Dylemat egzystencjalny młodej misjonarki: przyszedł chłopak chory na side. Oboje rodzice chorzy na side poczęli go, jak już byli chorzy. Nie jest adoptowany. Nie ma pieniędzy. Czy leczyć? Odpowiedź starej misjonarki - leczyć.
Nazywa się KANGA Martial. Ma 6 lat. Sida to francuska nazwa aids. Teresko, przyjmij go na listę oczekujących na adopcję.
Kolejny dylemat. Leczyć czy pozwolić umrzeć?
Mimi urodziła się z porażeniem mózgowym. Jej mama była w bardzo młodym wieku i gdy zobaczyła, że dziecko nie jest zdrowe, to je porzuciła. Zajęła się nią babcia ze strony ojca. Dla Mimi przywieźliśmy nowy wózek inwalidzki - dar od kogoś z Polski.
Pierwszy raz spotkałem Mimi w sierpniu. Wróciła wtedy ze szpitala rehabilitacyjnego.
Miesięczne utrzymanie Mimi przy życiu kosztuje 30 tys. franków (20 tys. na lekarstwa i 10 tys. na żywność). Rocznie daje to kwotę 2400 PLN. Gdy siostra Edyta pracowała w Nkol-Avolo, to pieniądze na utrzymanie przy życiu Mimi znajdowała. Teraz jest tam inny zestaw sióstr i one nie mają na to pieniędzy. Stąd pytanie - co dalej z Mimi? Odpowiedź starej misjonarki - dalej opiekować się Mimi. Pieniądze znajdziemy. Teresko, wciągnij ją proszę na specjalną listę adopcyjną.
Ten starzec jest samotny i mieszka sobie w takim domku. Myślę, że w Polsce zwierzęta mieszkają w lepszych warunkach. Przyszedł do nas z prośbą - czy nie pomoglibyśmy mu w remoncie tej chałupki.
Gdy dwa miesiące temu wyremontowałem dom pewnemu niepełnosprawnemu (nowy blaszany dach plus deski na ścianach) - bo nie mogłem patrzeć, jak przez dach wlewa mu się woda na głowę - to ktoś na innej grupie, do której także piszę, wyśmiał mnie. Kosztowało mnie to ok. 1 mln franków. Ten ktoś napisał, że ma tyle pieniędzy, że mógłby wyremontować 1000 domów (czyli posiada 6.7 mln zł), ale problem polega na tym, aby Murzynów nauczyć, aby sami sobie domy remontowali. Mam nadzieję przynajmniej, że w tej grupie nie zostanę wyśmiany.
Obrazy przemawiają bardziej niż słowa. Przed remontem dach wyglądał tak. Czyż nie należało pomóc temu człowiekowi?
Mieszka w Jaglasi (dzaglasi). Chodzi o kulach. Taki dach jaki miał, wymagał remontu mniej więcej co dwa/trzy lata, ze względu na deszcze i wiatry. Sam nie mógł wchodzić na drabinę, aby go naprawiać. Stąd stan dachu - jak na zdjęciach. Mieszka samotnie ok. 500 m od wioski w głąb buszu. Wykonuje meble z bambusa. Odkryliśmy go, gdy nam był potrzebny ktoś, kto wykonałby mebel do szkoły w Nkoum. Powiedział, że odzyskał wiarę w ludzi, bo myślał, że Bóg już o nim zapomniał.
Dach z blachy wystarczy mu już do końca życia.
|