Jezus powiedział do swoich uczniów: „Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Wy będziecie płakać i zawodzić, a świat się będzie weselił. Wy będziecie się smucić, ale smutek wasz zamieni się w radość. Kobieta, gdy rodzi, doznaje smutku, bo przyszła jej godzina. Gdy jednak urodzi dziecię, już nie pamięta o bólu z powodu radości, że się człowiek narodził na świat. Także i wy teraz doznajecie smutku. Znowu jednak was zobaczę, i rozraduje się serce wasze, a radości waszej nikt wam nie zdoła odebrać. W owym zaś dniu o nic Mnie nie będziecie pytać”.
Tak. Są osoby, które się straciło. Są osoby, które się ma w sercu, a które się straci. Są osoby, dla których jest się straconym.
Życie jest przeplatanką spotkań i rozstań. Rozstanie fizyczne dziecka z matką, gdy przychodzi na świat. Przerażenie przedszkolaka, który - pierwszy raz pozostawiony w nowym miejscu pełnym obcych ludzi - myśli w swojej dziecięcej główce, że mama już nie wróci. A potem spotkania z rówieśnikami. Kontakty, przyjaźnie, znajomości, więzi, związki - zawierane, pielęgnowane, czasem zrywane. Usamodzielniające rozstania dojrzewających i dorosłych dzieci - z rodzicami. A potem znowu rozwój nowego życia, więzi z rodziną, ze wspólnotą, z przyjaciółmi i.....
I co? Życie przepełnione spotkaniami i w spotkaniach mające źródło rozwoju - miałoby kończyć się rozstaniem?
Nigdy w życiu. Pan Jezus zmartwychwstał.
Meroutka
|