W poszukiwaniu idei olimpijskich. Podziękować Bogu za zwycięstwo PDF Drukuj Email
Sport i okolice
sobota, 11 sierpnia 2012 22:30

Igrzyska Olimpijskie 2012 już tylko przez jeden dzień będą zajmować naszą uwagę. Bywa, że narzekamy na codzienną obecność tej imprezy w naszym życiu, Igrzyska trwają przecież wszędzie wokół, w telewizji, w radio, w gazetach i w internecie. Słyszymy o nich, czytamy, mówimy i… często mamy już dość. Ale gdy zbliża się czas zakończenia tej najznakomitszej rywalizacji sportowej, prawie wszyscy czujemy smutek i żal. Być może po zakończeniu Igrzysk zatęsknimy i zabraknie nam tej doniosłej atmosfery. Poświęćmy więc ostatnie chwile i przeżyjmy olimpijskie emocje z wielką uwagą.

Danuta Górniak: - Powiedzmy sobie szczerze, jak to jest z tymi Igrzyskami, mamy ich dość, czy nie?

Maciej Prochowski: - Gdy nadchodzi czas rozgrywek olimpijskich, czekamy na występy naszych najbardziej znanych sportowców. Przygotowujemy się głównie do oglądania dyscyplin w największym stopniu popularnych, takich jak siatkówka, lekkoatletyka, pływanie. Ale gdy Igrzyska się zaczną, to okazuje się, że kibicujemy wszystkim. Oglądamy mało znane dyscypliny, poznajemy nazwiska, uczymy się zasad, przepisów i nagle okazuje się, że nieciekawe wcześniej konkurencje bardzo nas wciągają. A czy można się znudzić? Pewnie można, ale pamiętajmy, że Igrzyska trwają tylko przez dwa tygodnie. Myślę, że nawet mimo braku zainteresowania zatęsknimy za tą specyficzną atmosferą.

- Muszę się przyznać, że przygotowując się do naszych rozmów, mocno zaangażowałam się w śledzenie na bieżąco dyscyplin olimpijskich i mogę powiedzieć, że są to najciekawsze i najlepiej odebrane przeze mnie Igrzyska. Nie spodziewałam się, że z wielkim zainteresowaniem mogę oglądać występy gimnastyczek, ciężarowców, badmintonistów czy windsurfingu. To bardzo ciekawe sporty, wywołują wiele wrażeń, a jak jeszcze występują w nich polscy zawodnicy, to emocje sięgają zenitu. Jak już mówimy o naszych reprezentantach, to od czasu naszej ostatniej rozmowy mamy kolejne dwa medale. Prawie zawsze po naszych analizach dorobek medalowy wzrasta. Może powinniśmy o igrzyskach rozmawiać codziennie?

 - Gdyby tylko starczyło czasu, to chętnie poświęciłbym więcej uwagi, nie tylko na komentarze, ale w ogóle na oglądanie codziennych transmisji. Ale wracając do medali, to bardzo podobał mi się wyścig naszych kajakarek. Karolina Naja i Beata Mikołajczyk zdobyły w parach, na dystansie 500 metrów brązowe krążki i swoim występem pokazały, że są wielkimi sportowcami. Postawa tych dwóch dziewczyn może być znakomitym przykładem dla powiedzenia, że do efektów dochodzi się ciężką pracą. Trudno to sobie wyobrazić, ale Karolina Naja była kilka razy wyrzucana z kadry przez trenera, gdyż notorycznie nie chciała wykonywać innych ćwiczeń niż wiosłowanie. Dziś sama śmieje się z siebie i nie narzeka już na siłownię, bieganie czy inne rodzaje treningu. Dość niezwykłe było też powściągliwe zachowanie Karoliny po minięciu mety. Jak się okazało sympatyczna kajakarka nie założyła szkieł kontaktowych i nie wiedziała, że wraz z partnerką zdobyły medal olimpijski.

