Z księgi Daniela Drukuj
Marysia pisze...
sobota, 13 marca 2021 20:53

Dn 3,14-20.91-92.95

Król Nabuchodonozor powiedział: Czy jest prawdą, Szadraku, Meszaku i Abed-Nego, że nie czcicie mojego boga ani nie oddajecie pokłonu złotemu posągowi, który wzniosłem? Czy teraz jesteście gotowi - w chwili gdy usłyszycie dźwięk rogu, fletu, lutni, harfy, psalterium, dud i wszelkiego rodzaju instrumentów muzycznych - upaść na twarz i oddać pokłon posągowi, który uczyniłem? Jeżeli zaś nie oddacie pokłonu, zostaniecie natychmiast wrzuceni do rozpalonego pieca. Który zaś bóg mógłby was wyrwać z moich rąk? Szadrak, Meszak i Abed-Nego odpowiedzieli, zwracając się do króla Nabuchodonozora: Nie musimy tobie, królu, odpowiadać w tej sprawie. Jeżeli nasz Bóg, któremu służymy, zechce nas wybawić z rozpalonego pieca, może nas wyratować z twej ręki, królu! Jeśli zaś nie, wiedz, królu, że nie będziemy czcić twego boga, ani oddawać pokłonu złotemu posągowi, który wzniosłeś. Na to wpadł Nabuchodonozor w gniew, a wyraz jego twarzy zmienił się w stosunku do Szadraka, Meszaka i Abed-Nega. Wydał rozkaz, by rozpalono piec siedem razy bardziej, niż było trzeba. Mężom zaś najsilniejszym spośród swego wojska polecił związać Szadraka, Meszaka i Abed-Nega i wrzucić ich do rozpalonego pieca. Król Nabuchodonozor popadł w zdumienie i powstał spiesznie. Zwrócił się do swych doradców, mówiąc: Czy nie wrzuciliśmy trzech związanych mężów do ognia? Oni zaś odpowiedzieli królowi: Rzeczywiście, królu. On zaś w odpowiedzi rzekł: lecz widzę czterech mężów rozwiązanych, przechadzających się pośród ognia i nie dzieje się im nic złego; wygląd czwartego przypomina anioła. Nabuchodonozor powiedział na to: Niech będzie błogosławiony Bóg Szadraka, Meszaka i Abed-Nega, który posłał swego anioła, by uratował swoje sługi. W Nim pokładali swą ufność i przekroczyli nakaz królewski, oddając swe ciała, aby nie oddawać czci ani pokłonu innemu bogu poza Nim.

Król powtarza dwukrotnie: posągowi, który wzniosłem; posągowi, który uczyniłem. Napawa się dumą. Wymienia dokładnie instrumenty, które grają przy oddawaniu pokłonu. Wyobrażam sobie takie biblijne tutti forte fortissimo - gdy słyszę taki moment w filharmonii, robi wrażenie. Coś podobnego dzieje się teraz, gdy świat zmierza do końca. Wszystko jedno, czy to będzie za rok, czy za tysiąc lat - koniec jest coraz bliżej. Nieprawość narasta, sodomia podnosi głowę, coraz więcej zła, coraz mniej dobra. Zło jest jak orkiestra Nabuchodonozora, która czyni coraz większy hałas; świat jest jak rozpalony grzechem piec, w którym już nie ma miejsca dla Boga. A my, jak trzej młodzieńcy, możemy poddać się zwątpieniu - lub nie. Kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony.

Czasem, gdy zło w naszym życiu kumuluje się, przychodzą pokusy: "Gdzie jest ten twój Bóg? Dlaczego nie interweniuje? Jest obojętny! Złorzecz Bogu i umieraj!". Czasem jesteśmy wrzuceni do ognia doświadczeń - choroba, utrata pracy, wypadek, rozwód, śmierć... Gdy znajdziemy się na dnie rozpalonego pieca cierpień - pamiętajmy, że to nie Bóg jest sprawcą zła. On w takich sytuacjach posyła anioła pokoju, który stoi przy nas i zapewnia, że przetrwamy. Nie rzucaj w Boga kamieniami pretensji. Przylgnij do Niego, a nie odstępuj. Kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony.

Oddawanie czci kojarzy mi się z oddawaniem czasu. Tyle czasu oddam Bogu, ile mam dla Niego czci. Oddawanie pokłonu to konkretna pozycja ciała - nachylenie do przodu. Codziennie widzę dziesiątki osób nachylonych do przodu - wpatrzonych nieustannie w smartfony. W jaki sposób oddajesz Bogu swoje ciało? Nie chodzi o wielkie ofiary, ale o przeżywanie codzienności, akceptację i pokój wobec przeszkód. Kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony.

M.