III. Niedziela Wielkiego Postu : Samarytanka PDF Drukuj Email
Artykuły
niedziela, 27 marca 2011 17:42

Wszystko jest grą miłości

„Wszystko jest grą miłości” – tak mówił sw. Ojciec Pio. Tak, z punktu widzenia Boga i Jego świętych, „wszystko jest grą miłości”. Bogu zawsze chodzi o miłość – by ją zaofiarować i pobudzić do wzajemności. Trudno, żeby było inaczej, skoro, jak pisze św. Jan, „Bóg jest Miłością” (1 J 4, 16). Dane nam przez Boga Stwórcę i Ojca najważniejsze Przykazanie też mówi o Miłości: Będziesz miłował Pana, Boga twojego, z całego swego serca, z całej duszy swojej, ze wszystkich swych sił (Pwp 6, 5). Nie ma w tym nic dziwnego i zaskakującego, że Ten, Który jest Miłością i zaofiarowuje nam swoją nieskończoną miłość, pragnie, byśmy miłowali Go ze wszystkich sił. W jakimś momencie życia świta nam, że nie ma na tej Ziemi niczego bardziej obiecującego i wspanialszego niż to, by w danych nam (na ogół) kilku dekadach życia zdążyć poznać Miłość Trójjedynego Boga do nas i na nią odpowiedzieć gorącą miłością; dokładniej, tą miłością, która „z góry zstępuje” i zostaje rozlana w naszych sercach (por. Rz 5, 5). Boska Miłość zaświtała pewnego dnia Samarytance. Nie był to przypadek, ale precyzyjna Opatrzność Boża.

Pan Jezus zechciał czekać na nią w samo południe przy studni. Jezus zmęczony drogą siedział sobie przy studni. Było to około szóstej godziny. Nadeszła /tam/ kobieta z Samarii, aby zaczerpnąć wody. Jezus rzekł do niej: Daj Mi pić! – Kobieta była zaskoczona i daleka od spełnienia prośby. Potrzebna była dłuższa rozmowa, zanim Samarytanka otwarła się i przeżyła olśnienie oraz radość ze spotkania Jezusa. Jezus ze swej strony nie dał się zbić z tropu ani na moment. Jego gorącym pragnieniem było (i jest) dotrzeć do każdego człowieka i pomóc mu zrozumieć trawiącą go tęsknotę oraz duchowe pragnienie. Nie dając się zniechęcić, Jezus mówił do samarytanki: O, gdybyś znała dar Boży i /wiedziała/, kim jest Ten, kto ci mówi: Daj Mi się napić – prosiłabyś Go wówczas, a dałby ci wody żywej. „Prosiłabyś”. Prosiłabyś usilnie i co prędzej! – To znamienne, że Jezus podpowiada Samarytance, co ma czynić: ma prosić o „wodę żywą”, a jest nią Boska Miłość. Ta sama, która jednoczy Ojca, Syna i Ducha Świętego.

Komentatorzy biblijni potrzebują wielu stron, by wydobyć różne subtelne znaczenia, ukryte w wypowiadanych słowach i w pełnych treści symbolach... Podarujmy sobie niuanse. Próbujmy odkryć (z nową świeżością) to, co dla Jezusa i dla Samarytanki było w ich spotkaniu najważniejsze.

Pragnienie

Samarytanka przeżyła sporo lat i „zaliczyła” kilka rozczarowujących „miłosnych przygód”. Wtrąciły ją one w opłakany stan. Doszło do tego, że nawet po zwykłą wodę chodziła do studni wtedy, gdy nie było tam innych kobiet z miasteczka. Bała się ich spojrzeń i osądów.

I oto dla kogoś takiego jak ona zaczął się nowy rozdział życia. Sprawił to Jezus-Mesjasz. Pojawił się w krytycznym momencie jej życia i subtelnie nawiązując do jej źle „rozgrywanego” pragnienia miłości, otwarł ją na miłość prawdziwą, Boską.