- Dzień później wszyscy Polacy ściskali kciuki za Anitę Włodarczyk w konkurencji rzutu młotem. To niezwykła postać polskiego sportu. Srebro jest dla niej wspaniałym osiągnięciem, Przypomnijmy, że w tej lekkoatletycznej konkurencji, Polska ma znakomite tradycje, żeby wspomnieć choćby o Kamili Skolimowskiej, mistrzyni olimpijskiej, która w wieku 27 lat,  zmarła nagle na zgrupowaniu kadry.

- We wczorajszej rywalizacji Anita Włodarczyk okazując ogromny szacunek nieżyjącej koleżance, wystąpiła w jej butach i rękawicach. Jak widać Kamila czuwała chyba nad naszą reprezentantką, bo ta osiągnęła znakomity wynik. Mogło być jeszcze lepiej, ale w najlepszym swoim rzucie, który byłby prawdopodobnie rekordem świata, młot spadł, dosłownie kilka centymetrów obok wyznaczonej strefy rzutu. Ale nie ma co narzekać, dla Anity Włodarczyk jest to wspaniała nagroda po kilku ciężkich kontuzjach. Niestety w tej konkurencji zawiedli sędziowie, którzy swoimi niejasnymi decyzjami spowodowali mnóstwo zamieszania. Nie popisali się też komentatorzy TVP wprowadzając chaos i bałagan. Przerywanie konkursu rzutu młotem kobiet, migawkami z innych konkurencji, nie pozwoliło nam widzieć całości zawodów i co się z tym wiąże śledzić na bieżąco wyników. I w tym miejscu właśnie powinni działać sprawozdawcy. Tymczasem Włodzimierz Szaranowicz i Marek Jóźwik pozostawili istotne informacje tylko dla siebie.

- Ale poziom relacji TVP i Eurosportu stoi chyba na wysokim poziomie? Wielokrotnie oglądając całkiem nieznane konkurencje, chwaliłam komentatorów za bardzo dobre wprowadzenie w reguły gier, przepisy oraz zasady sędziowania.

- Zgadzam się, transmisje były rzetelne i dobrze przygotowane. Cały zespół reporterów okazał wysoki profesjonalizm, no, może poza wspomnianym konkursem rzutu młotem. Największą „gwiazdą” dla mnie był Przemysław Babiarz, który komentował wiele konkurencji i robił to naprawdę dobrze. To było dla mnie trochę zaskakujące, bo uważałem go raczej za gadułę i gawędziarza. Bardzo miło zobaczyć, że ktoś się zmienia i rozwija. Redaktor Babiarz był każdorazowo solidnie przygotowany, a swoje komentowanie znakomicie uzupełniał szczegółami historycznymi lub ciekawymi anegdotami.

- W czasie konkursu, w którym Anita Włodarczyk rzucała młotem, odbył się bieg na 5000 metrów kobiet, gdzie mogliśmy zaobserwować wielki pokaz wiary w Boga. Dystans ten najszybciej pokonała Meseret Defar. Reprezentantka Etiopii po zdobyciu złotego medalu wyjęła zza koszulki chustę obrazującą Matkę Bożą z Dzieciątkiem Jezus i gorąco dziękowała Bogu. Pokazała wielkie świadectwo wiary i miłości do Boga. To znakomita i rzadka postawa w dzisiejszym czasie, ale jakże wspaniała.

- To było wymowne i bardzo znaczące. Ze zdziwieniem zauważyłem dzisiaj, że większość agencji prasowych pominęła ten fakt, prawie nikt nie opublikował zdjęć Meseret Defar oddającej hołd Bogu mimo, że trzymała ona swoją chustę w górze przez dłuższy czas. Zwróciłem również uwagę na rosyjską młociarkę Tatianę Łysenko, która po wygraniu swojej konkurencji wzniosła oczy ku niebu i czyniąc znak krzyża oddała się krótkiej modlitwie. Wielu sportowców modli się przed startem lub za metą, nie kryjąc się ze swoją wiarą. Niestety takich postaw nie lubią pokazywać wszechobecne media. Dziś wiarę w Boga traktuje się jak jakiś zabobon. To smutne ale prawdziwe.

