Jezus powiedział do Nikodema: Tak Bóg umiłował świat, że dał swojego Syna Jednorodzonego; każdy, kto w Niego wierzy, ma życie wieczne. Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony. Kto wierzy w Niego, nie podlega potępieniu; a kto nie wierzy, już został potępiony, bo nie uwierzył w imię Jednorodzonego Syna Bożego. A sąd polega na tym, że światło przyszło na świat, lecz ludzie bardziej umiłowali ciemność aniżeli światło: bo złe były ich uczynki. Każdy bowiem, kto się dopuszcza nieprawości, nienawidzi światła i nie zbliża się do światła, aby nie potępiono jego uczynków. Kto spełnia wymagania prawdy, zbliża się do światła, aby się okazało, że jego uczynki są dokonane w Bogu.
Jeden duch i jedno serce ożywiały wszystkich wierzących. Żaden nie nazywał swoim tego, co posiadał, ale wszystko mieli wspólne. Apostołowie z wielką mocą świadczyli o zmartwychwstaniu Pana Jezusa, a wszyscy oni mieli wielką łaskę. Nikt z nich nie cierpiał niedostatku, bo właściciele pól albo domów sprzedawali je i przynosili pieniądze uzyskane ze sprzedaży, i składali je u stóp Apostołów. Każdemu też rozdzielano według potrzeby. Tak Józef, nazwany przez Apostołów Barnabas, to znaczy Syn Pocieszenia, lewita rodem z Cypru, sprzedał ziemię, którą posiadał, a pieniądze przyniósł i złożył u stóp Apostołów. (Dz 4,32-37)
Żyli z głową w chmurach. :) W oderwaniu od ziemskich przywiązań. Jakby już jedną nogą byli po drugiej stronie, w niebie. Żyli już nie sprawami ziemskimi, ale nadzieją życia wiecznego. Mając świadomość, że życie na ziemi ma wymiar tymczasowości, oczekiwali pełni życia z Bogiem.
Czy we mnie jest ta świadomość tymczasowości ziemskiego życia? Czy jest tęsknota za życiem wiecznym z Bogiem? Czy to mnie ożywia?
Na to rzekła Maryja: „Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według twego słowa”. (Łk 1, 38)
Maryja poszła za Bożym wezwaniem w ciemno.
Anioł wyjaśnia, co Bóg pragnie uczynić w życiu Maryi w tym konkretnym dniu - że chce prez Ducha Świętego począć w Niej swojego Syna. Oczywiście wydarzenie to wpłynie diametralnie na całe życie Maryi. Ale jakie to będzie miało konsekwencje, co to przyniesie Maryi w przyszłości - ani Anioł jakoś szczególnie tego nie tłumaczy, ani Maryja o to nie pyta.
Zaufanie.
Nie ma tu pytania - ale co ja z tego będę miała? Ale jak to potem będzie? Owszem, Maryja pyta, jak to się stanie, ale nie pyta już co stanie się potem. Ufa Bogu. Jest gotowa pełnić Jego wolę, i iść za Jego wezwaniem w ciemno. Jak dziecko za ojcem, któremu bezgranicznie wierzy i ufa.
Po swym zmartwychwstaniu, wczesnym rankiem w pierwszy dzień tygodnia, Jezus ukazał się najpierw Marii Magdalenie, z której przedtem wyrzucił siedem złych duchów. Ona poszła i oznajmiła to Jego towarzyszom, pogrążonym w smutku i płaczącym. Ci jednak, słysząc, że żyje i że ona Go widziała, nie dali temu wiary. Potem ukazał się w innej postaci dwom spośród nich na drodze, gdy szli do wsi. Oni powrócili i obwieścili pozostałym. Lecz im też nie uwierzyli. W końcu ukazał się samym Jedenastu, gdy siedzieli za stołem, i wyrzucał im brak wiary oraz upór, że nie wierzyli tym, którzy widzieli Go zmartwychwstałego. I rzekł do nich: «Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!»
A gdy rozmawiali o tym, On sam stanął pośród nich i rzekł do nich: Pokój wam! Zatrwożonym i wylękłym zdawało się, że widzą ducha. Lecz On rzekł do nich: Czemu jesteście zmieszani i dlaczego wątpliwości budzą się w waszych sercach? Popatrzcie na moje ręce i nogi: to Ja jestem. Dotknijcie się Mnie i przekonajcie: duch nie ma ciała ani kości, jak widzicie, że Ja mam. Przy tych słowach pokazał im swoje ręce i nogi. Lecz gdy oni z radości jeszcze nie wierzyli i pełni byli zdumienia, rzekł do nich: Macie tu coś do jedzenia? (Łk 24, 36-41)
Uczniowie nie mogą uwierzyć w to, co widzą. Przecież Jezus został brutalnie zabity. Jego życie się skończyło, zniknął, koniec, po wszystkim... Pewnie tak im się po śmierci Jezusa wydawało.
A jednak. Okazuje się, że nie wszystko skończone. Pomimo tego, że - po ludzku - Jezusa nie powinno już być, umarł - On jest. Jest obecny, żywy pośród nich. On jest.
Zawsze. Również przy tobie, w każdym momencie. Jego Imię to Ja Jestem, więc jakże mogłoby być inaczej?
Rozmawiali oni z sobą o tym wszystkim, co się wydarzyło. Gdy tak rozmawiali i rozprawiali z sobą, sam Jezus przybliżył się i szedł z nimi. (Łk 24, 14-15)
Spójrz na nas. A on patrzył na nich oczekując od nich jałmużny. Nie mam srebra ani złota - powiedział Piotr - ale co mam, to ci daję: W imię Jezusa Chrystusa Nazarejczyka, chodź! (Dz 3, 5-6)
W dzisiejszych czytaniach możemy zobaczyć, jak Bóg zaskakuje człowieka, w jak niespodziewany sposób wkracza w jego życie i jego - wydawałoby się zwykłą i przewidywalną - codzienność. Nie czeka na specjalne zaproszenie. Wychodzi z inicjatywą. Przychodzi nieoczekiwanie.
Czego Ty oczekujesz od Boga? Jałmużny czy cudów?
Dziś jest kolejny dzień twojego życia. Ale nie musi być to dzień jak wiele innych, bo każdy dzień przeżywany z Panem jest wyjątkowy.
Pozwól Panu się dziś zaskoczyć.
Oto dzień, który Pan uczynił, radujmy się w nim i weselmy. (Ps 118, 24)
Maria Magdalena stała przed grobem, płacząc. A kiedy tak płakała, nachyliła się do grobu i ujrzała dwóch aniołów w bieli, siedzących tam, gdzie leżało ciało Jezusa – jednego w miejscu głowy, drugiego w miejscu nóg. I rzekli do niej: «Niewiasto, czemu płaczesz?» Odpowiedziała im: «Zabrano Pana mego i nie wiem, gdzie Go położono». Gdy to powiedziała, odwróciła się i ujrzała stojącego Jezusa, ale nie wiedziała, że to Jezus. Rzekł do niej Jezus: «Niewiasto, czemu płaczesz? Kogo szukasz?» Ona zaś, sądząc, że to jest ogrodnik, powiedziała do Niego: «Panie, jeśli ty Go przeniosłeś, powiedz mi, gdzie Go położyłeś, a ja Go zabiorę». Jezus rzekł do niej: «Mario!» A ona, obróciwszy się, powiedziała do Niego po hebrajsku: «Rabbuni», to znaczy: Mój Nauczycielu! Rzekł do niej Jezus: «Nie zatrzymuj Mnie, jeszcze bowiem nie wstąpiłem do Ojca. Natomiast udaj się do moich braci i powiedz im: „Wstępuję do Ojca mego i Ojca waszego oraz do Boga mego i Boga waszego”». Poszła Maria Magdalena i oznajmiła uczniom: «Widziałam Pana», i co jej powiedział.
