O wieczności powstało już tak wiele filmów, powieści science-fiction, komiksów, że łamigłówka saduceuszy z dzisiejszej Ewangelii wypada dość blado. Możemy sobie dowolnie wyobrażać to, co pozostaje tajemnicą, dopóki się nie zetkniemy z nią.
Wiemy cokolwiek o Wieczności, wiemy, że jest tam mieszkań wiele (wystarczy dla wszystkich) i że będzie w niej coś z uczty (pewnie z wyłączeniem ziemskich potraw, choć akurat Jezus po zmartwychwstaniu spożywał i ryby i chleb). Może jeszcze inne podpowiedzi znajdziemy.
Radziłbym jednak nie wyobrażać sobie Wieczności, przynajmniej w sposób zobowiązujący, ponieważ żadne oko jej nie widziało, żadne ucho nie słyszało i żadne serce nie zdoła jej pojąć.
Jedyne, co mogę radzić, a radzę tak sobie samemu też, to skupić się na Chrystusie - „Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem, kto we mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie”. Są ludzie, którzy noszą piękne imiona, Nadzieja (Nadieżda), Wiara (Wiera), Miłość (Ljubow). I są ludzie, którzy są dla nas Nadzieją, Miłością czy Radością.
Jest też ktoś, kto jest Zmartwychwstaniem i Życiem. Wierzę w Niego, lgnę do Niego, staram się kochać Go i ufać Mu. On to cała moja Wieczność.
ks. M. Puzewicz
|