Za górami, za lasami był mały teatrzyk, a w nim magazyn wypełniony najróżniejszymi kukiełkami. Małe i większe, jednobarwne i różnokolorowe - stanowiły jedną kukiełkową rodzinę.
I była tam też mała kukiełka. Leżała na najwyższej półce w rogu magazynu. Jej jedynym zajęciem było przyglądanie się innym kukiełkom. Zauważyła coś ciekawego. Co pewien czas kilka z nich znikało, a kiedy wracały, nie były to już te same kukiełki. Radosne - podskakiwały, tańczyły i opowiadały cudowne bajki o kolorowym świecie, tam na górze.
Mijały dni i miesiące. Życie małej kukiełki było puste i szare, jak kurz, który pokrywał ją grubą warstwą.
Aż pewnego dnia otworzyły się drzwi i padł na nią promień światła. Oślepiona zamknęła oczy i wtedy usłyszała szept innych kukiełek:
- animator , animator...
Poczuła delikatny dotyk. Otworzyła oczy i ujrzała człowieka patrzącego na nią z uśmiechem. Animator wziął ją w swoje dłonie i sprawił, że po raz pierwszy w życiu stanęła na nogi i zaczęła chodzić. A potem wyprowadził ją na zewnątrz, w bajkowy świat, za którym tak tęskniła. Po drodze opowiadał jej o Wielkim Reżyserze, który napisał dla niej wspaniały scenariusz.
Doszli do wielkiej sceny. Tam animator rozchylił lekko kurtynę i kukiełka zobaczyła dzieci - małe i większe. Jedne siedziały grzecznie na krzesełkach, inne wierciły się niecierpliwie. Chłopcy ciągnęli dziewczynki za warkocze, a one pokazywały im język.
Kukiełka podniosła wzrok ku górze i tam na przepięknym balkonie ujrzała Wielkiego Reżysera. Uśmiechnięty, spoglądał na nią uważnie.
Po chwili rozległa się cudowna muzyka. Rozchyliła się kurtyna i kukiełka znalazła się na środku sceny. Trzymała się kurczowo animatora za rękę, a on kierował jej ruchami.
Mijały minuty. Uścisk słabł, a ona coraz częściej spoglądała do góry - na Wielkiego Reżysera.
Aż nagle stał się cud. Puściła się dłoni animatora i sama postawiła pierwszy krok. Zaczęła tańczyć. W ten taniec wkładała całe swoje małe serce. Widziała rozświetlone oczy dzieci, wypieki na ich policzkach, rozchylone usta, uśmiechy na twarzach. I nagle zalała ją fala szczęścia. Odnalazła sens życia.
Muzyka umilkła. Rozległy się rzęsiste brawa. Kukiełka stała uśmiechnięta, wskazując na Wielkiego Reżysera. Po chwili kurtyna opadła, zgasły światła. Ale mała kukiełka nadal się uśmiechała.
Zrozumiała, że odtąd będzie dawała szczęście innym ludziom, wskazując im Wielkiego Reżysera i wiedziała, że zawdzięcza to animatorowi, który pobudził ją do „prawdziwego życia”.
Małgorzata Sawicka
1997-03-25
|