Pierwszego dnia po szabacie, wczesnym rankiem, gdy jeszcze było ciemno, Maria Magdalena udała się do grobu i zobaczyła kamień odsunięty od grobu. Pobiegła więc i przybyła do Szymona Piotra oraz do drugiego ucznia, którego Jezus kochał, i rzekła do nich: «Zabrano Pana z grobu i nie wiemy, gdzie Go położono». Wyszedł więc Piotr i ów drugi uczeń i szli do grobu. Biegli obydwaj razem, lecz ów drugi uczeń wyprzedził Piotra i przybył pierwszy do grobu. A kiedy się nachylił, zobaczył leżące płótna, jednakże nie wszedł do środka. Nadszedł potem także Szymon Piotr, idący za nim. Wszedł on do wnętrza grobu i ujrzał leżące płótna oraz chustę, która była na Jego głowie, leżącą nie razem z płótnami, ale oddzielnie zwiniętą w jednym miejscu. Wtedy wszedł do wnętrza także i ów drugi uczeń, który przybył pierwszy do grobu. Ujrzał i uwierzył. Dotąd bowiem nie rozumieli jeszcze Pisma, które mówi, że On ma powstać z martwych.
A kiedy im umył nogi, przywdział szaty i znów zajął miejsce przy stole, rzekł do nich: Czy rozumiecie, co wam uczyniłem? Wy Mnie nazywacie Nauczycielem i Panem i dobrze mówicie, bo nim jestem. Jeżeli więc Ja, Pan i Nauczyciel, umyłem wam nogi, to i wyście powinni sobie nawzajem umywać nogi. Dałem wam bowiem przykład, abyście i wy tak czynili, jak Ja wam uczyniłem. (J 13, 12-15)
Pełnię miłości, którą winniśmy się, bracia najdrożsi, wzajemnie kochać, określił sam Pan mówiąc: "Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich". Wniosek, jaki z tego wyciąga św. Jan Ewangelista w swoim Liście, jest następujący: "Jak Chrystus oddał za nas życie swoje, tak i my winniśmy oddać życie za braci", miłując się wzajemnie tak, jak On nas umiłował i oddał za nas swoje życie.
A oto co na ten temat czytamy w Księdze Przysłów Salomona: "Gdy z możnym do stołu usiądziesz, pilnie uważaj, co położono przed tobą, a wyciągając swoją rękę wiedz, że i ty musisz to samo przygotować". Cóż jest stołem możnego, jeśli nie ten stół, skąd bierzemy Ciało i Krew Chrystusa, który oddał za nas swoje życie? A co znaczy zasiadać przy tym stole, jeśli nie przystępować doń z pokorą? Co oznacza uważać pilnie na potrawy, które kładą przed tobą, jeśli nie to, żeby godnie myśleć o tak wielkiej łasce? I cóż wreszcie znaczy wyciągać rękę i wiedzieć, że masz przygotować takie same potrawy, jeśli nie to, o czym już mówiłem, a mianowicie że Chrystus oddał za nas swoje życie, a więc że i my winniśmy oddać nasze życie za braci? Mówi bowiem św. Piotr Apostoł: "Chrystus cierpiał za nas, zostawiając nam przykład, abyśmy wstępowali w Jego ślady". To oznacza przygotować takie same potrawy. Uczynili tak męczennicy płonąc gorącą miłością. Jeśli nie czcimy na próżno ich pamięci, to przystępując do stołu Pańskiego i biorąc udział w uczcie, którą i oni się sycili, trzeba, żebyśmy za ich przykładem przygotowali również, co należy.
Dlatego nie wspominamy ich przy stole Pańskim tak jak tych, którzy spoczywają w pokoju. Za nich bowiem my się modlimy, podczas gdy tamci modlą się za nas, abyśmy szli w ich ślady. Oni wypełnili nakaz miłości, od której, według słów Pana, nie ma nic większego. Dali swoim braciom to, co sami wzięli ze stołu Pańskiego.
Nie należy jednak myśleć, że możemy stać się równi Chrystusowi wówczas, gdy dawane o Nim świadectwo doprowadzimy aż do przelania krwi. On bowiem miał moc oddać swoje życie i miał moc odzyskać je z powrotem. My zaś ani nie żyjemy tyle, ile byśmy chcieli, a umieramy, choćbyśmy jeszcze nie chcieli. On umierając zniszczył w sobie śmierć, my zaś przez Jego śmierć uwalniamy się od naszej śmierci. Jego ciało nie uległo zepsuciu, nasze zaś doznawszy rozkładu, przy końcu świata oblecze się w nieśmiertelność dzięki Niemu. On nie potrzebował naszej pomocy, żeby nas zbawić; my zaś bez Niego nic uczynić nie możemy. On stał się szczepem winnym dla nas latorośli, bo my poza Nim nie możemy mieć życia.
W końcu jeśli nawet bracia umierają za braci, to ich krew męczeńska nie może być w żaden sposób wylana na odpuszczenie grzechów tych braci, tak jak Chrystus uczynił to za nas. A użyczył nam tej łaski nie po to, żebyśmy Go naśladowali, lecz byśmy się nią radowali. Męczennicy zaś, którzy wylali swoją krew za braci, ofiarowali im to samo, co wzięli ze stołu Pańskiego. Miłujmy się więc wzajemnie, tak jak i Chrystus nas umiłował i wydał samego siebie za nas.
Hańba złamała me serce i sił mi zabrakło,
czekałem na współczucie, lecz nikt się nie zjawił,
i na pocieszycieli, lecz ich nie znalazłem. (Ps 69, 21)
Jezus w czasie swojej Męki cierpiał nie tylko fizycznie, ale również psychicznie, między innymi z powodu opuszczenia przez tych, których uczynił swoimi przyjaciółmi. Uczniowie, którzy w czasie Jego publicznej działalności z Nim chodzili, w obliczu próby i krzyża uciekli. Opuścili Jezusa w chwili, kiedy najbardziej cierpiał i kiedy - jako że był w pełni człowiekiem - najbardziej potrzebował przyjaciela.
A czy ja pocieszam Jezusa w Jego cierpieniu? Czy jestem z Nim, współczuję z Nim? Czy moje miłujące serce jest dla Niego wytchnieniem i ochłodą?
A może jak uczniowie - byłem z Jezusem dopóki było stosunkowo łatwo i miałem z tego wymierne korzyści, a kiedy przyszedł czas próby, po ludzku trudny, niezrozumiały, bolesny - po prostu zdezerterowałem, zrezygnowałem, po cichu się wycofałem?
Panie, Ty wszystko wiesz, Ty wiesz, że Cię kocham. (por. J 21, 17)
Próżno się trudziłem, na darmo i na nic zużyłem me siły. Lecz moje prawo jest u Pana i moja nagroda u Boga mego. (Iz 49, 4)
Nie wiem, co wydarzy się jutro. Czy wokół mnie będą ci sami ludzie co dzisiaj. Czy będę pracować tu gdzie dotychczas. Czy nasza Ojczyzna będzie wolna, czy nie przyjdzie wojna i głód. Czy będę żyła jeszcze lat pięćdziesiąt, pięć, czy może tylko tydzień.
Sytuacja dynamicznie się zmienia i nie jestem w stanie przewidzieć przyszłości, ani się na nią świadomie przygotować. Jedyne, czego mogę być pewna, to to, że niebawem stanę przed Panem twarzą w twarz.
Moim nadrzędnym celem powinno być właściwie się do tego spotkania przygotować.
Jak? Przez dobre i owocne życie, dzień po dniu.
Śmierć i spotkanie z Panem to najpewniejsza rzecz, jaka mnie czeka. Wszystko inne jest niepewne. Dlatego nie daj Boże, bym się miał chlubić z czego innego, jak tylko z krzyża Pana naszego Jezusa Chrystusa, dzięki któremu świat stał się ukrzyżowany dla mnie, a ja dla świata. (Ga 6, 14)
Na sześć dni przed Paschą Jezus przybył do Betanii, gdzie mieszkał Łazarz, którego Jezus wskrzesił z martwych. Urządzono tam dla Niego ucztę. Marta usługiwała, a Łazarz był jednym z zasiadających z Nim przy stole. Maria zaś wzięła funt szlachetnego, drogocennego olejku nardowego i namaściła Jezusowi stopy, a włosami swymi je otarła. A dom napełnił się wonią olejku.
Na to rzekł Judasz Iskariota, jeden z Jego uczniów, ten, który Go miał wydać: «Czemu to nie sprzedano tego olejku za trzysta denarów i nie rozdano ich ubogim?» Powiedział zaś to nie dlatego, że dbał o biednych, ale ponieważ był złodziejem i mając trzos, wykradał to, co składano.
