Nie trzeba wiele Drukuj
Marysia pisze...
wtorek, 19 października 2010 20:48

Zaczyna być mi ciężko. Czekam wciąż.

Chciałabym być szczęśliwa, ale nie poznałam nikogo. Czas płynie, moje rówieśnice mają już dzieci. Znajomi po ślubie wycofują się z kontaktu ze mną. Niektórzy zmienili pracę i mieszkają daleko, w kraju albo za granicą. Jedni po drugich - wszyscy znikają... Coraz więcej czasu przeznaczam na pracę i jestem już przemęczona. Jestem przepracowana. Coraz trudniej samotnie żyć.

Skarga, którą Jezus słyszy w sercach wielu kobiet.

****

Przyglądam się scenie Zwiastowania w piętnastowiecznej wizji Fra Angelico.
Archanioł i Maryja mają taki wyraz twarzy, jakby z fascynacją rozmawiali o najgorętszym newsie podanym właśnie we wszystkich stacjach radiowych i telewizyjnych. Wyciągają ku sobie głowy w zapamiętałym szybkim słodkim dialogu. On - przyfrunął właśnie, przed chwilą. Wcale nie dostojnie. Nie archanielsko. On tu szalonym pędem przygnał co tchu, żeby jej POWIEDZIEĆ; w zapamiętaniu potknął się i właśnie wyrzuca lewą nogę do przodu, żeby złapać równowagę. Skrzydła jeszcze ma wygięte od szalonego lotu.
I chociaż niezbyt była dopasowana, z tymi wyrafinowanymi korynckimi zwieńczeniami i łagodnymi łukami swojej przestrzeni życiowej, do ostrych końców gabrielowych skrzydeł - nie miała problemu z nawiązaniem kontaktu. Nie była człowiekiem, który ma inne zdanie na swój własny temat i inny pomysł na swoje życie, niż Pan Bóg. Nie rozłożyła rąk bezradnie. Jak wytrawny dziennikarz gładko weszła w niespodziewaną rozmowę i rozpoznała pozawerbalny komunikat. Już po chwili mieli identycznie ułożone dłonie.

Miriam, tak samo ułożysz ręce, gdy będziesz kołysała Syna po urodzeniu. Tak samo ułożysz ręce, gdy będziesz trzymała Jego Głowę po śmierci.
Zachowaj w sobie ten gest i ten moment. Zachowaj go w sobie, Miriam.
Rozważając to pozdrowienie, rozpoczynasz osobisty nawyk rozważania wszystkich dokonujących się wydarzeń. Może dlatego wyjątkowo nie trzymasz na tym obrazie książki - bo będziesz odczytywać coś innego: będziesz odczytywać płynnie wszystkie wydarzenia swego życia, pisane językiem Boga.

****

W tle wąskie drzwi z zakratowanym oknem, zza którego zawsze można dyskretnie zajrzeć do pokoju Maryi.
Spoglądać na szczęście innej kobiety... przez wąskie szpary wpółprzymkniętych od nieprzebaczenia powiek, przez zabetonowane kraty porównywania się i goryczy.
Ale nie musisz tego tak przeżywać. Spróbuj się zbliżyć do Miriam; to cię odmieni. Jeszcze nie widzisz tego przez zamknięte drzwi - ale z drugiej ich strony jest Jej przestrzeń otwarta i gościnna, pełna zrozumienia. Możesz wejść prosto na spotkanie na najwyższym szczeblu.

****

Tymczasem po poczęciu Jej organizm przestraja się na macierzyństwo. Zjada łapczywie słodkie z kwaśnym. Dużo śpi. Wychwytuje wszystkie zapachy z otoczenia. Biega co rusz do łazienki.
Przez pierwsze trzy miesiące jest sama z Elżbietą i Zachariaszem. Nie zna jeszcze męża.... reakcji na anielskie wieści. Wkrótce się dowie, jaką podjął decyzję. Teraz musi poczekać. Skoncentrować się na wsparciu Elżbiety osłabionej i przejętej nadchodzącym rozwiązaniem. Tymczasem jej własne Dziecko rozwija się, rośnie i nabiera wagi; Ona sama powoli i stopniowo staje się coraz cięższa, coraz bardziej zmęczona i przepracowana.

Zupełnie tak samo jest z Nią w tamtej chwili, jak teraz z Tobą.
Też mogłaby powiedzieć, że zaczyna być jej ciężko, że czuje się zmęczona, że zupełnie nie spodziewała się takiego obrotu spraw.
I że wciąż czeka.

W tym samym momencie Jezus jest tak blisko Niej, jak nikt inny nigdy nie był - i nie będzie.
Mało tego: w tym samym czasie gdy jest jej ciężko (lecz przeżywa to dobrze - w Jezusowy sposób), dla kogoś innego nadchodzi..... jak dla Elżbiety - rozwiązanie.
Rozwiązanie problemu?
Rozwiązanie duchowe?
Rozwiązanie więzi niepodporządkowanych Bogu?

Pomyśl o tym.

Miriam obciążona i zmęczona jest szczęśliwa. Wie w sercu, że właśnie szykuje się dla Niej jedyne w swoim rodzaju, bardzo oryginalne, pełne przygód i pełne BOGA - życie.

Nie trzeba wiele do szczęścia.
Tylko jednego: wejść w podobieństwo....

Meroutka

Zmieniony: piątek, 22 października 2010 21:56