Gdzie jest nowo narodzony król żydowski? - zapytali mędrcy i zapanowało przerażenie.
Strach Heroda nie dziwi mnie zbytnio i jest zrozumiały. Ale... razem z nim przeraziła się Jerozolima.
Jerozolimo, miasto wielkiego Króla, miasto pełne Żydów, serce Izraela! Na wieść o nadchodzącym królu twoim własnym, żydowskim - s w o i m - ogarnął cię strach. To intrygujące. Może tak bardzo już przyzwyczaiłaś się do życia pod okupacją, że po prostu było ci w miarę dobrze: jakoś się żyło, jakoś się poukładało, z kim trzeba się dogadać - to się dogadało, powoli do przodu - jak to mówią - i ogólnie właściwie byłoby lepiej żeby było tak, jak było do tej pory.
A ja?
Dokładnie tak samo.
Też jestem miastem wielkiego Króla, tak jak Jerozolima. Fałszywy władca - Herod - wciąż usiłuje przejąć władzę. A nawet dwóch: wewnętrzny i zewnętrzny. Mimo to trzej królowie - wiara, nadzieja i miłość - próbują przełamać przyzwyczajenia i układy ze słabością i grzechem; wnoszą powiew nowości i zwiastują mi przyjście m o j e g o króla.
Cały szkopuł w tym, że gdy naprawdę przyjdzie - nic może nie być takie, jak było. I trzeba będzie zaczynać wszystko jeszcze raz od początku. Iść w nieznane. Jest w tym ryzyko, na które trzeba być gotowym.
Ale przecież dopiero gdy stajemy się n o w i, Król rzeczywiście dla nas staje się s w ó j.
meroutka
|