Migdałek - Mamy papieża Drukuj
Migdałki
poniedziałek, 11 października 2010 08:55

 Od Habemus Papam, tego polskiego, mijają już trzydzieści dwa lata, od smutnego drugiego kwietnia, minęło ponad pięć. Co się  stało z papieżem?

     Na pewno skamieniał trochę w pomnikach, obeliskach i tablicach pamiątkowych. Połyskuje w nazwach szkół, szpitali, ulic i placów. W weekendowych wydaniach największych polskich dzienników (łącznie z „Naszym Dziennikiem”), nikt się nawet nie zająknął o Janie Pawle II i Jego „Odwadze Świętości” (hasło obchodzonego wczoraj Dziesiątego Dnia Papieskiego). Trochę lepiej było w radiostacjach i telewizjach, ale i tak w mediach królował Smoleńsk, kwestia krzyża w pałacu czy przed nim i urwane koło Kubicy.

     To w mediach, bo w rzeczywistości było lepiej. Kilkadziesiąt tysięcy młodych ludzi pracowało dla swoich rówieśników, uboższych ale zdolnych, zbierając na stypendia. W kościołach były wspomnienia i modlitwa za Jana Pawła II. Wyczytałem o kilku sympozjach, koncertach i wystawach.

     Przez długi czas swojego pontyfikatu Jan Paweł II miał odwagę  wyznaczać podstawowy kierunek myślenia i działania wielu ludzi. Pamiętam, jak przy jakimś rzymskim kiosku z prasą, młoda kobieta poprosiła do codziennej gazety o broszurowe wydanie „Evangelium Vitae”, jednej z bardziej kontrowersyjnych encyklik papieża. Powiedziała, że choć najprawdopodobniej nie będzie się zgadzała z jej treścią, ale chce poznać, co On ma do powiedzenia. Pamiętam też jak komuna - podczas papieskich pielgrzymek do Polski - drżała, żeby słowa Jana Pawła II nie doprowadziły do upadku systemu. W dużej mierze obawy te były uzasadnione, a - dzięki Bogu - słowa papieża mocne i prawdziwe, system naruszyły i pozwoliły na wielkie zmiany. Ważne sprawy tamtych czasów zawsze znajdowały odzwierciedlenie w słowach, audiencjach i pielgrzymkach papieża. I tego chyba dziś trochę brak, a dzieło pociągnięcia świata ku naprawdę ważnym problemom pozostaje niedokończone.

     Duch Jana Pawła II, duch tworzony przez całą Jego osobę, słowa mówione i pisane, spotkania, gesty, Jego duch miał wielką moc zbliżania ludzi ku sobie, łączenia i jednoczenia, otwierania na trudne i ważne problemy, budził solidarność, a przede wszystkim wielką wiarę w człowieka. Sam kilkukrotnie doświadczyłem tego w trakcie większych i mniejszych spotkań. Z Jego ducha, ze spotkań i słów, czerpałem i czerpię nadal nadzieję, że wszystko, co dobre jest możliwe, że pęknie bańka konsumpcji, a wzmoże się serdeczna troska o człowieka. To nie tylko moja nadzieja, to nadzieja i przeświadczenie bardzo wielu ludzi.

     Często o tym wspominam, że „nasz papież” jest nie doczytany i nie „zrobiony”. Czas na powrót do lektury, czytania rozumiejącego, jeszcze powróci, bo nie mamy - w polskiej przestrzeni - w najnowszej historii kogoś, kto tak mocno kochał i wierzył w Polskę i Polaków, kto tak mocno postawił na ludzi młodych. I kto trafnie rozumiał świat oraz nie bał się wskazywać jak można (i jak nie można) żyć. Sprawa doczytania papieża, to moje nieustanne wołanie, ale to już każdy z nas odpowie sobie sam, co czyta.

     Do „zrobienia” jest cały wielki projekt Cywilizacji Miłości, co jest tym bardziej palące, im więcej idei przeciwnych i wrogich. Takie budowanie dzisiaj, na pewno wymaga odwagi świętości. I gdziekolwiek próbujecie ją budować, w swoich rodzinach, małżeństwach, przyjaźniach, szkołach, uczelniach, wspólnotach, gdziekolwiek, wypełniacie Jego przesłanie. Wytrwałości!

     Czemu tak bardzo wracam do Jana Pawła II? Na tajemnicę Boga i otwartość wobec ludzi, naprowadzają nas inni. Mnie naprowadził mój papież, Jan Paweł II. Może i niejednego z was.

                                                                 ks. M. Puzewicz

Zmieniony: poniedziałek, 11 października 2010 08:56