Na to rzekł Jezus: «Zostaw ją! Przechowała to, aby Mnie namaścić na dzień mojego pogrzebu. Bo ubogich zawsze macie u siebie, Mnie zaś nie zawsze macie».
Wielki tłum Żydów dowiedział się, że tam jest; a przybyli nie tylko ze względu na Jezusa, ale także by ujrzeć Łazarza, którego wskrzesił z martwych. Arcykapłani zatem postanowili zabić również Łazarza, gdyż wielu z jego powodu odłączyło się od Żydów i uwierzyło w Jezusa.
On to wbrew nadziei uwierzył nadziei, że stanie się ojcem wielu narodów zgodnie z tym, co było powiedziane: „takie będzie twoje potomstwo”.
Dlatego też poczytano mu to za sprawiedliwość. (Rz 4, 18.22)
Wbrew nadziei uwierzył nadziei. Abraham bardziej zaufał Słowu Boga i Jego obietnicy niż temu, co możnaby określić jako 'zdrowy rozsądek'.
Ale bardziej rozsądna jest właśnie wiara w spełnienie Bożego słowa, niż w nasz rozum, jakby nie było ograniczony, i nasze ludzkie pojmowanie.
Bo myśli moje nie są myślami waszymi
ani wasze drogi moimi drogami -
wyrocznia Pana.
Bo jak niebiosa górują nad ziemią,
tak drogi moje - nad waszymi drogami
i myśli moje - nad myślami waszymi. (Iz 55, 8-9)
Jezus powiedział do Żydów: «Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeśli ktoś zachowa moją naukę, nie zazna śmierci na wieki». Rzekli do Niego Żydzi: «Teraz wiemy, że jesteś opętany, Abraham umarł, i prorocy – a Ty mówisz: „Jeśli ktoś zachowa moją naukę, ten śmierci nie zazna na wieki”. Czy Ty jesteś większy od ojca naszego, Abrahama, który przecież umarł? I prorocy pomarli. Kimże Ty siebie czynisz?» Odpowiedział Jezus: «Jeżeli Ja sam siebie otaczam chwałą, chwała moja jest niczym. Ale jest Ojciec mój, co otacza Mnie chwałą, o którym wy mówicie: „Jest naszym Bogiem”. Lecz wy Go nie poznaliście. Ja Go jednak znam. Gdybym powiedział, że Go nie znam, byłbym podobnie jak wy kłamcą. Ale Ja Go znam i słowo Jego zachowuję. Abraham, ojciec wasz, rozradował się z tego, że ujrzał mój dzień – ujrzał go i ucieszył się». Na to rzekli do Niego Żydzi: «Pięćdziesięciu lat jeszcze nie masz, a Abrahama widziałeś?» Rzekł do nich Jezus: «Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Zanim Abraham stał się, Ja jestem». Porwali więc kamienie, aby rzucić w Niego. Jezus jednak ukrył się i wyszedł ze świątyni.
Jezus powiedział do Żydów, którzy Mu uwierzyli: „Jeżeli będziecie trwać w nauce mojej, będziecie prawdziwie moimi uczniami i poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli”. Odpowiedzieli Mu: „Jesteśmy potomstwem Abrahama i nigdy nie byliśmy poddani w niczyją niewolę. Jakżeż Ty możesz mówić: «Wolni będziecie?»” Odpowiedział im Jezus: „Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Każdy, kto popełnia grzech, jest niewolnikiem grzechu.” (J 8, 31-34)
Każdy, kto popełnia grzech, jest niewolnikiem grzechu. Grzech zniewala, wiąże człowieka. Do wyzwolenia konieczne jest stanięcie w prawdzie, uczciwe i szczere spojrzenie na swoją sytuację niejako z zewnątrz, możliwie obiektywnie.
Jak stwierdził św. Maksymilian Maria Kolbe -"skupienie jest początkiem nawrócenia".
Czy znalazleś już w tym Wielkim Poście czas na pogłębioną refleksję? Na to, żeby się zatrzymać i spojrzeć na siebie w prawdzie? Jeżeli nie - jest jeszcze trochę czasu, wygospodaruj go trochę na skupienie i stanięcie w prawdzie przed Bogiem i przed samym sobą. To wymaga pracy, wysiłku i odwagi, ale warto - jak poznasz prawdę i przyjmiesz ją, to prawda cię wyzwoli i może poprowadzić cię ku nowemu życiu, życiu w wolności.
Poganie będą się bali imienia Pana,
a Twej chwały wszyscy królowie ziemi,
bo Pan odbuduje Syjon
i ukaże się w swym majestacie,
przychyli się ku modlitwie opuszczonych
i nie odrzuci ich modłów. (Ps 102, 16-18)
O, Panie, ukaż się w swym majestacie! Przyjdź nam z pomocą i wysłuchaj nas. Przymnóż nam wiary, ulecz i rozpal miłością nasze serca, napełnij nas swoją mądrością.
Nie wspominajcie wydarzeń minionych, nie roztrząsajcie w myśli dawnych rzeczy. Oto Ja dokonuję rzeczy nowej: pojawia się właśnie. Czyż jej nie poznajecie? (Iz, 43, 18-19a)
Żeby móc pójść za Bogiem trzeba zapomnieć o tym co było, o tym kim byłeś, o tym kim jesteś, o tym, o czym marzysz. Tylko wtedy będziesz czysty i gotowy na przyjęcie tego, co dla Ciebie przygotował. Być gotowym poznać Boga właśnie teraz kiedy się pojawia, wymaga spojrzenia głębiej i dalej. Poprzez swoje pragnienia, lęki i zranienia. On dociera głębiej - do Twojego serca. Czy jesteś gotowy by znów Go przyjąć?
Ks. Grzegorz Mączka - Radio Rodzina Kalisz - 22 minuty TUTAJ
Bóg tęskni za człowiekiem, chce dać swoje Słowo, szuka każdego
z nas w naszych ciemnościach.
Jego Miłość pragnie, tęskni, pożąda nas. "Tak bardzo pragnąłem spożyć tę Paschę" mówi Jezus, ale po grecku jest tam dosłownie napisane "płonę pożądaniem"....
Słuchamy Boga, jesteśmy Jego uczniami także po to, byśmy potrafili przyjść strudzonym
z pomocą poprzez słowa krzepiące.
Nie musimy być porządni, gdy stajemy na modlitwie. Ale musimy być prawdziwi.....
Panie, Boże mój, do Ciebie się uciekam,
wybaw mnie i uwolnij od wszystkich prześladowców,
zanim jak lew ktoś nie porwie i nie rozszarpie mej duszy,
gdy zabraknie wybawcy. (Ps 7, 2-3)
Podobno szatan jest jak pies na łańcuchu - jest groźny i szczerzy kły, ale realnie może ci zaszkodzić tylko jeśli się do niego zbliżysz. Ale wiemy też, że kombinuje, jak tylko się da, żeby nas do siebie zwabić - jak lew ryczący krąży szukając kogo by pożreć.
Panie mój, Boże, strzeż mojej duszy. Spraw, bym nigdy nie oddaliła się od Ciebie. Strzeż mnie, o Boże, Tobie zaufałam.
Nie toczymy bowiem walki przeciw krwi i ciału, lecz przeciw Zwierzchnościom, przeciw Władzom, przeciw rządcom świata tych ciemności, przeciw pierwiastkom duchowym zła na wyżynach niebieskich. (Ef 6, 12)
Słowa Twoje, Panie, są duchem i życiem;
Ty masz słowa życia wiecznego. (J 6, 63b.68b)
Panie, tyle wokół nas zgiełku, wrzawy. Tyle pilnych spraw. Tyle hałasu i zabiegania. Pomóż nam choć na chwilę się zatrzymać. Pomóż odróżniać sprawy pilne od ważnych. Pomóż usłyszeć Twój głos pośród zgiełku codzienności.
Panie, do kogóż pójdziemy? Ty jesteś źródłem i dawcą życia.
Badacie Pisma, ponieważ sądzicie, że w nich zawarte jest życie wieczne: to one właśnie dają o Mnie świadectwo. A przecież nie chcecie przyjść do Mnie, aby mieć życie. (J 5, 39-40)
Jak to jest, że Żydzi badali Pisma, dobrze je znali, z pewnością poświęcali ich studiowaniu sporo czasu, a jednak ich nie zrozumieli... nie odkryli w nich prawdy o Jezusie? Jak to jest możliwe?
