Czy oni są nadzieją Kościoła? PDF Drukuj Email
Zbyszek czyta, inni też...
środa, 01 czerwca 2011 14:08

Według ks. Mariańskiego, istnieją „uzasadnione obawy, że prowadzona z wielkim rozmachem katechizacja w szkole nie zapobiegnie w przyszłości emigracji młodzieży z Kościoła”. I gdzie indziej: „nie wydaje się, że katecheza szkolna jest w stanie odwrócić tendencje permisywne i relatywistyczne w stosunku do wielu norm moralności katolickiej”. Lekcje religii w szkole zdają się nie pomagać młodzieży w kształtowaniu ani religijności ani moralności. 

Oczywiście, ktoś może twierdzić, że być może katechizacja przynajmniej sprawiła, iż procesy przemian religijności nie są tak gwałtowne, jak przypuszczano, że wszystko zachodzi stopniowo, powoli, ewolucyjnie, dając czas na refleksję i odpowiednie działania. Trudno powiedzieć. Raczej trzeba chyba przypuszczać, że to pojawienie się ogromnej ilości nowych wspólnot przyniosło ten efekt spowolnienia. Przed rokiem 1989 była to tylko Oaza; teraz mówi się o 150 różnych ruchach i wspólnotach religijnych w Kościele i milionie osób w nie zaangażowanych. To tutaj kształtuje się wiara i moralność przeżyta i zintegrowana we wszystkich swych aspektach: intelektualnym i emocjonalnym, indywidualnym i wspólnotowym. We wspólnotach może się rodzić osobista wiara, przeżyta głęboko i dobrowolnie przyjęta.

Jednakże zwraca się czasami uwagę, że brakuje tym wspólnotom księży, że trudno jest znaleźć duchownych, którzy by chcieli i potrafili towarzyszyć wspólnotom, szanując jednocześnie ich szczególne charyzmaty i pomagając im formować się według linii programowych, które sobie wyznaczają. Potwierdza to ks. Mariański: „W ostatniej dekadzie wyraźnie zmniejszyło się zainteresowanie duchowieństwa ruchami i wspólnotami religijnymi oraz stowarzyszeniami katolickimi”. Czy nie dlatego, że księża są przemęczeni pracą w szkole? Być może to nacisk na przygotowanie księży do formacji wspólnot, a nie przeciążenie studiów pedagogizacją, mogłoby zapobiec przewidywanej przez ks. Mariańskiego tendencji, że „zmiany w religijności młodych Polaków będą zmierzać nie tyle w kierunku sekularyzmu (ateizm, indyferentyzm), ile raczej będą wiązać się zakwestionowaniem Kościoła jako instytucji religijnej i społecznej zarazem”. Tak więc młodzież najprawdopodobniej pozostanie religijna ale już nie będzie to religijność kościelna, katolicka. Rozrośnie się raczej zjawisko wierzeń i praktyk paralelnych, alternatywnych, tego co się nazywa religijnością rozproszoną, nieusystematyzowaną, pozainstytucjonalną, synkretyczną, skrojoną przez każdego indywidualnie.

W końcu wydaje mi się istotne zauważyć, że chrześcijaństwo winno być przede wszystkim budowane w oparciu o ludzi dojrzałych, życiowo ustabilizowanych. Pan Jezus w pierwszym rzędzie zwracał się do ludzi dojrzałych, im poświęcał najwięcej czasu, energii, z nimi najczęściej przebywał. Bardzo niewiele ewangelicznych scen pokazuje Jezusa nauczającego młodzież albo dzieci. Podobnie dla Kościoła pierwszych wieków katechizacja osób dorosłych była priorytetem. Tymczasem Kościół współczesny, przeciwnie niż Jezus, angażuje ogrom swojego wysiłku w nauczenie dzieci i młodzieży. Gdzieś przeczytałem interesujące spostrzeżenie: „Pan Jezus błogosławił dzieci, a nauczał dorosłych. Kościół w Polsce naucza dzieci, a błogosławi dorosłych”.

Jacek Poznański, Czy oni są nadzieją Kościoła?
 

Zmieniony: środa, 01 czerwca 2011 21:48
 
RocketTheme Joomla Templates