Choć wschodni mnisi zalecali, by odmawiać ją na początek cztery tysiące razy dziennie, i zabiegany Jan Kowalski może praktykować Modlitwę Jezusową. I nieustannie szeptać: „Panie Jezu Chryste, zmiłuj się nade mną grzesznikiem”. W kinie, Lublinie, w metrze i w swetrze. Wszędzie.
Ojciec Stanisław Jarosz, góral spod Gubałówki, jadąc samochodem, szeptał nad kierownicą: „Panie Jezu Chryste, synu Boga żywego, zmiłuj się nade mną grzesznikiem”, „Panie Jezu Chryste, synu Boga żywego, zmiłuj się…”. Podjeżdżał właśnie na stację benzynową, gdy nagle jakiś facet bezczelnie zajechał mu drogę i wepchał się pod dystrybutor. Krewki paulin nie wytrzymał, otworzył okno i chcąc wyrazić swe najgłębsze oburzenie ryknął: „Panie Jezu Chryste, Synu Boga…’’. – Zrobiło mi się głupio i szybko odjechałem – śmieje się dziś. – Jak widać ta modlitwa wchodzi w krew! (...)
Modlitwa Jezusowa ma wiele form. Niektórzy na jednym oddechu wypowiadają długą formułę: „Panie Jezu Chryste, synu Boga żywego, zmiłuj się nade mną grzesznikiem”, inni wołają: „Jezu, ulituj się nade mną”, a jeszcze inni szepczą jedynie same imię Bożego Syna. Mnisi z niedostępnego Athosu medytują nad Imieniem w bezruchu, wpatrując się w serce. Wielu – jak bohater „Opowieści Pielgrzyma” – trwa w obecności Imienia wszędzie. To wskazówka dla zabieganego Jana Kowalskiego. I on może skorzystać z tego zaproszenia do kontemplacji i przyzywać imienia Jezusa w kinie, w Lublinie, w metrze i w swetrze. Wszędzie. „Wzywania imienia Bożego należy nauczyć się bardziej niż oddechu, w każdym czasie, na każdym miejscu i w każdej sprawie” – zalecał Piotr z Damaszku. (...)
Zgodnie z dawną praktyką Modlitwy Jezusowej, „oddychając Bogiem”, człowiek znajduje Pana we własnym sercu – podpowiada Evdokimov. – Tradycja tej modlitwy sięga biblijnego pojęcia imienia. Według Biblii, imię Boga jest miejscem Jego obecności: „Oto ja posyłam przed tobą anioła, (...) Poważaj go i słuchaj jego głosu, gdyż moje imię jest z nim” (Wj 23,20). Gdy Boże imię zostaje wymówione nad krajem lub osobą, wstępują one w zażyłą jedność z Panem. Ponieważ imię jest rodzajem obecności, objawienie Boga jest bezpośrednim następstwem wezwania Jego imienia. (...)
Modlitwa Jezusowa to forma medytacji. Już widzę zdziwione miny tych, którym to słowo kojarzy się jedynie ze Wschodem, z buddyzmem, zen. To stereotyp. To tradycja narodzona w II–III wieku, która trwała nieustannie do wieku XVII. To prosta praktyka, w której istotne są 3 elementy: milczenie, bezruch i uwaga. Wprowadzamy w stan milczenia wszystkie zmysły, ciało, umysł, fundujemy sobie totalną ciszę tych sfer, w których jest najwięcej hałasu. I nie robimy nic innego, tylko przyzywamy najświętsze imię Jezus. Napełniamy się nim.
Marcin Jakimowicz, Oddychanie Jezusem
af
|