Przylgnięcie do Imienia Jezus i promieniowanie Drukuj
Modlitwa prostoty
niedziela, 10 lipca 2011 13:22

Aby uchwycić pewien ważny wymiar w relacji modlitwy i działania, warto odwołać się do bardzo znamiennego świadectwa Franza Jalicsa, węgierskiego jezuity, który od wielu lat żyje i pracuje w domu rekolekcyjnym w Górnej Frankonii, w Niemczech. Jest on cenionym kierownikiem tak zwanych rekolekcji kontemplacyjnych, polegających w dużej mierze na wprowadzeniu w modlitwę Imienia Jezus oraz uczeniu kontemplacyjnego stylu życia.

Jalics z dużym zaangażowaniem przeżył okres soborowy i posoborowy. Głęboko wziął sobie do serca ideę solidarności z ludźmi zepchniętymi na margines społeczny, ową słynną preferencyjną opcję na rzeczy ubogich, której wcielenie w życie w wielu krajach rzeczywiście przyczyniło się do uwiarygodnienia Kościoła. Pracował na uczelni w Buenos Aires, mieszkał natomiast w jezuickiej wspólnocie, w slumsach na obrzeżach miasta. Jezuici owej wspólnoty pragnęli być blisko ubogich, dzielić ich los, żyć i pracować z nimi oraz razem z nimi walczyć. Zainspirowani przez teologię wyzwolenia i różne interpretacje Soboru Watykańskiego II wychodzili do ludzi i ich problemów. Dwóch z nich, w tym Jalics, przypłaciło to własnym cierpieniem. Zostali porwani przez bojówki politycznego ugrupowania, któremu nie podobało się, że walczą o poprawę sytuacji życiowej najbiedniejszych. Jalics spędził pół roku w odosobnieniu, w ciemnej celi, pod presją ciągłego oczekiwania na tortury i śmierć. Jak sam mówi, dopiero tam odkrył prawdziwą głębię, do której prowadziło go powtarzanie Imienia Jezus.

Po uwolnieniu dążenie do zmieniania świata zeszło w jego życiu na dalszy plan. Przyjaciele Jalicsa i jego duchowy kierownik byli przerażeni i obawiali się, że teraz stanie się on wyobcowany ze świata. Zarzucali mu, że zaprzepaszcza wielkie ideały. Powtarzali, że teraz jako męczennik niesprawiedliwego systemu mógłby stać się bardzo wiarygodnym działaczem społecznym i wiele zrobić na rzecz osób marginalizowanych. Jalics jednak doświadczył już innego wymiaru tych problemów i przyjaciele nie byli w stanie go zawrócić ani, niestety, zrozumieć.

Proste przylgnięcie do Imienia Jezusa w tak dramatycznym momencie życia okazało się dla Jalicsa fascynującą drogą na głębię. To, co tam znalazł, pozwoliło mu doświadczyć wolności w stosunku do siebie i swojego działania. Kontemplacja, cisza, spokój zrodziły w nim głęboką radość.

Przede wszystkim jednak pomogły mu przebić się przez twardą i bolesną ścianę gniewu, wściekłości i agresji, które często w bardzo subtelny sposób kryją się za ludzkimi postawami i zachowaniami. Siła i jasność dla życia zaczęły wypływać już nie z refleksji czy decyzji albo działania, ale z tajemnego wnętrza duszy. Kontemplacja, czyli wracanie do centrum, do własnego serca, gdzie pokornie obecny jest Bóg, stała się dla Jalicsa przestrzenią relatywizowania napięć, konfliktów, stresu czy ciężkich przeżyć. Straciły one wówczas swój destrukcyjny wpływ na niego.

Było jednak w tym jeszcze coś innego. Modlitwa Imienia Jezus doprowadziła go do głębszego zrozumienia, co to znaczy służyć. Jalics zauważył w sobie nowy sposób działania Jezusa. Doświadczył niejako nowej skuteczności tego działania. Kontemplacja sprawiła, że efektywność podejmowanych przez niego wysiłków przesunęła się z czynienia, organizowania czy mówienia - na promieniowanie. Jalics stwierdza, że od czasu, kiedy dokonał zwrotu ku wnętrzu, doświadcza, że coraz więcej ludzi przychodzi do niego, a on sam mówi z większą mocą, choć używa bardzo prostych słów, często całkiem spoza klasycznego słownika katolickiej pobożności. Rzeczywiście, "gdy postępujemy na drodze modlitwy, słowa stopniowo zanikają, rodzi się cisza, w której objawia się miłość Boga, bo «Bóg jest miłością». Gdy promieniujemy miłością, wtedy pociągamy innych do Boga, dlatego Modlitwa Jezusowa staje się także największym dziełem ewangelizacyjnym".

Imie_Jezus.jpg

Jacek Poznański SJ, Modlitwa, która uczy służyć

mb

Zmieniony: wtorek, 21 lutego 2012 00:10