Znali słowa, ale nie poznali ich istoty, treści.
Czego im zabrakło? Otwartości serca i umysłu? Szczerości w pragnieniach i poszukiwaniach?
Jezus mówi o nich:
Wiem o was, że nie macie w sobie miłości Boga. Jak możecie uwierzyć, skoro od siebie wzajemnie odbieracie chwałę, a nie szukacie chwały, która pochodzi od samego Boga? (J 5, 42.44)
Teolog bez wiary może dobrze poznać teorię, ale nigdy nie przejść do "praktyki". Nie chciejmy być uczonymi z Piśmie, znawcami religii dla własnego dobrego samopoczucia, żeby karmić swoje ego, dla posiadania wiedzy, dla własnej chwały w oczach swoich i innych. Ale zapragnijmy szczerze, z całego serca, być przyjaciółmi i domownikami Boga. Jego uczniami i naśladowcami. W każdej nauce Jego samego szukajmy. Bo przecież tylko Miłość jest wieczna.
Miłość nigdy nie ustaje,
nie jest jak proroctwa, które się skończą,
albo jak dar języków, który zniknie,
lub jak wiedza, której zabraknie.
(1 Kor 13, 8)
Pan jest wierny we wszystkich swoich słowach
i we wszystkich dziełach swoich święty.
Pan podtrzymuje wszystkich, którzy upadają,
i podnosi wszystkich zgnębionych. (Ps 145, 13-14)
Ty, o synu człowieczy, mów do domu Izraela: Powiadacie tak: "Zaprawdę, nasze przestępstwa i grzechy nasze ciążą na nas, my wskutek nich marniejemy. Jak możemy się ocalić?" Powiedz im: Na moje życie! - wyrocznia Pana Boga. Ja nie pragnę śmierci występnego, ale jedynie tego, aby występny zawrócił ze swej drogi i żył. Zawróćcie, zawróćcie z waszych złych dróg! Czemuż to chcecie zginąć, domu Izraela? (Ez 33, 10-11)
Pan Bóg nie pragnie śmierci grzesznika. On jest łaskawy i pełen miłosierdzia, zawsze gotowy przebaczyć. Stworzył cię z miłości i do miłości. On chce twojego szczęścia, i na twoim zbawieniu zależy mu nieskończenie bardziej niż tobie samemu. Nie obawiaj się Jemu zaufać. On pragnie dla ciebie jedynie dobra, i to dobra, którego ty nawet nie jesteś w stanie sobie wyobrazić.
Tak mówi Pan: „Gdy nadejdzie czas mej łaski, wysłucham cię, w dniu zbawienia przyjdę ci z pomocą. Mówił Syjon: «Pan mnie opuścił, Pan o mnie zapomniał». Czyż może niewiasta zapomnieć o swym niemowlęciu, ta, która kocha syna swego łona? A nawet gdyby ona zapomniała, Ja nie zapomnę o tobie!” (Iz 49, 8.14-15)
Panie, Ty jesteś prawdziwie Zbawicielem świata, daj nam wody żywej, byśmy nie pragnęli. (por. J 4, 42.15)
Bez wody nie ma życia. Ale żeby woda niosła życie, musi spełniać jeden warunek – musi być czysta. Woda brudna, zanieczyszczona niesie śmierć.
Skąd czerpiesz? Czym poisz swoją duszę? Czerpiesz ze Źródła wody żywej, jakim jest Jezus? Czy może siedzisz bezczynnie przy jakiejś sadzawce? Może wykopałeś sobie zamiast tego cysterny? Bo podwójne zło popełnił mój naród:
opuścili Mnie, źródło żywej wody,
żeby wykopać sobie cysterny,
cysterny popękane,
które nie utrzymują wody. (Jr 2, 13)
Wyobraź sobie cysternę ze stojącą wodą. Napracowałeś się, żeby ją wybudować. Woda jest ciepła od słońca, nieco już trochę zanieczyszona liśćmi i piaskiem. Powoli staje się mętna, i zmienia kolor na bardziej zielony. I 'zapach' coraz bardziej intensywny... I wyobraź sobie górski potok, z wodą zimną i czystą. Tyle, że trzeba podjąć wysiłek, żeby na górę do tego źródła dojść. Co wybierzesz?
Kto zaś będzie pił wodę, którą Ja mu dam, nie będzie pragnął na wieki, lecz woda, którą Ja mu dam, stanie się w nim źródłem wody wytryskającej ku życiu wiecznemu. (J 4, 14)
Panie, daj mi tej wody, abym już nie pragnęła i bym nie szukała zaspokojenia nigdzie indziej.
Następnie przybył powtórnie do Kany Galilejskiej, gdzie przedtem przemienił wodę w wino. A w Kafarnaum mieszkał pewien urzędnik królewski, którego syn chorował. Usłyszawszy, że Jezus przybył z Judei do Galilei, udał się do Niego z prośbą, aby przyszedł i uzdrowił jego syna: był on bowiem już umierający. Jezus rzekł do niego: Jeżeli znaków i cudów nie zobaczycie, nie uwierzycie. Powiedział do Niego urzędnik królewski: Panie, przyjdź, zanim umrze moje dziecko. Rzekł do niego Jezus: Idź, syn twój żyje. (J 4, 46-51)
Jezus czyni drugi cud w Kanie Galilejskiej. Pod pewnymi względami podobny do poprzedniego – znów wszystko odbywa się „na słowo”. Przemiana dokonuje się niezauważalnie dla otoczenia, jakby w ukryciu. Bez rozgłosu, w zaciszu domu, w zaciszu serca.
Jezus mocą swojego słowa przemienia życie – niesie radość i wesele.
Albowiem oto Ja stwarzam nowe niebiosa i nową ziemię; nie będzie się wspominać dawniejszych dziejów ani na myśl one nie przyjdą. Przeciwnie, będzie radość i wesele na zawsze z tego, co Ja stworzę; bo oto Ja uczynię z Jerozolimy wesele i z jej ludu - radość. Rozweselę się z Jerozolimy i rozraduję się z jej ludu. (Iz 65, 17-19)
Tak mówi Pan:
«Oto Ja stwarzam nowe niebiosa i nową ziemię; nie będzie się wspominać dawniejszych dziejów ani na myśl one nie przyjdą.
Przeciwnie, będzie radość i wesele na zawsze z tego, co Ja stworzę; bo oto Ja uczynię z Jerozolimy wesele i z jej ludu – radość. Rozweselę się z Jerozolimy i rozraduję się z jej ludu. Już się nie usłyszy w niej odgłosów płaczu ani krzyku narzekania.
Nie będzie już w niej niemowlęcia, co miałoby żyć tylko kilka dni, ani starca, który by nie dopełnił swych lat; bo najmłodszy umrze jako stuletni, a nie osiągnąć stu lat, będzie znakiem klątwy. Zbudują domy i mieszkać w nich będą, zasadzą winnice i będą jedli z nich owoce».
Tymczasem starszy jego syn przebywał na polu. Gdy wracał i był blisko domu, usłyszał muzykę i tańce. Przywołał jednego ze sług i pytał go, co to znaczy. Ten mu rzekł: »Twój brat powrócił, a ojciec twój kazał zabić utuczone cielę, ponieważ odzyskał go zdrowego«.
Na to rozgniewał się i nie chciał wejść; wtedy ojciec jego wyszedł i tłumaczył mu. Lecz on odpowiedział ojcu: »Oto tyle lat ci służę i nigdy nie przekroczyłem twojego rozkazu; ale mnie nie dałeś nigdy koźlęcia, żebym się zabawił z przyjaciółmi. Skoro jednak wrócił ten syn twój, który roztrwonił twój majątek z nierządnicami, kazałeś zabić dla niego utuczone cielę«. (Łk 15, 25-30)
Porównywanie się do innych i wynikające z niego zazdrość lub pycha są niczym innym jak oznaką braku wiary w to, że jestem nieskończenie kochany przez Ojca. Mogą świadczyć o nie dość bliskiej relacji z Ojcem, i w konsekwencji o poczuciu bycia mniej kochanym, mniej docenianym niż inni.
