Czy tylko Duch Święty? PDF Drukuj Email
Ku życiu - strona Zosi
piątek, 26 listopada 2010 21:58

Chciałabym się z wami podzielić spostrzeżeniami na temat jakości produkcji w środowisku kościelnym. Dość enigmatycznie, prawda, ale już wyjaśniam, o co mi chodzi. Ostatnio dużo mówi się w Kościele o potrzebie ewangelizacji ludzi, że Polska staje się - już jest - krajem misyjnym, czyli takim, w którym też trzeba nawracać na wielką skalę. No dobrze. Zgoda. Tak trzeba. Mam jednak wątpliwości, czy się to uda. A wiecie czemu może się nie udać? Posłuchajcie:

Niedawno miałam nie/szczęście uczestniczyć w katechezach głoszonych w pewnej grupie formujących osoby świeckie. Poszłam, bo chciałam usłyszeć, jak się mówi do ludzi chcących poznać Pana Boga itd. Pierwsza katecheza - niczego sobie, logiczna, zwarta, komunikatywny język. Myślę sobie, no, mam więcej czasu, mogę go spożytkować w taki oto sposób. Poszłam na kolejną katechezę - rozczarowanie i zażenowanie. Katecheza nie miała wiele wspólnego z tematem, na jaki miała zostać wygłoszona, właściwie nie było wiadomo, do kogo jest skierowana, do tego proszę sobie dodać chaotyczną logikę (czy w ogóle jest coś takiego?) oraz fatalną polszczyznę. Gdybym nie znała omawianych w katechezie zagadnień z Pisma św., to nie wiedziałabym, co mówca miał na myśli, a gdybym była niewierząca - to na pewno bym się nie nawróciła, bo raziło mnie niechlujstwo i wręcz brak szacunku do słuchacza ze strony mówcy. Nietrudno się domyślić, że na kolejne katechezy tam nie pójdę. Ale to jeszcze nic.

Podeszłam potem do owych Państwa (w sumie 4 osoby, które na zmianę miały prowadzić rzeczone katechezy) i najuprzejmiej, jak umiałam, zapytałam, kto jest adresatem tych katechez. Nie otrzymałam odpowiedzi. Drążę dalej - jaki będzie temat następnej - „Duch św. poprowadzi....” - usłyszałam w odpowiedzi. Przeszłam do meritum, czyli jakości wypowiedzi, że trzeba dopracować, usystematyzować itd. Usłyszałam, że mają wspaniałe owoce w nawracaniu, poza tym oni są prości ludzie, nie mają wykształcenia... I tu zaczynają się moje wątpliwości. Nie kwestionuję ich talentu i obdarowania ewangelizacyjnego, ale inaczej rozmawia się z człowiekiem sponiewieranym życiem, spotkanym np. na dworcu, (czasami wcale nie trzeba dużo mówić), a inaczej mówi się do ludzi, których zaprasza się do kościoła, aby poznali Boga, i serwuje im się niewypał. Prostego człowieka nie dyskwalifikuje brak wykształcenia, lecz każdego „oratora” dyskwalifikuje bałamutne prowadzenie wywodu i nieumiejętność w miarę poprawnego wysławiania się w ojczystym, bądź co bądź, języku. Poza tym, jeśli naprawdę chcemy nawracać ludzi i chcemy to robić w sposób planowany, a czymś takim powinny być, de facto, katechezy, to uważam, że musi to mieć jakiś poziom.

W mieście uniwersyteckim, jakim jest Wrocław, wiele osób niewierzących rekrutuje się ze środowiska intelektualistów i katecheza kierowana do tych ludzi musi być na ich poziomie. W sytuacjach oficjalnych nie będziemy używać języka potocznego, czy wręcz slangu, bo to po prostu nie uchodzi, chociaż ta maniera pleni się w telewizji i większości stacji radiowych. Jeśli Pan Bóg jest tifered, wówczas to, co dla Niego robimy, też musi się mieścić w tym kanonie. Poza tym, dlaczego tak lubimy język Biblii, chociaż archaiczny - bo jest hieratyczny, dostojny. I, mam wrażenie, że czasami to dostojeństwo się gubi - szczególnie wówczas, gdy jesteśmy niestaranni. Z jednej strony wspaniale, że ci Państwo tak pozwalają działać Duchowi św., ale czy nie uważacie, że Pan dał nam rozum i każe go wykorzystać i przygotować się? Przecież idąc do spowiedzi też się przygotowujemy, chociaż prosimy Ducha św. o prowadzenie. Zatem dla mnie brak przygotowania do jakichś wcześniej planowanych zadań, mimo że pod natchnieniem Ducha św., świadczy tylko i wyłącznie o lenistwie, partactwie i świętej naiwności, żeby nie rzec, głupocie.

PS. Jeśli kogoś dotknął ten tekst, to przepraszam, nie było moim zamiarem piętnowanie ludzi, którym trudno się zdobyć na spontaniczne wystąpienie na forum. Nie o to mi chodzi. To, co mi spędza sen z oczu, to brak kompetencji i lekkomyślność w działaniach ewangelizacyjnych. Jestem przekonana, że takie podejście może mieć skutki jedynie negatywne.

Zosia

Zmieniony: sobota, 19 marca 2011 16:12
 
RocketTheme Joomla Templates