Magnificat o zachodzie słońca PDF Drukuj Email
Zbyszek czyta, inni też...
wtorek, 19 lipca 2011 20:35

Panie,
Jakie by nie były ciernie tego dnia …
Niech nie zamknę oczu bez zwrócenia ich ku Tobie,
W porywie  Magnificat!

Niech w ten wieczór i każdy następny
Słowo dziękuję rodzi się w mym sercu
i dojdzie do Ciebie, Panie, hymn wdzięczności za tyle dobrodziejstw,
pomocy, ratunku, radości i piękna,
jakimi nieznane na ogół ręce tkają moje życie,
Twoją ręką ożywione.

Niech w ten wieczór nawet szczypta zwątpienia
Nie wkradnie się do mego serca
Zachwyt przezwycięży uczucie zawodu,
Radość weźmie górę nad cierpieniem,
Nadzieja nad rozpaczą,
Źdźbło śmierci rozkwitnie życiem,
Aż do dnia twego wiecznego Życia.

Tak, więc o zachodzie słońca
W godzinę, gdy nad krajobrazem naszej egzystencji
Kładą się długie cienie zwiastujące zmierzch,
Kiedy, o paradoksie! na horyzoncie zjawia się, by za chwilę zniknąć
Słońce przeogromne …

Absolutna pewność „żywej Miłości” zamieszka na zawsze
W mojej ludzkiej świadomości jako znak zwycięstwa Boga.

Życie ludzkie ! Czas walki wspaniałej
Między siłami pozytywnymi i siłami negatywnymi …
Droga niebezpieczna, u kresu wręcz zawrotna,
Jak wąska ścieżka zawieszona tuż pod szczytem,
Pomiędzy dwoma przepaściami nie do przeniknięcia:
Absolutu i absurdu …
Bytu i nicości …
Miłości własnej i miłości.

W sposób nieprzenikniony te dwie przepaści rodzą się jedna z drugiej
W sercu człowieka i jednakowo go porywają
Do zwycięstwa, którego wyzwaniem ostatecznym
Jest nieodwołalnie nasza wiara w miłość.

Nasza wiara w miłość,
Ta szalona ufność dana, odbierana
I znów na nowo oddawana Bogu każdego spotkania,
Każdej komunii, każdej jedności …
Bogu, który ochrania każdą różnorodność,
by przez Niego stała się harmonią.

Miłość
I w nim zjednoczona, doskonale wolna, wieczna Miłość,
Ostateczne spełnienie tego pokoju,
Którego nikt nie zdoła zamącić ani odebrać.                      

Marguerite Hoppenot (1901-2011)

mw

Zmieniony: wtorek, 19 lipca 2011 20:39
 
RocketTheme Joomla Templates