Jeśli zdarza się, że brakuje ci tchu i dopadają cię duszności - może to fizyczny znak, że nabierasz duchowego rozpędu.
Jesteś jak mknąca w powietrzu mała piłka, którą Bóg przed chwilą sam objął dłonią i wyrzucił mocno w przód, żeby trafić do celu i wygrać trwający jeszcze mecz. Pęd powietrza przeszkadza w swobodnym oddychaniu – normalne zjawisko – ale za to w duchowym rozwoju masz przez chwilę takie zawrotne tempo, jakie w materialnym świecie osiągają jedynie najmniejsze meteoryty. Nie na wszystkich ludziach robią one wrażenie, ale zawsze zostawiają na ziemi widzialny, trwały ślad.
Ten bój wciąż się toczy. Ekstremalna rywalizacja między piekłem i niebem.... o twoje życie.
Zatem jeśli czujesz się jak głupek – to może po prostu jesteś w samym centrum ostrej gry aniołów z demonami w palanta. A jeśli czujesz się skopany – wytrzymaj, spójrz na życie jak na futbolowy mecz i pamiętaj, że zwycięzca zgarnie Puchar Wszechświata i królewski tron. A jeśli czujesz się jak śmieć? Rewelacja! Toż to niemal koszykówka. Wygraną masz w kieszeni, bo przed ostatnim gwizdkiem... trafiłeś do kosza i tym samym zyskałeś więcej (prawdopodobnie nawet podwójnie) punktów u Sędziego. On z wytrwałą, dynamiczną, nieustającą pasją kocha to, co odrzucone i najsłabsze.
Nie znam się na sporcie. Wiem jedno: u Pana Boga zwycięstwo jest pewne i należy do tych, którzy wytrwają do końca zawodów.
Mogę być spokojna o wynik tej gry. Dręczy mnie tylko jedno pytanie: czy twoi kibice będą wiernie robić swoje...
Meroutka
PS. Muzyczne nawiązanie do obrazu walki nieba z piekłem samo aż się prosi - można kliknąć TU :-)
|