Cierpliwość Drukuj
Marysia pisze...
czwartek, 27 stycznia 2011 21:39

Miłość cierpliwa jest.

Utożsamienie cierpliwości z miłością? Od razu czuję zawstydzenie. Mogłeś to ująć jakoś inaczej - święty Pawle. Miłość aktywna jest, miłość zaangażowana jest. Albo: radosna jest, twórcza jest, śpiewająca jest.... Mogłabym wtedy odnajdywać siebie z egocentrycznym zadowoleniem: o, jestem w porządku, załatwione.

A tutaj - bach! Z grubej rury. Cierpliwa. Też coś!

Tak..... Cierpliwa - to zdecydowanie jest taki epitet, do którego najbardziej nie pasuję. I dlatego stawiasz mi go na pierwszym miejscu, jak podstawowe przykazanie przemiany (w skrócie PPP).

* * *

Życie pędzi naprzód w niesamowitym tempie. Sytuacja zmienia się jak w kalejdoskopie. Dowiaduję się, że niedługo pojawi się na świecie nowy członek rodziny. Radość. Starcie z koleżanką. Gniew. Pochwała szefowej. Satysfakcja. Kolęda, rozmowa z proboszczem, błogosławieństwo. Entuzjazm i moc. Po wyjściu księdza siadam do laptopa i powstaje tekst. Wieczorem w łazience tracę równowagę, jak błyskawica spadam na plecy. Rano zamiast w pracy, jestem już na kozetce u chirurga. Ból uniemożliwia trzeźwość myślenia. Normalne funkcjonowanie będzie ograniczone przez kilka tygodni.

Ile znaczy ból fizyczny? Niewiele. Trzy dni później dostaję sms od jednego z najbliższych przyjaciół...... - i serce mi staje.

Zaraz potem czystym przypadkiem wpada mi w ręce skrypt dla studentów teologii. Czytam o nauce dotyczącej końca świata i życia wiecznego: eschatologii. W trudnym, przesyconym naukowymi pojęciami tekście nie wszystko rozumiem.... ale jeden akapit sprawia, że to czego bardzo się obawiałam (od chwili nadejścia tego smsa), zaczyna jawić się jako powód do zachwytu Bogiem.... i życiem. Kładę się spać ze spokojem. Serce znowu bije.

* * *

Cierpliwa ? Może to od słowa "cierpienie" ? Niekoniecznie. Wówczas jej określenie alternatywne brzmiałoby : "cierpiętnicza" albo "cierpka". Ona zaś nie jest ani cierpiętnicza (ups....), ani tym bardziej cierpka.

Miłość patrzy na nasze trudności ze spokojem. Pozornie - bezradna. Ale tylko takie sprawia wrażenie. Właśnie dlatego, że jest.... doskonale cierpliwa. Tuż obok, bardzo blisko, z pełnym zaufaniem stoi miłość i czeka spokojnie, aż nauczę się reagować właściwie. Nie chce, żebym łatwo dawała za wygraną. Nie chce, żebym pozwalała wytrącić się z równowagi - nawet jeśli ogarnia mnie czasem poczucie, że życie ćwiczy na mnie bokserskie sztuczki, raz z lewej, raz z prawej.

To nie jest bezradność, a raczej spokojna świadomość bycia już teraz.... zwycięzcą.

Przemądra eschatologia dźwięczy kojąco w głowie. Spokojnie. To, co przeżywasz jest czasowe. To, co na ciebie czeka - jest wieczne.

* * *

Prawdziwa cierpliwość to taka, która pozwala przetrwać wszystko: problemy duże, średnie i małe - i nie pozwala zgorzknieć, ale tym więcej napełnia serce miłością i współczuciem. Święty Paweł wiedział co robi, umieszczając ją na pierwszym miejscu słynnego hymnu.

Bez niej natychmiast tracę Boga z oczu. Przez nią Bóg nigdy nie traci mnie z oczu. Nawet podczas największej burzy.

Nieważne, że mi Go coś zasłoniło. Jemu nic mnie nie zasłoni.

* * *

Miłość cierpliwa jest. Znosi wszystkie moje bunty, wszystkie złości, wszystkie niezgody. Znosi, gdy w poczuciu bezradności rzucam się na Boga jak na automat do usuwania problemów i szukam nerwowo przycisku z opcją "Natychmiastowa realizacja żądania".

Na szczęście nie potrafię go znaleźć, bo nie widzę dobrze przez łzy. Nie mogę nic zrobić. Zostaje mi jedynie.... cierpliwość.

Nagle moment odkrycia: skoro tak, zatem zostaje mi tylko... Miłość. Nie narzucająca się a obecna, spokojna, świadoma wygranej, istniejąca ponad czasem, warta totalnego zaufania.

Właśnie na ten moment odwieczna Miłość cierpliwie czekała.....

.... i wygrała.

Dedykowane Przyjacielowi+

 

Meroutka

Zmieniony: środa, 02 lutego 2011 05:31