Poczucie niższości czy poczucie wyższości od innych może uleczyć jedynie poczucie miłości, doświadczenie bycia absolutnie, bezwarunkowo i bezgranicznie kochanym przez Ojca.
Poproś Boga Ojca o doświadczenie w nowy sposób Jego miłości względem ciebie. Niech On sam cię o niej przekonuje. Kiedy doświadczysz jej uwalniającej mocy, nie będziesz już czuł potrzeby porównywać się z kimkolwiek i kogokolwiek oceniać, bo twoje serce będzie szczęśliwe i spokojne.
Moje dziecko, ty zawsze jesteś przy mnie i wszystko moje do ciebie należy. (Łk 15, 31)
Miłości pragnę, nie krwawej ofiary, poznania Boga bardziej niż całopaleń. (Oz 6, 6)
Gdzieś kiedyś przeczytałam, że Pan Bóg o wiele bardziej cieszy się z naszego choćby najmniejszego postępu w czystości serca niż z jakichkolwiek wielkich dzieł spełnianych dla Niego.
Bo cóż większego mogę światu dać, by uczynić go choć trochę lepszym, niż moja osobista świętość? Najważniejsza praca, jaką powinnam wykonać w swoim życiu to praca nad sobą.
Miłości pragnę. Miłości, oddania, bliskości, zaufania.
A wszelkie dzieła, ofiary, służba – mają wartość o tyle, o ile pomagają ci wzrastać w miłości Boga i ludzi. Źle jest, jeśli pomagają ci wzrastać w tzw. miłości własnej. Jeśli się nimi chełpisz i w ten sposób odwracasz wzrok od Boga ku samemu sobie – nie warto. Bo tylko czyny wykonywane z miłością mają znaczenie.
Dlatego najpierw kontemplacja, potem działanie. Módl się i pracuj. Nie: pracuj i módl się. Jeśli ty będziesz blisko Boga, to On sam przez ciebie będzie działał.
Dołóżmy starań, aby poznać Pana; Jego przyjście jest pewne jak świt poranka. (Oz 6, 3)
Będąc jeszcze młodym, zanim zacząłem podróżować, szukałem jawnie mądrości w modlitwie. U bram świątyni prosiłem o nią i aż do końca szukać jej będę. Z powodu jej kwiatów, jakby dojrzewającego winogrona, serce me się w niej rozradowało, noga moja wstąpiła na prostą drogę, od młodości mojej idę jej śladami. Nakłoniłem tylko trochę ucha mego, a już ją otrzymałem i znalazłem dla siebie rozległą wiedzę. Postąpiłem w niej, a Temu, który dał mi mądrość, chcę oddać cześć. Postanowiłem bowiem wprowadzić ją w czyn, zapłonąłem gorliwością o dobro i nie doznałem wstydu. Dusza moja walczyła o nią i z całą starannością usiłowałem zachować Prawo. Ręce wyciągałem w górę, a błędy przeciwko niej opłakiwałem. Skierowałem ku niej moją duszę i znalazłem ją dzięki czystości. Z nią od początku zyskałem rozum, dlatego nie będę opuszczony.
Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili, i by owoc wasz trwał. (J 15, 16)
Istota chrześcijańskiego życia – iść i przynosić owoc.
To jest moje przeznaczenie. Do tego Jezus mnie przeznaczył i do tego mnie powołuje. Abym czerpiąc miłość i siły od Niego samego, szła w świat i rozdawała hojnie tę miłość. Bym przynosiła owoc obfity.
Panie, daj mi zapał i gorliwość w poszukiwaniu mądrości. Pomóż mi, proszę, skupić się w życiu na tym, co najistotniejsze, i dążyć do tego ze wszystkich sił. Pomóż mi nie marnować czasu, talentów, ani Twoich łask. Tak bym w godzinie śmierci mogła z czystym sercem powiedzieć:
Noga moja wstąpiła na prostą drogę, od młodości mojej idę śladami mądrości. Nakłoniłem tylko trochę ucha mego, a już ją otrzymałem i znalazłem dla siebie rozległą wiedzę. Postąpiłem w niej, a Temu, który mi dał mądrość, chcę oddać cześć. Postanowiłem bowiem wprowadzić ją w czyn, zapłonąłem gorliwością o dobro i nie doznałem wstydu. Dusza moja walczyła o nią i z całą starannością usiłowałem zachować Prawo; ręce wyciągałem w górę, a błędy przeciwko niej opłakiwałem. Skierowałem ku niej moją duszę i znalazłem ją dzięki czystości; z nią od początku zyskałem rozum, dlatego nie będę opuszczony. (Syr 51, 15-20)
Jezus wyrzucał złego ducha z człowieka, który był niemy. A gdy zły duch wyszedł, niemy zaczął mówić i tłumy były zdumione. Lecz niektórzy z nich rzekli: «Mocą Belzebuba, władcy złych duchów, wyrzuca złe duchy». Inni zaś, chcąc Go wystawić na próbę, domagali się od Niego znaku z nieba. On jednak, znając ich myśli, rzekł do nich: «Każde królestwo wewnętrznie skłócone pustoszeje i dom na dom się wali. Jeśli więc i Szatan z sobą jest skłócony, jakże się ostoi jego królestwo? Mówicie bowiem, że Ja przez Belzebuba wyrzucam złe duchy. Lecz jeśli Ja mocą Belzebuba wyrzucam złe duchy, to czyją mocą wyrzucają je wasi synowie? Dlatego oni będą waszymi sędziami. A jeśli Ja palcem Bożym wyrzucam złe duchy, to istotnie przyszło już do was królestwo Boże. Gdy mocarz uzbrojony strzeże swego dworu, bezpieczne jest jego mienie. Lecz gdy mocniejszy od niego nadejdzie i pokona go, to zabierze całą broń jego, na której polegał, i rozda jego łupy. Kto nie jest ze Mną, jest przeciwko Mnie; a kto nie zbiera ze Mną, ten rozprasza».
To mówi Pan: Dałem im przykazanie: Słuchajcie głosu mojego, a będę wam Bogiem, wy zaś będziecie Mi narodem. Chodźcie każdą drogą, którą wam rozkażę, aby się wam dobrze powodziło. Ale nie usłuchali ani nie chcieli słuchać i poszli według zatwardziałości swego przewrotnego serca; odwrócili się plecami, a nie twarzą. (Jr 7, 23-24)
Słowo Boga wystarczyło, by stała się światłość. Wypowiedział słowo i stało się niebo. Kolejne słowo - zaistniało morze. Słowo - i na ziemi pojawił się człowiek. Znów słowo - ty zacząłeś istnieć.
Jego słowo stwarza wciąż wszystko.
Słowo Boga daje życie.
Często mówimy Bogu: ale powiedz tylko słowo, a będzie uzdrowiona dusza moja. Tak, ale jak często wypowiadamy te słowa z wiarą w sercu, że faktycznie - jedno Jego słowo wystarczy...?
Daj mi poznać Twoje drogi, Panie,
naucz mnie chodzić Twoimi ścieżkami.
Prowadź mnie w prawdzie według Twych pouczeń,
Boże i Zbawco, w Tobie mam nadzieję.
Wspomnij na swoje miłosierdzie, Panie,
na swoją miłość, która trwa od wieków.
Pamiętaj o mnie w swoim miłosierdziu,
ze względu na dobroć Twą, Panie.
Dobry jest Pan i prawy,
dlatego wskazuje drogę grzesznikom.
Pomaga pokornym czynić dobrze,
uczy pokornych dróg swoich.
Ks. Grzegorz Mączka - Radio Rodzina Kalisz - 20 minut TUTAJ
Warto się zastanowić nad tym, jak postrzegam swoje życie. Może jest pasmem cierpienia, pustynią. Może nic się nie spełnia. Może nie mam siły.
Warto się dziś przy tym krzaku, przy swoim drzewie, może nawet genealogicznym, zatrzymać. Może warto przylgnąć, przytulić się do swojej historii. I zobaczyć, że ten Płomień Pański, ta obecność Boża, jest znakiem Miłosierdzia. Że to jest wyraz Bożej cierpliwości, Bożej łaskawości...
