Albowiem wie Ojciec wasz, czego wam potrzeba, wpierw zanim Go poprosicie.
Nowy komputer. Chodziło mi to po głowie od dawna. Poprzedni laptop wylądował w naprawie i już z niej nie powrócił, a zastępujący go obecnie stacjonarny staruszek zmierza do zmierzchu - swojego własnego, oczywiście.
Nowy komputer. To nie będzie proste, bo teraz seria innych ważnych wydatków przede mną. Tym niemniej wiedziałam, że zdobycie laptopa trzeba powoli zacząć wkalkulowywać w najbliższą przyszłość.
Do głowy mi nawet nie wpadła taka myśl, żeby ufnie powiedzieć Bogu, że potrzebuję nowy sprzęt. Przecież z nieba nie spadnie, no nie? Taka inwestycja to poważna sprawa i całkowicie w moich rękach - po ludzku...
***
Poniedziałkowy wieczór. Dzwoni Rafał - stary znajomy z zaprzyjaźnionej wspólnoty w Opolu. Od czasu do czasu ucinamy sobie serdeczną pogawędkę przez telefon: co u Ciebie, a co u Ciebie?
Co u Ciebie.....? "Wiesz, Kasia ma od niedawna drugi komputer. Tak wyszło. Nie będę ci opowiadał w szczegółach, bo to długa historia. Krótko mówiąc, dzwonię zapytać - chcesz laptopa? Jest prawie nowy".
Dopiero gdy odzyskałam po dłuższej chwili mowę, mogłam mu powiedzieć, że tak.
***
Następnego dnia miałam nieodparte wrażenie, że to był tylko sen. Wreszcie wysłałam sms. "Czy to mi się wczoraj nie śniło? Ty naprawdę masz dla mnie laptop od Pana Jezusa?" - "To nie był sen. Uszczypnij się, jeśli chcesz. W wakacje możesz po niego przyjechać..."
No i cóż. Uszczypnij się. Wie Ojciec wasz, zanim Go poprosicie.
Marysia
|