Trzeba się zdumiewać i radować, że wobec kogoś takiego jak ona Jezus odsłonił pragnienia samego Boga. I że mimo różnych przeszkód i nieporozumień pojawiło się w końcu wzajemne zrozumienie i porozumienie. Płaszczyzną dla spotkania Jezusa i Samarytanki okazało się pragnienie. Różne pragnienia i najgłębsze pragnienie – to coś, na co wrażliwy jest każdy.

To na gruncie pragnienia może dojść do poważnego spotkania i poważnej rozmowy. Gdy rozmówcą jest Jezus, to zawsze pada propozycja wymiany miłości i zaproszenie do doświadczenia przebóstwiającego zjednoczenia stworzenia ze Stwórcą.

Cud modlitwy

Nawiązując do różnych etapów rozmowy Jezusa z Samarytanką, Katechizm KK mówi o dokonującym się cudzie modlitwy, czyli o czymś, co jest w tym życiu najgłębsze i najwznioślejsze: „«O, gdybyś znała dar Boży!» (J 4,10). Cud modlitwy objawia się właśnie tam, przy studni, do której przychodzimy szukać naszej wody: tam Chrystus wychodzi na spotkanie każdej ludzkiej istoty; On pierwszy nas szuka i to On prosi, by dać Mu pić. Jezus odczuwa pragnienie, Jego prośba pochodzi z głębokości Boga, który nas pragnie. Modlitwa – czy zdajemy sobie z tego sprawę czy nie – jest spotkaniem Bożego i naszego pragnienia. Bóg pragnie, abyśmy Go pragnęli. Tak, Bóg pragnie, abyśmy Go pragnęli. Bóg pragnący nas i naszego szczęścia – pragnie, byśmy i my Go pragnęli. Co należy robić, by stale i wielkodusznie odwzajemniać pragnienie Boga do nas skierowane?

– Myślę, że należy na różne sposoby stawiać sobie przed oczy to, jak bardzo Bóg pragnie, byśmy Go pragnęli, byśmy Go miłowali. Św. Jan Chryzostom tak o tym mówi: Nic tak bardzo nie skłania umiłowanego do miłości, jak świadomość, iż miłujący gorąco jej pragnie,

Tak, miłujący nas Jezus bardzo pragnie, byśmy mieli świadomość (byśmy o tym pamiętali), że On gorąco pragnie naszej miłości. Skoro On gorąco jej pragnie, to Mu ją dajmy. – Oby coś często przypominało nam, że On tak bardzo pragnie nas i pragnie naszej miłości.

Przypominacze - Biblia, "On i ja"

Niewyczerpaną kopalnią takich przypomnień jest przede wszystkim Całe Pismo Święte, także dzisiejsza perykopa o Samarytance..

Wielkie bogactwo przypomnień o tym, jak Jezus nas miłuje i jak On pragnie być miłowany – znajduje się w duchowych dziennikach mistyków i Świętych. Oto jeden ze szczególnych dzienników i dwa cytaty (przykłady) z ON i ja.

– „Pukam do twoich drzwi. Prawda, że sądzisz, iż nie potrzebuję mych stworzeń? Jednak moja miłość Boża potrzebuje waszej miłości. Tak jest. W każdym czasie. Przypominasz sobie? ‘Pragnę’? Zawsze jestem spragniony. Gdybyś znała to pragnienie, gorętsze niż pragnienie ludzkie, starałabyś się ze wszystkich sił ugasić je we Mnie. Dlatego pukam do twoich drzwi.

Przypominasz sobie upały na Saharze? Pustynia płonie mniej niż Ja. Czy możesz zrozumieć, jak bardzo pragnę waszych myśli skierowanych ku Mnie, waszego pragnienia, aby być Mi przyjemnymi, waszej wdzięczności za moje biedne cierpienia, waszego współczucia we wszystkich zniewagach, zniesławieniach, nienawiściach, których przedmiotem byłem w noc i w poranek mej śmierci?