Ulituje się znowu nad nami, zetrze nasze nieprawości. Wrzucisz w morskie głębiny wszystkie ich grzechy. Okażesz wierność Jakubowi, Abrahamowi łaskawość, co poprzysiągłeś przodkom naszym od najdawniejszych czasów.
Jezus powiedział do faryzeuszów: «Żył pewien człowiek bogaty, który ubierał się w purpurę i bisior i dzień w dzień ucztował wystawnie. U bramy jego pałacu leżał żebrak pokryty wrzodami, imieniem Łazarz. Pragnął on nasycić się odpadkami ze stołu bogacza. A także psy przychodziły i lizały jego wrzody. Umarł żebrak i aniołowie zanieśli go na łono Abrahama. Umarł także bogacz i został pogrzebany. Gdy cierpiąc męki w Otchłani, podniósł oczy, ujrzał z daleka Abrahama i Łazarza na jego łonie. I zawołał: „Ojcze Abrahamie, ulituj się nade mną i przyślij Łazarza, aby koniec swego palca umoczył w wodzie i ochłodził mój język, bo strasznie cierpię w tym płomieniu”. Lecz Abraham odrzekł: „Wspomnij, synu, że za życia otrzymałeś swoje dobra, a Łazarz w podobny sposób – niedolę; teraz on tu doznaje pociechy, a ty męki cierpisz. A ponadto między nami a wami zionie ogromna przepaść, tak że nikt, choćby chciał, stąd do was przejść nie może ani stamtąd nie przedostają się do nas”. Tamten rzekł: „Proszę cię więc, ojcze, poślij go do domu mojego ojca. Mam bowiem pięciu braci: niech ich ostrzeże, żeby i oni nie przyszli na to miejsce męki”. Lecz Abraham odparł: „Mają Mojżesza i Proroków, niechże ich słuchają!”. „Nie, ojcze Abrahamie – odrzekł tamten – lecz gdyby ktoś z umarłych poszedł do nich, to się nawrócą”. Odpowiedział mu: „Jeśli Mojżesza i Proroków nie słuchają, to choćby ktoś z umarłych powstał, nie uwierzą”».
A wy nie pozwalajcie nazywać się Rabbi, albowiem jeden jest wasz Nauczyciel, a wy wszyscy jesteście braćmi. Nikogo też na ziemi nie nazywajcie waszym ojcem; jeden bowiem jest Ojciec wasz, Ten w niebie. Nie chciejcie również, żeby was nazywano mistrzami, bo jeden jest tylko wasz Mistrz, Chrystus. Największy z was niech będzie waszym sługą. Kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony.
Gdy Jezus przyszedł w okolice Cezarei Filipowej, pytał swych uczniów: «Za kogo ludzie uważają Syna Człowieczego?» A oni odpowiedzieli: «Jedni za Jana Chrzciciela, inni za Eliasza, jeszcze inni za Jeremiasza albo za jednego z proroków». Jezus zapytał ich: «A wy za kogo Mnie uważacie?» Odpowiedział Szymon Piotr: «Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego». Na to Jezus mu rzekł: «Błogosławiony jesteś, Szymonie, synu Jony. Albowiem ciało i krew nie objawiły ci tego, lecz Ojciec mój, który jest w niebie. Otóż i Ja tobie powiadam: Ty jesteś Piotr – Opoka, i na tej opoce zbuduję mój Kościół, a bramy piekielne go nie przemogą. I tobie dam klucze królestwa niebieskiego; cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie».
Mojżesz powiedział do ludu:
«Dziś Pan, Bóg twój, rozkazuje ci wykonać te prawa i nakazy. Przestrzegaj ich, wypełniaj z całego swego serca i z całej duszy.
Dziś uzyskałeś od Pana oświadczenie, iż będzie dla ciebie Bogiem, o ile ty będziesz chodził Jego drogami, przestrzegał Jego praw, poleceń i nakazów oraz słuchał Jego głosu.
A Pan uzyskał to, że ty będziesz, jak ci zapowiedział, ludem stanowiącym szczególną Jego własność, i będziesz przestrzegał Jego wszystkich poleceń. On cię wtedy wywyższy we czci, sławie i wspaniałości ponad wszystkie narody, które uczynił, abyś był ludem świętym dla Pana, Boga twego, jak powiedział».
Jeśli sprawiedliwy odstąpił od sprawiedliwości, dopuszczał się grzechu i umarł, to umarł z powodu grzechów, które popełnił. A jeśli bezbożny odstąpił od bezbożności, której się oddawał, i postępuje według prawa i sprawiedliwości, to zachowa duszę swoją przy życiu. Zastanowił się i odstąpił od wszystkich swoich grzechów, które popełniał, i dlatego na pewno żyć będzie, a nie umrze.
Jezus powiedział do swoich uczniów: «Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam. Albowiem każdy, kto prosi, otrzymuje; kto szuka, znajduje; a kołaczącemu otworzą. Gdy któregoś z was syn prosi o chleb, czy jest taki, który poda mu kamień? Albo gdy prosi o rybę, czy poda mu węża? Jeśli więc wy, choć źli jesteście, umiecie dawać dobre dary swoim dzieciom, to o ileż bardziej Ojciec wasz, który jest w niebie, da to, co dobre, tym, którzy Go proszą. Wszystko więc, co chcielibyście, żeby wam ludzie czynili, i wy im czyńcie. Albowiem to jest istota Prawa i Proroków».
Zmiłuj się nade mną, Boże, w łaskawości swojej,
w ogromie swej litości zgładź moją nieprawość.
Obmyj mnie zupełnie z mojej winy
i oczyść mnie z grzechu mojego.
Stwórz, o Boże, we mnie serce czyste
i odnów we mnie moc ducha.
Nie odrzucaj mnie od swego oblicza
i nie odbieraj mi świętego ducha swego.
Ofiarą bowiem Ty się nie radujesz
a całopalenia, choćbym dał, nie przyjmiesz.
Boże, moją ofiarą jest duch skruszony,
pokornym i skruszonym sercem Ty, Boże, nie gardzisz.
Tak mówi Pan Bóg:
«Podobnie jak ulewa i śnieg spadają z nieba i tam nie powracają, dopóki nie nawodnią ziemi, nie użyźnią jej i nie zapewnią urodzaju, tak iż wydaje nasienie dla siewcy i chleb dla jedzącego, tak słowo, które wychodzi z ust moich, nie wraca do Mnie bezowocne, zanim wpierw nie dokona tego, co chciałem, i nie spełni pomyślnie swego posłannictwa».
Prawo Pańskie jest doskonałe i pokrzepia duszę, *
świadectwo Pana jest pewne, nierozważnego uczy mądrości.
Jego słuszne nakazy radują serce, *
jaśnieje przykazanie Pana i olśniewa oczy.
Jezus zobaczył celnika, imieniem Lewi, siedzącego na komorze celnej. Rzekł do niego: «Pójdź za Mną!» On zostawił wszystko, wstał i z Nim poszedł. Potem Lewi wydał dla Niego wielkie przyjęcie u siebie w domu; a był spory tłum celników oraz innych ludzi, którzy zasiadali z nimi do stołu. Na to szemrali faryzeusze i uczeni ich w Piśmie, mówiąc do Jego uczniów: «Dlaczego jecie i pijecie z celnikami i grzesznikami?» Lecz Jezus im odpowiedział: «Nie potrzebują lekarza zdrowi, ale ci, którzy się źle mają. Nie przyszedłem powołać do nawrócenia się sprawiedliwych, lecz grzeszników».
«Krzycz na całe gardło, nie przestawaj! Podnoś głos twój jak trąba! Wytknij mojemu ludowi jego przestępstwa i domowi Jakuba jego grzechy! Szukają Mnie dzień za dniem, pragną poznać moje drogi, jak naród, który kocha sprawiedliwość i nie porzuca prawa swego Boga. Proszą Mnie o sprawiedliwe prawa, pragną bliskości Boga:
„Czemu pościliśmy, a Ty nie wejrzałeś? Umartwialiśmy siebie, a Ty tego nie uznałeś?”
Otóż w dzień waszego postu wy znajdujecie sobie zajęcie i uciskacie wszystkich swoich robotników. Otóż pościcie wśród waśni i sporów, i wśród niegodziwego walenia pięścią. Nie pośćcie tak, jak dziś czynicie, żeby się rozlegał zgiełk wasz na wysokości.