- Rywalizację olimpijską już z założenia cechują wysokie normy etyki, uczciwości, moralności. Tym bardziej się dziwię, że Igrzyskami wstrząsnęło kilka skandali o charakterze obyczajowym, bo jak inaczej nazwać szeroko komentowane imprezy piłkarek nożnych USA, które to niemal każdą wolną chwilę spędzały na rozpustnych i alkoholowych zabawach. Jakby tego było mało, większość z nich śmiało przekazywała szczegóły tej rozwiązłości dziennikarzom. Innym przykładem niech będzie totalne upojenie alkoholowe kadry belgijskich kolarzy torowych. Obsługa jednego z londyńskich lokali na oczach setek reporterów mocno trudziła się, przenosząc kompletnie pijanych olimpijczyków (???) do taksówek.

- Dodałbym do tego Brytyjkę Dani King, złotą medalistkę w drużynie kolarstwa torowego. W czasie honorowego przejazdu konną dorożką, setki widzów osłupiało, gdy świętujący z mistrzynią narzeczony, ściągnął spodnie i… gołą pupą całkiem dosłownie wypiął się na kibiców. Kolejna sprawa to rozbierana sesja hiszpańskich lekkoatletek, które po braku sportowego sukcesu, w taki sposób postanowiły zdobyć popularność. Zdjęcia te pokazały prawie wszystkie środki przekazu obecne na Igrzyskach. Najbardziej zastanawiające jest to, że przeróżne media niezbyt chętnie publikują zdjęcia Etiopki dziękującej Bogu, a z wielką ochotą pokazują fotografie pełne ekscesów, pijaństwa i wyuzdania. Przecież to powinno być na odwrót.

- Na szczęście są to nieliczne epizody, a większość świętujących sukcesy sportowców czyni to sposób godny i kulturalny. Są też inne miłe i sympatyczne akcenty. Spodobała mi się bardzo pomysłowość narzeczonego francuskiej koszykarki Izabelle Yacoubou. Tuż po zwycięskim meczu z Czeszkami, koszykarka zauważyła na trybunach  transparent z napisem ” Isa, czy zostaniesz moją żoną?” Jak się okazało, były to dość wyjątkowe oświadczyny, które ze łzami w oczach szybko zostały przyjęte.

- To bardzo miłe wydarzenie, chciałbym żeby było takich więcej. Nie mogę jednak zrozumieć dlaczego wokół tak wielkiej imprezy jak Igrzyska Olimpijskie, nie nagłaśnia się całego mnóstwa inicjatyw promujących wartości moralne, chrześcijańskie, rodzinne, czy po prostu zwykłą ludzką estetykę i przyzwoitość, a tak wiele czasu i miejsca oddaje się skandalom i zepsuciu. Bo jak inaczej nazwać publiczną dyskusję na temat zakupu prezerwatyw dla wioski olimpijskiej. Rząd brytyjski wahał się czy przeznaczyć na to 50 tysięcy funtów, czy wystarczy tylko 30? I to wszystko podobno dla dobra olimpijczyków. Natomiast nigdzie nie słyszało się, żeby ktoś przygotował potrzebną liczbę egzemplarzy Biblii, czy innych wydawnictw mówiących coś o jakichkolwiek wartościach. Nie zauważyłem też w mediach ani jednej krytycznej oceny ekscesów amerykańskich piłkarek, opowiadających codziennie ze swobodą, iluż to mężczyzn przewijało się przez ich pokoje. To smutne, ale moim zdaniem dzisiejszy świat oddalając się od Boga i od najważniejszych wartości moralnych, idzie zupełnie nie w tą stronę, w którą iść powinien. Obecna droga wiedzie ku nieuchronnemu upadkowi…

- Widzę, że dzisiaj nie uda nam się zakończyć naszej rozmowy zbyt optymistycznie, podzielam twoje obawy, choć wierzę jednak, że tak jak powiedział papież Benedykt XVI, dobroć wywołana przez te Igrzyska z pewnością zaowocuje.

Danuta Górniak

Zmieniony: niedziela, 12 sierpnia 2012 00:32
 
RocketTheme Joomla Templates