Blog Staszka

Staszek pisze z ... Kamerunu :)

Od 7 sierpnia jestem w Kamerunie. Po 12 godzinach lotu przez Brukselę, Duale, samolot wylądował w Yaounde stolicy kraju. Tutaj zupełnie inny świat.
Wizę mam na 3 miesiące, ale jeśli da się przedłużyć to chce pozostać do lutego przyszłego roku.
Tutaj trzeba przedefiniowac sobie pojęcie biedy. To co u nas jest nazywane biedą tutaj jest największym luksusem.
Pomimo tej biedy urzekli mnie ludzie których spotykam. Mój podziw wzbudza oczywiście przyroda, ale najbardziej ofiarna i odważna postawa naszych polskich misjonarek Pallotynek u których mieszkam.

IMG-20180903-WA0002IMG-20180904-WA0010IMG-20180904-WA0011

Ciąg dalszy poniżej - od najnowszych do najstarszych wiadomości...



Blog Staszka - 2019.07.01: Reminiscencje - Przykre doświadczenia PDF Drukuj Email
Blog Staszka
wtorek, 02 lipca 2019 20:36

Ja takich poważnych nie miałem. Raz gdy jechaliśmy zawieźć sparaliżowaną Vasti i głuchoniemego Etiena do specjalnej szkoły do Bertoua, którą prowadzi polska świecka misjonarka Pani Ewa, robotnicy w Dimako zablokowali nam drogę, otoczyli nasze auto i bili pięściami po karoserii. To był strajk – walczyli o prąd - i nie chcieli nas przepuścić. Wyglądało to groźnie. Musieliśmy się szybko wycofać i zawrócić do domu, bo innej drogi do Bertoua nie ma.

Drugi przypadek to kontakt z żandarmami wyposażonymi w broń na drodze do Bertoua. W czasie dyskusji kilkakrotnie odruchowo chwytali za broń, a siostry truchlały ze strachu i nie chciały, abym z nimi dyskutował. Ale w sumie skończyło się to dla mnie dobrze, tylko na strachu, opisywałem to wydarzenie już po moim powrocie do Polski. Ale słyszałem, że inni biali mieli takie przykre doświadczenia. Niektórzy funkcjonariusze państwowi czasami dają odczuć białym, że tutaj nie zapomniano o niewolnictwie.

Do innych przykrych doświadczeń misjonarzy trzeba zaliczyć to, że zostali wielokrotnie obrabowani. Sam biskup Jan Ozga został okradziony w Doume w dniu swoich święceń biskupich. Nasze siostry Pallotynki w Nkol-Avolo także zostały okradzione kilka lat temu. Jak tam byłem i wykonywałem dla nich różne prace, to wykonałem im także specjalne schowki w ich pokojach na pieniądze w takich miejscach, gdzie nikt się nie domyśla (wam też nie powiem ,-)). Ktoś kto posiada pieniądze w większej ilości może tam rzeczywiście czuć się niepewnie. Ale opowiadali o tych kradzieżach bez szczególnej złości. Do kradzieży - mówili - trzeba się w pewien sposób przyzwyczaić. Jeżeli cię okradli, to się ciesz. To znaczy, że jesteś tym ludziom jeszcze potrzebny, użyteczny. Oni po prostu obsłużyli się u ciebie tak jak umieli. Ja nie zostałem okradziony, ale zgubiłem sporą sumę pieniędzy na trasie do źródła, gdzie dzieci chodzą po wodę. Nie poszedłem specjalnie ich szukać i cieszyłem się, że ktoś te pieniądze znajdzie i zapewne bardzo się ucieszy. Na pewno były im bardziej potrzebne niż mnie.

 
Blog Staszka - 2019.07.01: Reminiscencje - Pierwsze kroki i wrażenia PDF Drukuj Email
Blog Staszka
wtorek, 02 lipca 2019 16:57

Niektóre moje chaotycznie notowane wrażenia:

Sami czarni ludzie, specyficzny kolor i zapach ziemi. To nie jest jednak czarny ląd ale czerwony. Upał, a właściwie żar z nieba, duszność, piękne kolory, bujna soczysta zieleń, inne niż u nas drzewa, baobaby, papaje, bananowce, palmy.

Ziemia jest płodna, wszystko rośnie w oczach. Niesamowite krajobrazy, inny błękit nieba, ogromna bieda, wszędzie kolorowo, nawet bieda wygląda tu kolorowo. Przyjazne uśmiechy, mimo, że ludzie w porównaniu z nami nic lub niewiele posiadają, to uśmiechają się szczerym pełnym uśmiechem. Ludzie, dla których pojęcie czasu nie istnieje. Prawie brak zegarków na rękach. Miałem wrażenie że czas tam zatrzymał się w stosunku do Europy przed setkami lat.

Wiele paradoksów, komórka w jednej ręce w drugiej maczeta, z rzadka telewizor z anteną satelitarną kontrastujący z glinianą chałupką z dachem z liści palmowych. Egzotyka przeplatająca się z nędzą.