Czyż to jest post, jaki Ja uznaję, dzień, w którym się człowiek umartwia? Czy zwieszanie głowy jak sitowie i użycie woru z popiołem za posłanie – czyż to nazwiesz postem i dniem miłym Panu?
Czyż nie jest raczej postem, który Ja wybieram: rozerwać kajdany zła, rozwiązać więzy niewoli, wypuścić na wolność uciśnionych i wszelkie jarzmo połamać; dzielić swój chleb z głodnym, do domu wprowadzić biednych tułaczy, nagiego, którego ujrzysz, przyodziać i nie odwrócić się od współziomków.
Wtedy twoje światło wzejdzie jak zorza i szybko rozkwitnie twe zdrowie. Sprawiedliwość twoja poprzedzać cię będzie, chwała Pańska iść będzie za tobą. Wtedy zawołasz, a Pan odpowie, wezwiesz pomocy, a On rzeknie: „Oto jestem!”»
Wybierajcie więc życie, abyście żyli wy i wasze potomstwo, miłując Pana, Boga swego, słuchając Jego głosu, lgnąc do Niego; bo tu jest twoje życie i długie trwanie twego pobytu na ziemi, którą Pan poprzysiągł dać przodkom twoim: Abrahamowi, Izaakowi i Jakubowi.
Gdy Jezus i uczniowie Jego się przeprawili, przypłynęli do ziemi Genezaret i przybili do brzegu. Skoro wysiedli z łodzi, zaraz Go rozpoznano. Ludzie biegali po całej owej okolicy i zaczęli znosić na noszach chorych tam, gdzie jak słyszeli, przebywa. I gdziekolwiek wchodził do wsi, do miast czy osad, kładli chorych na otwartych miejscach i prosili Go, żeby ci choć frędzli u Jego płaszcza mogli dotknąć. A wszyscy, którzy się Go dotknęli, odzyskiwali zdrowie.
Ludzie biegali po całej okolicy i zaczęlil znosić na noszach chorych, i kładli ich na otwartych miejscach.
I prosili Go, żeby ci chorzy choć frędzli u Jego płaszcza mogli się dotknąć.
Ks. Grzegorz Mączka - Radio Rodzina Kalisz - 23 minuty TUTAJ
Módlmy się za tych, którzy zostali powołani, których Bóg wezwał, których wyciągnął, uwolnił i posłał, by byli świadkami Jego Królestwa. Za te wszystkie poronione płody skazane na śmierć, którym Bóg w ostatniej chwili dał życie i uratował przed śmiercią w tym świecie wzywając do Swojej służby. Za tych wszystkich, którzy lękają się i mówią Chrystusowi: Odejdź, bo się nie nadaję, ja nie jestem człowiekiem, którego szukasz. A Jezus spogląda i mówi: Tak, właśnie Ciebie potrzebuję, właśnie Twojej słabości, nieporadności, bezradności, bezsilności. Potrzebuję, by objawiło się Moje Królestwo, by objawiła się potęga Mojego Imienia, Działania, Mojej Miłości wobec braci.
Kiedy zbliżył się czas śmierci Dawida, wtedy rozkazał swemu synowi, Salomonowi, mówiąc: «Ja wyruszam w drogę przeznaczoną ludziom na całej ziemi. Ty zaś bądź mocny i okaż się mężem! Będziesz strzegł zarządzeń Pana, Boga twego, idąc za Jego wskazaniami, przestrzegając Jego praw, poleceń i nakazów, jak napisano w Prawie Mojżesza, aby ci się powiodło wszystko, co zamierzysz, i wszystko, czym się zajmiesz, ażeby też Pan spełnił swą obietnicę, którą mi dał, mówiąc: Jeśli twoi synowie będą strzec swej drogi, postępując wobec Mnie szczerze z całego serca i z całej duszy, to wtedy nie będzie ci odjęty mąż na tronie Izraela».
Potem Dawid spoczął ze swymi przodkami i został pochowany w Mieście Dawidowym. A czas panowania Dawida nad Izraelem wynosił czterdzieści lat. W Hebronie panował siedem lat, a w Jerozolimie panował trzydzieści trzy lata.
Zasiadł więc Salomon na tronie Dawida, swego ojca, a jego władza królewska została utwierdzona.
Gdy upłynęły dni oczyszczenia Maryi według Prawa Mojżeszowego, Rodzice przynieśli Jezusa do Jerozolimy, aby Go przedstawić Panu. Tak bowiem jest napisane w Prawie Pańskim: «Każde pierworodne dziecko płci męskiej będzie poświęcone Panu». Mieli również złożyć w ofierze parę synogarlic albo dwa młode gołębie, zgodnie z przepisem Prawa Pańskiego. A żył w Jerozolimie człowiek, imieniem Symeon. Był to człowiek prawy i pobożny, wyczekiwał pociechy Izraela, a Duch Święty spoczywał na nim. Jemu Duch Święty objawił, że nie ujrzy śmierci, aż nie zobaczy Mesjasza Pańskiego. Za natchnieniem więc Ducha przyszedł do świątyni. A gdy Rodzice wnosili Dzieciątko Jezus, aby postąpić z Nim według zwyczaju Prawa, on wziął Je w objęcia, błogosławił Boga i mówił: «Teraz, o Władco, pozwól odejść słudze Twemu w pokoju, według Twojego słowa. Bo moje oczy ujrzały Twoje zbawienie, któreś przygotował wobec wszystkich narodów: światło na oświecenie pogan i chwałę ludu Twego, Izraela».
Ks. Grzegorz Mączka - Radio Rodzina Kalisz - 19 minut TUTAJ
Nic, nic nie zastąpi miłości. Nic nie będzie miało sensu, jeśli nie będzie miłości - w moim posługiwaniu, w mojej modlitwie. Modlitwa będzie odmawianiem tekstów z jednoczesnym odmawianiem Bogu możliwości spotkania ze mną.
Jezus mówił do tłumów: «Z królestwem Bożym dzieje się tak, jak gdyby ktoś nasienie wrzucił w ziemię. Czy śpi, czy czuwa, we dnie i w nocy, nasienie kiełkuje i rośnie, sam nie wie jak. Ziemia sama z siebie wydaje plon, najpierw źdźbło, potem kłos, a potem pełne ziarno w kłosie. Gdy zaś plon dojrzeje, zaraz zapuszcza sierp, bo pora już na żniwo». Mówił jeszcze: «Z czym porównamy królestwo Boże lub w jakiej przypowieści je przedstawimy? Jest ono jak ziarnko gorczycy; gdy się je wsiewa w ziemię, jest najmniejsze ze wszystkich nasion na ziemi. Lecz wsiane, wyrasta i staje się większe od innych jarzyn; wypuszcza wielkie gałęzie, tak że ptaki podniebne gnieżdżą się w jego cieniu». W wielu takich przypowieściach głosił im naukę, o ile mogli ją rozumieć. A bez przypowieści nie przemawiał do nich. Osobno zaś objaśniał wszystko swoim uczniom.
Ty, bowiem, o Panie Zastępów, Boże Izraela, objawiłeś swemu słudze, mówiąc: Zbuduję ci dom. Dlatego to sługa Twój ośmiela się zwrócić do Ciebie z tą modlitwą: Teraz, o Panie, Boże, Ty jesteś Bogiem, Twoje słowa są prawdą. Skoro obiecałeś swojemu słudze to szczęście, racz teraz pobłogosławić dom Twojego sługi, aby trwał przed Tobą na wieki, bo Ty, Panie, Boże, to powiedziałeś, a dzięki Twojemu błogosławieństwu dom Twojego sługi będzie błogosławiony na wieki.
Gdy do jakiegoś domu wejdziecie, najpierw mówcie: „Pokój temu domowi!” Jeśli tam mieszka człowiek godny pokoju, wasz pokój spocznie na nim; jeśli nie, powróci do was.
Wszyscy, którzy go słyszeli, mówili zdumieni: Czy to nie ten sam, który w Jerozolimie prześladował wyznawców tego imienia i po to tu przybył, aby ich uwięzić i zaprowadzić do arcykapłana? A Szaweł występował coraz odważniej, dowodząc, że Ten jest Mesjaszem, i szerzył zamieszanie wśród Żydów mieszkających w Damaszku. (Dz 9, 21-22)
Czasami odkrywamy, że nie chcemy być tacy jacy jesteśmy. Chcemy być lepsi. Przychodzi czas poprawy swojej postawy, swojego języka, swoich gestów...
