Zbyszek czyta, inni też...
|
piątek, 23 stycznia 2015 14:24 |
Niektórzy sądzą, że wyznanie grzechów przed kapłanem to zasadniczy element pojednania z Bogiem. Najczęściej traktowane jest przy tym jako przykry i bolesny obowiązek. Z chwilą opuszczenia kratek konfesjonału „mamy święty spokój do najbliższych świąt”. Tymczasem sakrament pojednania nie kończy się z chwilą opuszczenia konfesjonału. Można nawet zaryzykować twierdzenie, że dopiero wtedy się zaczyna. (...)
Niektórzy lubią mówić o cezurze, jaka dzieli ich życie: przed i po nawróceniu. Określają przy tym dokładną datę nawrócenia, często związaną z sakramentem pojednania po długiej nieobecności w Kościele. Sądzą ponadto, że owo nawrócenie jest wydarzeniem jedynym i definitywnym. Tymczasem prawdziwe nawrócenie nie jest wydarzeniem jednorazowym. To raczej proces, który trwa całe życie. Każdego dnia, poznając Boga, Jego miłość i miłosierdzie, doświadczając bliskości Jezusa, żyjąc Ewangelią, kochając innych, pokonując swoje słabości czy błędy i wyciągając wnioski z porażek, nawracamy się, czyli zmieniamy myślenie, zbliżamy się do myśli Bożej. Sakrament pojednania czy jakieś szczególne przeżycie mistyczne lub doświadczenie powrotu do Kościoła jest tak naprawdę początkiem lub kolejnym etapem w całym procesie nawrócenia.
Cały tekst Stanisława Biela SJ - TUTAJ.
Zbyszek
|