Moja wiara zawsze opierała się bardziej na rozumie niż uczuciach. Nigdy nie miałam wątpliwości, że Bóg jest i działa w moim życiu. Od najmłodszych lat widziałam to działanie, a nawet jak sama go nie dostrzegałam, to moi rodzice zwracali mi uwagę, że coś jest cudem w naszym życiu. Nie raz doświadczyłam takich cudów. Jednak bardzo rzadko Pan Bóg pozwalał poczuć mi siebie przez moje zmysły i emocje. Nie raz sprawiało mi to trudność, szczególnie gdy chciałam by moja wiara z dziecięcej przeszła w dojrzałą.
Podczas Seminarium Odnowy (6 lat temu) wszyscy strasznie wszystko przeżywali. A ja "po prostu" chodziłam. Tak samo było na modlitwie o wylanie Darów Ducha Św. Jednak zawsze miałam nadzieję, że zacznę widzieć owoce i zobaczę, co się zmienia w moim życiu. Oczywiście z czasem bardzo zaczęłam doceniać czas seminarium. Choć nie do końca umiałam się otworzyć na Ducha Świętego. Dopiero po kilku latach podczas modlitwy o uzdrowienie, gdy stałam przed Najświętszym Sakramentem zaczęłam tak strasznie płakać. Nie ze smutku, tylko tak po prostu. Z radości, nie mogłam przestać, płakałam chyba ponad godzinę, przestałam dopiero gdy poczułam ogromne ciepło, dłoń na mojej twarzy, świat zawirował, przed oczami był tylko Pan Jezus w Monstrancji i padłam.
Od tego czasu, zawsze na spotkaniu z Panem Bogiem, właśnie podczas Adoracji, czy Modlitwy Uwielbienia zaczynam płakać i dopiero wtedy naprawdę otwieram się na Bożą Miłość. Łzy to dar od Boga, dzięki któremu umiem stanąć przed nim jak dziecko. Krótko po tamtym wydarzeniu zostałam po raz pierwszy poproszona o pomoc w posłudze modlitwą wstawienniczą, przy okazji Seminarium prowadzonego przez Dar, gdzie podczas modlitwy uwielbienia pierwszy raz przyszedł do mnie Duch Święty z darem języków, oczywiście we łzach.
Tamte chwile to czas, do którego zawsze wracam, gdy w mojej wierze pojawia się pustynia. Pan Bóg wtedy zawsze przychodzi ze łzami oczyszczenia. Od tamtego czasu wiem, co to znaczy pozwolić przyjść Duchowi Świętemu i rozpalić w sobie żar Bożej miłości. Zachęcam by otwierać się na Ducha Świętego i cierpliwie czekać na Jego owoce. Przyjdą w najbardziej odpowiednim czasie.
Gosia Szymańda
|