

Wiemy, że Bóg jest, zakładamy to, choć z umiarem wypowiadamy się o Jego obecności, zwłaszcza w naszym życiu. Gdyby tak było, nie jeździlibyśmy z nadziejami do sanktuariów po całym świecie. Odwiedzalibyśmy Go w nas samych. Bóg jest wszechmocny, to także zakładamy, choć nic takiego nie zdziałał w naszym życiu.

Nie brakuje nam chorób, problemów, zmartwień, nieszczęść i trosk. Życie mamy wypełnione nimi aż nadto. I gdzieś tam w kącie głowy pamiętamy o tym, że Bóg jest i że jest wszechmocny. I niesiemy te wszystkie swoje złe rzeczy. Bohaterowie dzisiejszej Ewangelii wierzyli i wołali.

My także wołamy, wręcz wrzeszczymy. Nasze pokolenie jest bodaj najbardziej rozdartym w historii. W kółko gadamy o naszych prawdziwych i wydumanych dramatach. Obwieszczamy je w niekończących się rozmowach telefonicznych, głównie w czasie „darmowych minut”. Wypisujemy się na „Naszych klasach”, Facebookach, Twitterach i Skype’ach. Zapychamy skrzynki esemesami. Robimy kocioł i wrzask na forach w cyberprzestrzeni. Biadolimy, opowiadamy i zrzędzimy. Wołamy jak uzdrowieni bohaterowie dzisiejszej Ewangelii, a jesteśmy chorzy, nieszczęśliwi i zbolali.

Nie wołamy do Boga, wołamy do ludzi - którzy i tak nie chcą nas słuchać, bo sami krzyczą we własnych sprawach. Nasze wołanie jest bezskuteczne, ponieważ nie wołamy do Boga. Nie wołamy do Boga, bo nie wierzymy. Wołamy do ludzi, choć wiemy, że nie uzdrowią. Rozmieniamy energię, którą moglibyśmy włożyć w zbawienne wzywanie Boga. Tracimy czas na bezsensowną paplaninę, nie stając nawet przed Bogiem. Wrzeszcząc do ludzi, powiększamy jedynie hałas życiowy i niczego nie osiągamy. Jesteśmy coraz bardziej chorym i nieszczęśliwym pokoleniem, jednocześnie najmocniej rozkrzyczanym.

„Głos mój wznosi się do Boga” - czytam w psalmie. Do Boga. Niewidomi wznieśli głos do Jezusa, w którym odkryli kogoś zdolnego ich uzdrowić, odkryli w Nim Boga.

Może dopiero jak ścichniemy, zamkniemy buzie i umilkniemy, będziemy w stanie wznieść głos do Boga? I otrzymamy wszystko, o co zawołamy?

Niewidomi mieli Najpiękniejsze Święta, z radosnym oglądaniem cudownego świata, my możemy mieć Święta z chorobami i zmartwieniami i z Bogiem, który gdzieś jest ponoć, nawet wszechmocny. Choinka, karp, opłatek, prezenty. Wszystko możemy mieć, oprócz tego, co czyni nas szczęśliwymi.

 Jezu, wznoszę do Ciebie głos, ze wszystkimi ślepotami mojego serca, z ranami duszy i myśli. Wierzę, że słyszysz. Dziękuję za Święto już dziś.

                                      ks. M. Puzewicz

Zmieniony: piątek, 03 grudnia 2010 23:44
 
RocketTheme Joomla Templates