Migdałek - Na ustach przed śmiercią PDF Drukuj Email
Migdałki
czwartek, 25 listopada 2010 08:07

Miłości, miłości, miłości! Pięknie jest umierać z takimi słowami na ustach. Im bliżej śmierci, tym ważniejsze słowa wypowiadamy, a te najważniejsze tuż przed odejściem. Trzykrotne wezwanie miłości wypowiedziała w chwili spotkania z wiecznością Franciszka Siedliska, Maria od Pana Jezusa Dobrego Pasterza.

Franciszka umierała 108 lat temu, 21 listopada 1902 roku, po dość krótkim życiu, ledwo sześćdziesięcioletnim. Jest błogosławioną (od 23 kwietnia 1989 r.)  i założycielką nazaretanek, Zgromadzenia Sióstr Najświętszej Rodziny z Nazaretu. O wyjątkowych zasługach nazaretanek dla wychowania i wykształcenia polskiej młodzieży w Polsce, USA, Australii, Francji, Anglii i Włoszech możecie poczytać w Internecie, polecam. Na marginesie wspomnę jedynie, że pierwsza, jeszcze nieformalna wspólnota tychże sióstr powstała w Lublinie (panie Nęcińska i Załoziecka), a trzy szlachcianki z naszego regionu, panny Lubowidzkie (Wanda, Laura i Felicja) odegrały istotną rolę na początku dzieła.

Umieranie z miłością na ustach nie miałoby sensu, gdyby nie całe życie zanurzone w miłości. I do Boga i do ludzi. Zanurzone w miłości, tak chcę napisać, choć to bliskie patosu, za którym nie przepadam. Myślę, że można dać się owionąć powiewom miłości. Można pozwolić sobie na zroszenie kroplami miłości. I można zanurzyć się w miłości, czyli zdać się  całkowicie na jej działanie. W historii życia wspominanej dziś Franciszki, postępowanie według miłości poprowadziło ją z maleńkich Żdżar do Rzymu, Paryża, Londynu i Chicago, żeby wymienić jedynie kilka bardziej znanych miast. Wszędzie chciała budować atmosferę miłości, tak jak ją odczytywała w Świętej Rodzinie, przeczuwała, że najwięcej tej miłości potrzeba dzieciom, młodzieży i chorym. Stąd szkoły, przedszkola, internaty i szpitale, sporo z nich trwa do dziś w Polsce i za granicą. Więc było to zanurzenie owocne, pełne i konkretne. Bo można mówić o zanurzaniu się w miłości i na tym kończyć. A można się zanurzyć w miłości i wziąć siłę do stwarzania naprawdę nieprawdopodobnych dzieł. Komu więc marzy się dobre i wielkie dzieło, niech pamięta o miłości. I o tym, że najgłębszym wymiarem zanurzenia w miłości jest krzyż.

Dzisiaj, 25 listopada, przypada liturgiczne wspomnienie bł. Marii od Pana Jezusa Dobrego Pasterza, zanurzonej całkowicie w miłości. Nie wiemy, z jakimi słowami na ustach będziemy spotykać się z wiecznością. Ponieważ wierzę, że ta wieczność jest Nieskończoną Miłością, życzyłbym sobie i wam wszystkim, abyśmy już tu zanurzeni w miłości, doświadczyli przejścia w jeszcze Większą Miłość.

I jeszcze  słowo błogosławionej Marii: Droga nasza - to droga miłości, miłość zaś gładzi wszystko, miłość daje nam przez zasługi Pana naszego Jezusa Chrystusa odpuszczenie grzechów. Miłość zbliża nas i łączy z Panem Bogiem. Miłość daje życie, miłość przemienia. Miłość, miłość, miłość - oto treść i cała podstawa naszego życia. Wszystko prędko przeminie. Dziś jesteśmy - jutro już nas nie będzie. To nam tylko zostanie, co uczyniliśmy dla Pana Boga, z miłości do Niego.

                            ks. M. Puzewicz

Zmieniony: piątek, 26 listopada 2010 12:47
 
RocketTheme Joomla Templates