2011-11-20: Mogę Go nie rozpoznać PDF Drukuj Email
Słowo na dziś
niedziela, 20 listopada 2011 02:35

Panie, kiedy widzieliśmy Cię głodnym albo spragnionym, albo przybyszem, albo nagim, kiedy chorym albo w więzieniu, a nie usłużyliśmy Tobie? Wtedy odpowie im: Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, czego nie uczyniliście jednemu z tych najmniejszych, tegoście i Mnie nie uczynili. (Mt 25,37-40)

Ilu ludzi spotkałem dzisiaj na mojej drodze? Wielu. Jak ich potraktowałem? A wczoraj, przedwczoraj? Dwa dni temu? Jeszcze wcześniej? Nawet nie pamiętam. Ile osób obraziłem, zlekceważyłem, pominąłem? Może byłem zmęczony, może nie miałem czasu? Niełatwo jest w drugim, przypadkowym człowieku zobaczyć Jezusa. Ale nie ma innego wyjścia, jeśli nie będę wszystkich obok mnie traktował tak jak Niego, to mogę Go pominąć i zlekceważyć. Mogę Go nie rozpoznać.

Przypomniał mi się pewien  film z dzieciństwa. Bodajże bułgarski. Bohater, człowiek ubogi marzył o tym, żeby zjeść całego indyka. No i tak żył tym marzeniem. Wędrował i toczył skromne życie. Wkrótce miał szczęście, bo zarobił w końcu na wymarzonego indyka, kupił go, upiekł i już zabierał się do zjedzenia, gdy pojawił się strudzony nieznajomy. Bohater był człowiekiem bogobojnym i uczono go, by w drugim człowieku widzieć Jezusa. Mało tego spodziewał się, że może Go spotkać na swej drodze. I tak było tym razem. Bojąc się, że przybysz może być Jezusem, podzielił się z nim. Nie przyszło mu łatwo, ale oddał część posiłku. I wędrował dalej marząc o tym swoim całym indyku. Wiele razy jeszcze los zsyłał mu całego indyka, ale zawsze nadchodził ktoś wyczerpany i trzeba było się podzielić. Bo nie wiadomo kiedy spotka się Jezusa. I tak mijało życie bohatera, który był zły, bo żaden z tych, z którymi się dzielił nie był Jezusem. U schyłku życia, kiedy znów miał okazję zasiąść do indyka i ponownie pojawił się głodny wędrowiec, tym razem człowiek ów nie podzielił się, zabrał indyka i zjadł sam. I był to największy błąd jego życia, bo tym razem nieznajomy to był właśnie Jezus.

Film jak film. Przesłanie też jak wiele innych, ale tak to często bywa. W zasadzie jestem otwarty dla ludzi, robię to i tamto. Staram się być życzliwym człowiekiem. Ale czy jestem prawdziwy w moich relacjach z ludźmi? Czy dzielę się z nimi w potrzebie czymkolwiek? A jeśli tak, to czy szczerze? Czy często zamykam się i nie widzę potrzebujących koło siebie? Muszę być czujny i uważny, bo nie dość, że w każdym człowieku spotykam Jezusa, to jeszcze mogę Go spotkać także we własnej osobie. I lepiej nie skończyć jak ten bohater od indyka.

Maciej

Zmieniony: poniedziałek, 21 listopada 2011 01:25
 
RocketTheme Joomla Templates