Przepiękne są zachody słońca. Takich barw i tak wielkiej tarczy słonecznej nie ujrzy się nigdzie indziej – chociaż trwa to zaledwie kilka minut.

Stolica Yaounde i inne duże miasta: brak komunikacji zbiorowej. Wielomilionowe miasto nie posiada komunikacji tramwajowej ani autobusowej. Dziewięćdziesiąt  procent aut na zatłoczonych ulicach to strasznie poobijane żółte taxi. Ogromna ilość motocykli jako taxi. Stan ulic makabryczny. Czasami prędkość trzeba zmniejszyć prawie do zera, aby ominąć dziury w drodze.

Handel przyuliczny na szeroką skalę. Wszędzie - zarówno w miastach, jak i na wsiach - wszystko nosi się na głowie zamiast w rękach.

Duże gromady dzieci uganiające się za czymś co przypomina piłkę. Dzieci są tu wszędzie, przed chatkami, na bazarze, na ulicy.

To inny świat. Dobrze go było zobaczyć. Niesamowite przeżycia.

 
Blog Staszka - 2019.07.01: Reminiscencje - Główne informacje o Kamerunie PDF Drukuj Email
Blog Staszka
wtorek, 02 lipca 2019 17:18

Kamerun położony jest niemal  dokładnie w centrum Afryki, zaledwie 300 km od równika. Dzień trwa od 6 rano do 18 wieczorem. Wschody i zachody słońca to kwestia kilku minut.

Ciepło i żar słońca dotyka kraj od północy od największej pustyni świata Sahary. W porze suchej wieją stamtąd chmury pyłu pustynnego zwanego harmatanem. Bywa, chociaż niezwykle rzadko, że kierunek tych prądów zmienia się i piasek albo żar dopływa nawet do Europy północnej.

Od południa jest jakby lepiej, bo dopływa tylko gorąca wilgoć równika jednak bez piasku. Na południowym zachodzie jest piękne wybrzeże Zatoki Gwinejskiej z wpływem klimatu atlantyckiego. Znajduje się tam miejscowość Kribi z dużymi plażami, gdzie wg tradycji piękna nimfa morska Mamiłata kusi młodych mężczyzn, topiąc ich w falach morskich. Ja wprawdzie zaliczyłem godzinną przejażdżkę pirogą po zatoce ale pięknej nimfy nie spotkałem -)).

Na wschodzie kraju - tam gdzie najwięcej czasu spędziłem - są natomiast ogromne lasy tropikalne, ostatnie fragmenty lasu dziewiczego nie zdewastowane jeszcze ręką ludzką. Chociaż widząc ile drzewa z tamtego regionu się wywozi do Europy (Francji) to tylko kwestia czasu jak te lasy zostaną mocno przerzedzone. W tej części oprócz bogatej flory i fauny można znaleźć jeszcze dzisiaj słonie, bawoły, pantery, warany (duże jaszczury), goryle, szympansy. Jedną z atrakcji turystycznych  Kamerunu jest płatne safari myśliwskie z polowaniem na lwy, słonie czy antylopy. Ale ja nie pojechałem tam w celach turystycznych.

Kamerun był w XIX wieku kolonią niemiecką. Potem po przegranej I wojnie światowej okupowali go Francuzi  i Anglicy. Stąd mieszkańcy mają negatywny stosunek do dawnych kolonizatorów. Natomiast Polskę Kameruńczycy kojarzą dobrze, bo z postacią Ojca Świętego Jana Pawła II, który odwiedził Kamerun dwukrotnie w latach 1985 i 1995.  Sam tego doświadczyłem na własnej skórze, gdy zatrzymała mnie żandarmeria za przekroczenie prędkości. Jak się okazało że jestem Polakiem to podarowali mi mandat. Wysoki stopniem żandarm przypomniał sobie, że był kiedyś zaangażowany w ochronę Jana Pawła II w czasie jego drugiej pielgrzymki do Kamerunu.

Nazwa państwa wywodzi się z języka portugalskiego i oznacza „krewetkę”. Taką nazwę nadali tej ziemi pierwsi żeglarze portugalscy w 1492 roku. Jest to państwo demokratyczne. Powstało w 1961 roku z połączenia kolonii francuskiej i brytyjskiej - stąd językami obowiązującymi, obok 212 miejscowych narzeczy - są angielski i francuski.

Jest to jeden z nielicznych krajów, gdzie jest względnie spokojnie. W sąsiednich państwach tj. Nigeria, Czad, Kongo, Centralna Afryka, toczyły się wojny. Kraj można powiedzieć ma dwie stolice: jedna polityczna Yaounde i druga ekonomiczna – Douala. Pierwsza leży w dawnej strefie francuskiej - 4/5 kraju. Druga w dawnej strefie angielskiej -1/5 kraju. I to jest obecnie pewien problem. Od paru lat uaktywnili się zwolennicy odłączenia od Kamerunu dawnej części angielskiej -  znacznie bogatszej. Spotyka się to jednak z ostrą i bezwzględną reakcją rządu.