A te uderzenia, te cierpienia mego Ciała i mego Ducha, czy myślicie o nich czasem? Czy możecie zmierzyć ową miłość, która sprawiła, że dałem się pojmać? Czyż nie mogłem uciec w niewidzialność?... To moja miłość wyszła naprzeciw torturom. Czy nie sądzisz, że zapłaciłem za prawo przynajmniej do waszej przyjaźni? Pamiętasz, że łotr mówił: ‘Wspomnij na mnie, gdy przyjdziesz do Królestwa Twego’. Ja wam mówię: ‘Wspominajcie Mnie podczas waszego życia’. Umieśćcie Mnie jak latarnię w pośrodku waszego umysłu, nie tylko taką, która oświeca, ale i tę, która rozgrzewa.

Gdzie mogłabyś się znaleźć, gdzie by Mnie nie było? Kiedy Mnie szukasz, już tu jestem, a kiedy Mnie kochasz, miłuję Siebie w tobie.

Jestem twoim Źródłem. Ty odnoś wszystko do Mnie, w radości, w prostocie: tak niewielu o tym myśli!

A więc chcesz, bym zapukał do twych drzwi?...” (Tom 3, nr 193).

"Nie uchylaj się: skrzywdziłabyś miłość"

– „Czy mogę wołać do Ciebie: Panie mój?

– „Z pewnością, ponieważ jestem Nim dla ciebie, bowiem ty jesteś moim stworzeniem. Czy nie czujesz słodyczy takiej wymiany? Dlaczego miałabyś się obawiać odnowienia jej? Nazywaj Mnie twoim, a ja będę nazywał cię moją. Nie uchylaj się: skrzywdziłabyś Miłość. Bądź pierwsza w dawaniu, pewna, że Mi się podobasz.

Czy kiedykolwiek wyrzucałem ci, że Mnie zbytnio kochasz? Albo że Mi zbytnio zawierzyłaś? Czy powiedziałem ci: przesadzasz, nie masz prawa posuwać się dalej? Ja, który tak pragnę waszej zażyłości, że posuwam się do żebrania o nią... O, moja córko, czy wiesz, co to znaczy żebrać?... To znaczy pragnąć tak mocno, że traci się poczucie godności i posługuje się najpokorniejszym ruchem, by otrzymać to, do czego przywiązuje się tak wiele wagi. Tak mocno pragnę stałej pamięci waszych serc, że podjąłem w mym ziemskim życiu wszystkie rodzaje trudów czy wspaniałości, by ją przyciągnąć do Mnie.

Czytając Ewangelię, macie możność wybierania, na czym zatrzymać spojrzenie:
– moje cuda,
– moja litość dla grzeszników,
– moje umartwienia,
– moje wezwania skierowane do wybranych,
– moje milczenia,
– moje modlitwy,
– moje walki z przeciwnikami,
– moja stanowczość i moja stałość,
– moja gorliwość w służbie Ojca,
– moja miłość do ludzi, moich braci,
– moja troska o ich zbawienie,
– moje trwogi w Getsemani z powodu tak wielu niewdzięcznych, tak wielu na zawsze utraconych, podczas gdy Ja miałem za nich przelać moją krew...

Rano czytaj stronę mego życia i zamykaj ją w swym sercu. Niech dotrzymuje ci towarzystwa przez cały dzień, dając ci wierną miłość, naśladowanie Jezusa Chrystusa. Być drugim Chrystusem: zmierzaj do tego. To będzie ukoronowaniem zażyłości. Wówczas Ja będę lepiej mówił: ‘Moja Gabrielo’, a ty będziesz lepiej mówiła: ‘Panie mój!’„ (Tom 3, nr 9).

o. Krzysztof Osuch SJ

Częstochowa, 24 lutego 2008 AMDG et BVMH
Zmieniony: niedziela, 27 marca 2011 17:49
 
RocketTheme Joomla Templates