O Trójcy Świętej PDF Drukuj Email
Artykuły
poniedziałek, 28 czerwca 2010 13:28

Nawiązując do tematu rekolekcji wakacyjnych chcę podzielić się z Wami jedną z medytacji wygłoszonych w Domu Papieskim w 2000 roku przez Raniero Cantalamessę, zebranych w książce „Kontemplując Trójcę” (Wydawnictwo „M”, Kraków 2003). A także zachęcam do posłuchania pięknej dominikańskiej pieśni Niepojęta Trójco :-) tekst tutaj.

Maria
 

Trójca pod dębami Mamre 
Jeden z obecnych opowiada


Przed chwilą minęło południe. Abraham odpoczywa pod dębem w Mamre na pustyni. Myśli o tym, jak dwadzieścia cztery lata temu wyruszył, spragniony mojego Ojca. Teraz jest już stary. Nie posiada następców, oprócz syna niewolnicy. Tym niemniej ufa: Ojciec mój towarzyszył mu i okazywał się zawsze jego sprzymierzeńcem. Pragnienie naprawdę pozostało, coś mu brakuje. Mój Ojciec właśnie udaje się do niego, nie pośród grzmotów i błyskawic wzbudzających lęk i drżenie. Jest jakby tajemną obecnością w jego sercu, jak wtedy, gdy cię muśnie powiew lekkiego wiatru.

My trzej, którzy jesteśmy Jednym idziemy do niego. On nas nie wezwał, nawet nas nie zna, ale my idziemy go szukać, aby pozwolić mu wejść w naszą zażyłość. On zatem zastawia dla nas ucztę: podpłomyk, zsiadłe mleko, świeże mleko, cielę. My natomiast zastawiamy stół dla Abrahama: Baranka, który gładzi grzech świata, Chleb życia, Kielich nowego i wiecznego Przymierza.

Abraham myśli, że przyjął trzech wędrowców, trzech ubogich. Podróż przez pustynię jest męcząca. Teraz jest najgorętsza godzina dnia. Stoi przed nami, jakby nie śmiejąc uczestniczyć w tejże uczcie, której jest raczej sługą i gościem, niż gospodarzem.

My, jako trzej aniołowie, siedzimy przy jego stole, ale nie złożyliśmy skrzydeł, nie zdjęliśmy sandałów i nie odłożyliśmy laski. Obecni pod jego namiotem przyciągamy go niepohamowanie daleko, do głębi tajemnicy, tam gdzie wypływa źródło żywej wody, której pragnie. Powiedział: „racz mnie nie omijać” i teraz znajduje się daleko od swojego świata, w bliskości innego, my pozwalamy mu wejść w przyjaźń z nami Trzema. My Trzej, zwróceni jeden ku drugiemu, w odwiecznym spojrzeniu miłości. To spojrzenie ukazujemy Abrahamowi, a on czuje się w nas zakochany. Teraz już więcej się nie boi, kocha nas. Śmie patrzyć na nas twarzą w twarz.

Jego radością jest być tutaj, stać „przed nami”. Nie ośmiela się usiąść, nawet jeśli Ojciec przygotował również dla niego miejsce, takie jak dla każdego z nas, jakbyśmy byli czterej, a nie trzej. Powierzamy sobie sekret Miłości w wiecznym milczeniu i dopuszczamy Abrahama do jego słuchania. A Abraham słucha. Jak dziecko przy stole dorosłych, przy którym mówią o ważnym rzeczach, stoi tam, nie rozumiejąc wszystkiego; pogrążony w całkowitym szczęściu, zdziwiony, że nie został odesłany na zewnątrz, aby się bawić.

Rzeczywiście rozmawiamy, a Ojciec mój zawsze mówi o mnie, Zbawicielu świata. Jest On zakochany w człowieku, grzech Mu go zabrał i teraz zabiega o niego, aż w końcu będzie mu mógł ponownie otworzyć radość swojej bliskości. Dzisiaj u Abrahama jest już jutrzenka tego dnia. Jest to moment pozwolenia mi na wędrowanie po ziemi.

*

Niespodziewanie pytamy: „Gdzie jest Sara?”, ale serce nas Trzech już właśnie pyta: „Gdzie jest Maria?”, gdyż to jej oczekujemy z niepokojem zakochanych. Sara będzie miała syna, syna uśmiechu, ale również wątpliwości. Moja Mama będzie miała syna Amen. Sara rozpoczyna, moja Mama wypełni. Abraham jest uważny na ten dialog. Nie zrozumiał wszystkiego, ale to, co najistotniejsze pojął, że my jesteśmy miłością!

Spacerując z nim po obiedzie, Ojciec mój nic przed nim nie ukrywa. Teraz Abraham jest już dopuszczony do poznania naszych tajemnic. Abraham jest Jego przyjacielem, gdyż czyni wszystko, co On mu poleca, a przyjaciołom oznajmia się to, co Ojciec mój mi mówi. Abraham nie jest już sługą, nawet jeśli nie śmie jeszcze usiąść z nami przy stole. Jest przyjacielem i powinien znać wszystko, co czyni przyjaciel. Przyjaciołom mówi się wszystko.

Ojciec mój mówi mu o Sodomie, a on jest tym wstrząśnięty. Do tej pory słyszał tylko, jak się mówiło o miłości i zbawieniu, a teraz niespodziewanie o zniszczeniu. Dlaczego tak wiele zła? Skąd tyle grzechu? Skąd gniew Miłości?

Podczas, gdy my Trzej ucztujemy on dobrze nauczył się odpowiedzi. Zobaczył mnie, dobrze mnie obserwował i zrozumiał. Patrzył na mojego Ojca i zauważył jego radość, gdy mu mówiłem: „Ojcze przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią. Oto idę”. Tak, wydaje się, że może on także uczynić to co ja: kochać oznacza stale wstawiać się za braćmi. Kochać oznacza zakryć ich grzech. Kochać oznacza szukać sprawiedliwego, aby zbawić grzeszników.  

Nie zrozumiał jednak jeszcze istoty tajemnicy miłości: wydać się za grzeszników. A zatem Sodoma zostanie zniszczona. Ale Izaak się urodzi, i również Jakub, i Juda, i Fares, i Ezdram, i Aram, Aminadab, Jesse i Dawid, i Józef, który weźmie do siebie moją Mamę. Ja jestem widzialnym obrazem mojego niewidzialnego Ojca. Ja zbliżę się do twojego życia, żebyś ty otrzymał przy stole mojej tajemnicy obraz w którym jest twoja chwała i radość. Czy chcesz uczestniczyć razem ze mną w tej wędrówce?
 

Zmieniony: wtorek, 06 lipca 2010 19:34
 
RocketTheme Joomla Templates