Zbyszek czyta, inni też...
|
niedziela, 27 marca 2011 09:02 |
Spotkanie Samarytanki z Jezusem może się nam wydać sprawą przypadku. W rzeczywistości był to przejaw precyzyjnej Opatrzności. Jezus po prostu chciał spotkać się z Samarytanką. Zechciał czekać na nią przy studni. I to w samo południe. W ten sposób dostosował się do jej niezwyczajnej pory przychodzenia po wodę.
*
Samarytanka przeżyła sporo lat i „zaliczyła” kilka rozczarowujących „miłosnych przygód”. Wtrąciły ją one w opłakany stan. Doszło do tego, że nawet po zwykłą wodę chodziła do studni wtedy, gdy nie było tam innych kobiet z miasteczka. Bała się ich spojrzeń i osądów.
I oto dla kogoś takiego jak ona zaczął się naprawdę całkiem nowy rozdział życia. Sprawił to Jezus-Mesjasz. Pojawił się w krytycznym momencie i zapytał ją – subtelnie, ale i nieustępliwie – o jej źle „rozgrywane” pragnienie miłości. Zadając trudne pytania, cały czas zmierzał do tego, żeby otworzyć ją na miłość prawdziwą; tę, która objawia się w Nim.
Krzysztof Osuch SJ, Jezusowy język pragnień i miłości
mb
|
Zmieniony: niedziela, 27 marca 2011 09:04 |