W takich chwilach potrzeba nam zaparcia jak Szaweł, by odważnie iść za tym, co zasiał w nas Bóg. I nie bać się słów, które będą krążyć wokół nas. Bądźmy narzędziem, by i nasi najbliżsi mogli zostać dotknięci łaską Boga.
W drodze, gdy zbliżałem się do Damaszku, nagle około południa otoczyła mnie wielka jasność z nieba. Upadłem na ziemię i posłyszałem głos, który mówił do mnie: „Szawle, Szawle, dlaczego Mnie prześladujesz?” Odpowiedziałem: „Kto jesteś, Panie?” Rzekł do mnie: „Ja jestem Jezus Nazarejczyk, którego ty prześladujesz”.
Gdy cierpimy z powodu prześladowań, odrzucenia, wyśmiania etc. z powodu przyznania się do wiary - pamiętajmy, że wówczas Jezus identyfikuje się z nami. I czerpmy z tego głęboką pociechę.
Jezus przyszedł do domu, a tłum znów się zbierał, tak że nawet posilić się nie mogli. Gdy to posłyszeli Jego bliscy, wybrali się, żeby Go powstrzymać. Mówiono bowiem: «Odszedł od zmysłów».
Jeśli słyszysz od bliskich i znajomych, że przesadzasz z tym Panem Bogiem, że przecież Bóg Bogiem, ale życie życiem i ma swoje prawa - ciesz się, bo o Panu Jezusie mówili podobnie ...
Oto święta, która aż do śmierci walczyła w obronie prawa Bożego; * nie bała się gróźb prześladowców, * bo Chrystus był jej mocą.
Była kiedyś taka piosenka, w której refrenie brzmiały słowa: "Agnieszka już tutaj nie mieszka". Pewnie mowa była o innej Agnieszce... ale nic nie szkodzi, bo święta Agnieszka też już tutaj od dawna nie mieszka. Przeprowadziła się do Pana Jezusa.
Żeby sprawnie przeprowadzić się i zamieszkać w nowym mieszkaniu, trzeba mieć wszystko uporządkowane i przygotowane. Gdybyśmy mieli się jutro przenieść do niebieskiego mieszkania - jak wyglądałyby nasze pakunki? Jaki porządek zobaczyliby ci, którzy pojutrze weszliby do naszego pokoju?
Agnieszko, pilnuj w nas tej świadomości, że życie jest drogą do tego prawdziwego Domu - Domu, który będzie trwały i wypełniony Miłością.
Nikt nie przyszywa łaty z surowego sukna do starego ubrania. W przeciwnym razie nowa łata obrywa jeszcze część ze starego ubrania i gorsze staje się przedarcie. Nikt też młodego wina nie wlewa do starych bukłaków. W przeciwnym razie wino rozerwie bukłaki. Wino się wylewa i bukłaki przepadną. Raczej młode wino należy wlewać do nowych bukłaków.
W Kanie Galilejskiej odbywało się wesele i była tam Matka Jezusa. Zaproszono na to wesele także Jezusa i Jego uczniów. A kiedy zabrakło wina, Matka Jezusa rzekła do Niego: «Nie mają wina».
Jezus Jej odpowiedział: «Czyż to moja lub Twoja sprawa, Niewiasto? Czy jeszcze nie nadeszła godzina moja?»
Wtedy Matka Jego powiedziała do sług: «Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie».
Maryja nie miała grzechu pierworodnego i jego efektów: złości, żali, niezdrowych reakcji, buntu, obojętności, kontrolowania, dominacji, nieuprzejmości i całego tego nieuporządkowania, które jest w ludziach.
Ale była też silna. Wystarczyło jedno zdanie wypowiedziane do sług - a oni Jej posłuchali. Musiało zabrzmieć bardzo mocno. Bez dominowania i rządzenia się, ale z prostotą i pełnym przekonaniem, które - jak widać - najlepiej zaowocowały.
Samuel odparł Saulowi: «To ja jestem Widzący. Chodź ze mną na wyżynę! Dziś jeść będziecie ze mną, a jutro pozwolę ci odejść, powiem ci też wszystko, co jest w twym sercu».
Pewnego dnia przyszedł do Jezusa trędowaty i upadłszy na kolana, prosił Go: «Jeśli zechcesz, możesz mnie oczyścić». A Jezus, zdjęty litością, wyciągnął rękę, dotknął go i rzekł do niego: «Chcę, bądź oczyszczony». Zaraz trąd go opuścił, i został oczyszczony. Jezus surowo mu przykazał i zaraz go odprawił, mówiąc mu: «Bacz, abyś nikomu nic nie mówił, ale idź, pokaż się kapłanowi i złóż za swe oczyszczenie ofiarę, którą przepisał Mojżesz, na świadectwo dla nich». Lecz on po wyjściu zaczął wiele opowiadać i rozgłaszać to, co zaszło, tak że Jezus nie mógł już jawnie wejść do miasta, lecz przebywał w miejscach pustynnych. A ludzie zewsząd schodzili się do Niego.
"Zdjęty litością". W polskiej mowie można być zdjętym dwoma rodzajami uczuć: strachem, albo - właśnie - litością. Ale nikt już tak dziś nie mówi. To wyrażenie jest nam raczej obce, nieoswojone; nie przemawia do nas.
Szkoda, bo słownik języka polskiego podaje, że "zdjąć" (o uczuciach) to znaczy: opanować kogoś. Być zdjętym litością, to być opanowanym przez litość.
Wszechmogący Boże, spełnij z ojcowską dobrocią pragnienie modlącego się ludu: daj mu poznać, co należy czynić, i udziel siły do wypełnienia poznanych obowiązków. Przez naszego Pana Jezusa Chrystusa, Twojego Syna, który z Tobą żyje i króluje w jedności Ducha Świętego, Bóg, przez wszystkie wieki wieków. (Kolekta)
W Kafarnaum Jezus w szabat wszedł do synagogi i nauczał. Zdumiewali się Jego nauką: uczył ich bowiem jak ten, który ma władzę, a nie jak uczeni w Piśmie. Był właśnie w ich synagodze człowiek opętany przez ducha nieczystego. Zaczął on wołać: «Czego chcesz od nas, Jezusie Nazarejczyku? Przyszedłeś nas zgubić. Wiem, kto jesteś: Święty Boga». Lecz Jezus rozkazał mu surowo: «Milcz i wyjdź z niego!» Wtedy duch nieczysty zaczął nim miotać i z głośnym krzykiem wyszedł z niego. A wszyscy się zdumieli, tak że jeden drugiego pytał: «Co to jest? Nowa jakaś nauka z mocą. Nawet duchom nieczystym rozkazuje i są Mu posłuszne». I wnet rozeszła się wieść o Nim wszędzie po całej okolicznej krainie galilejskiej.
Gdy Jan został uwięziony, Jezus przyszedł do Galilei i głosił Ewangelię Bożą. Mówił: «Czas się wypełnił i bliskie jest królestwo Boże. Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię!» Przechodząc obok Jeziora Galilejskiego, ujrzał Szymona i brata Szymonowego, Andrzeja, jak zarzucali sieć w jezioro; byli bowiem rybakami. I rzekł do niech Jezus: «Pójdźcie za Mną, a sprawię, że się staniecie rybakami ludzi». A natychmiast, porzuciwszy sieci, poszli za Nim. Idąc nieco dalej, ujrzał Jakuba, syna Zebedeusza, i brata jego, Jana, którzy też byli w łodzi i naprawiali sieci. Zaraz ich powołał, a oni, zostawiwszy ojca swego, Zebedeusza, razem z najemnikami w łodzi, poszli za Nim.
Ks. Grzegorz Mączka - Radio Rodzina Kalisz - siedemnaście minut TUTAJ
Miłosierdzie to nie jest rzeczywistość, na którą zasługujemy.
Miłosierdzie pojawia się wtedy i tam, gdzie powinna pojawić się nienawiść.
Miłosierdzie pojawia się wobec tych, wobec których powinniśmy okazać brak miłości.
Modlić się jak Jezus - tak, aby się niebo otworzyło.