Gospodarka kraju opiera się na rolnictwie. Bogactwo kraju stanowią potężne zasoby drewna, ropy naftowej. Mieszkańcy utrzymują się głównie ze sprzedaży drewna, rybołówstwa oraz złota, które wydobywają w tamtejszych kopalniach. Na własne potrzeby uprawiają ziemię, na której sadzą maniok, kukurydzę, orzeszki ziemne. Hodują trzodę chlewną, kury, bydło, kozy.

Klimat w okresie przeddeszczowym, to jest od lutego do czerwca, jest bardzo gorący: do 42 stopni Celsjusza w dzień. W nocy jest nieco chłodniej – do 25 stopni. Ludność (obecnie ok. 24 mln) podzielona jest na 212 plemion. Każde z tych plemion ma swój odrębny dialekt i kulturę. Ze względu na wielość dialektów Kameruńczycy często nie mogą porozumieć się ze sobą. A znajomość urzędowego języka francuskiego nie jest powszechna. Katolików jest w Kamerunie ok. 40 %, protestantów 18%. Muzułmanów ok. 20% a reszta to religie tradycyjne animistyczne. Stosunki państwa z kościołem są poprawne.

System ochrony zdrowia jest płatny i nieefektywny. SIDA czyli francuska nazwa AIDS, oprócz malarii jest  główną przyczyną śmierci w Kamerunie.

 
Blog Staszka - 2019.06.28: Reminiscencje - Targ PDF Drukuj Email
Blog Staszka
sobota, 29 czerwca 2019 14:41

(nie czytać przed jedzeniem...)

Można stracić apetyt do jedzenia po wizycie na targu w mieście Doume. Bród i smród to pierwsze co uderza. Zdechłych szczurów nikt nie usuwa. W porze mokrej do butów przykleja się brudna ziemia, tak że trudno się poruszać. Nie śmiałem zrobić zdjęcia na targu, bo wydawało mi się, że stan jego jest tak okropny, że oni by protestowali gdybym próbował to komuś pokazać (he he, autocenzura). Dział mięsny odwiedziłem tylko w celach poznawczych. Zwierzęta upolowane w dżungli całe z wnętrznościami i skórą porcjuje się na miejscu. Nad targowiskiem w tej części unosi się fala smrodu i chmary insektów, obsiadających każdy skrawek mięsa.  Tuż obok stoiska mięsnego w odległości kilku metrów jest śmierdzący śmietnik. Mieszkańcy jedzą tu w zasadzie wszystko co się rusza, fruwa czy pływa. Jedyną stosowaną formą konserwacji ubitej zwierzyny jest wędzenie. Wędzone ryby co jakiś czas kupowałem dla naszych psów. Ten zapach ryb odrzucał mnie na długo od chęci spożycia czegokolwiek.

 
Blog Staszka - 2019.06.28: Reminiscencje - Szpital w Nguelemendouka [Ngelemenduka] PDF Drukuj Email
Blog Staszka
sobota, 29 czerwca 2019 14:56

Pieczę nad szpitalem sprawowała siostra Asunta. Obecnie sama jest chora na raka i wróciła do Polski na chemioterapię. 

Co ważne w szpitalu przyjmują wszystkich chorych bez względu na religie czy wyznanie. Wiadomo, że chodzi przecież o człowieka cierpiącego i takiemu się nie odmawia.

Opieka nad chorymi to jeden z podstawowych elementów działalności misyjnej i w tym miejscu jest on też realizowany. Diecezja Doume leży w południowo-wschodniej części kraju, gdzie klimat jest tropikalny. Tutaj choruje się często. Jak siostry mówią, u nich ludzie leczą się albo inaczej chorują wtedy, gdy mają pieniądze. I to jest bardzo przykre. Oni mówią: po co pójdę do szpitala, skoro nie mam na zapłatę ani za wizytę ani za lekarstwa. Siostry próbują im jednak pomagać szukając w Polsce ludzi dobrej woli, którzy chcieliby ich wesprzeć i wysłać kasę na ten cel. Każda złotówka przesłana na misje to szansa pomocy komuś, kto tej pomocy potrzebuje, a nie jest w stanie zapłacić za usługę. Za wizytę siostry pieniędzy mogą nie żądać, jeśli kogoś nie stać, ale niestety lekarstw siostry nie otrzymują za darmo. Do tego to szpitala w Nguelemendouka kilkanaście lat temu obecny kucharz biskupa w Doume pan Manuel przyniósł na plecach z odległości ponad 30 km chorego na malarię kapłana i w ten sposób uratował mu życie. Wiadomo, że malaria to choroba śmiertelna, o ile w odpowiednim czasie nie zaaplikuje się choremu stosownych lekarstw. Pisałem wam o tym na początku mojego tam pobytu.

Zmieniony: sobota, 29 czerwca 2019 15:00
 
Więcej artykułów…
<< Początek < Poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 Następna > Ostatnie >>

JPAGE_CURRENT_OF_TOTAL
RocketTheme Joomla Templates