Gdy Jezus zobaczył tłum dokoła siebie, kazał odpłynąć na drugą stronę. Wtem przystąpił pewien uczony w Piśmie i rzekł do Niego: „Nauczycielu, pójdę za Tobą, dokądkolwiek się udasz”. Jezus mu odpowiedział: „Lisy mają nory i ptaki powietrzne gniazda, lecz Syn Człowieczy nie ma miejsca, gdzie by głowę mógł wesprzeć”. Ktoś inny spośród uczniów rzekł do Niego: „Panie, pozwól mi najpierw pójść i pogrzebać mojego ojca”. Lecz Jezus mu odpowiedział: „Pójdź za Mną, a zostaw umarłym grzebanie ich umarłych”.
Nie da się zmienić wokół siebie wszystkiego, co by się chciało. Czasem człowiek podejmuje próbę rozmowy, dialogu, porozumienia, wyjaśnienia, zmian.... i trafia głową w mur. Sytuacja zamiast się poprawiać, pogarsza się wskutek niespodziewanie mocnej, nieadekwatnej reakcji drugiej strony.
Jezus nie pozwala nam zostawać w poczuciu bezradności i odrzucenia. Nie pozwala tracić sił i czasu na to, na co nie mamy wpływu. Uczę się wciąż odróżniać to, na co mam wpływ - od tego, na co nie mam.
Zostaw to i pójdź za Mną.
Moment małych ponownych narodzin i wolność, wolność, wolność... choć przecież nie pozbawiona troski o konkretne sprawy, to jednak wolność.
Bo nie mamy spalać się w naprawianiu świata, ale tylko w Miłości.
Marysia
|