Blog Staszka - 2018.09.05: Vasti, Etienne, Donald, siostry karmelitanki PDF Drukuj Email
Blog Staszka
niedziela, 16 września 2018 17:38

Historia Vasti jest smutna. Jej mama urodziła ją, jak sama była jeszcze dzieckiem i nie była jeszcze na tyle fizycznie rozwinięta, aby wszystko odbyło się prawidłowo. W czasie porodu uszkodzona została głowa i to jest powód jej kalectwa. Matka ją odrzuciła, to samo zrobiła jej babcia. Zajęła się nią siostra babci. Żyje w fatalnych warunkach. W domu siedzi cały czas na łóżku bambusowym, dom bez okien. Chciało mi się płakać, jak ja kiedyś odwiedziliśmy. Jak ją siostry odkryły, to załatwiły przyjęcie do szkoły dla głuchoniemych w Bertua, mieście oddalonym o 56 km od nas. Wszystko jej opłacają, kupiły wózek inwalidzki.

Vasti w tej szkole czuje się dobrze. Nauczyła się tam myć naczynia i wielu innych prostych czynności, jak czyszczenie orzeszkow ziemnych. Ma tam masaże i tam się rozwija umysłowo i fizycznie. Na jej ustach zawsze jest radość. Szkołę prowadzi świecka misjonarka p. Zofia z Polski, która jest tu w Kamerunie od 30 lat.

Chłopczyk Etienne jest głuchoniemy od urodzenia. Też jest ciągle uśmiechnięty - jak się na niego patrzę. Mama chłopczyka Etienne pracowała przez dwa dni u nas maczetą, aby zarobić na zeszyty dla swoich dzieci.

Takimi przypadkami zajmują się siostry i na taką działalność potrzebują pieniądze. W drodze mówiłem do siostry, że to takie niesprawiedliwe, że tyle ludzi tak cierpi. Odpowiedziała, że to dla nas okazja, aby okazać im pomoc.

Dzisiaj nie dowieźliśmy dzieci do szkoły. Na 23 km w miejscowości Dimako był strajk. Było groźnie, bo jechaliśmy pomimo ostrzeżeń, ale w pewnej chwili otoczyli nas ludzie i zaczęli bić rękami po karoserii. Musieliśmy się szybko wycofać. Powodem strajku jest brak dostaw energii elektrycznej. Wszelkie objazdy zostały też zablokowane, więc wróciliśmy, bo taki strajk może potrwać dwa dni. Napis na transparencie brzmiał "Potrzebujemy tylko prądu". Ja im się wcale nie dziwię. Brak prądu to nie tylko brak oświetlenia, ale stoją wtedy zakłady pracy. Stolarz, który robił nam ławki do szkoły, pracował tylko wtedy, gdy był prąd. A włączają go nie wiadomo kiedy na parę godzin i do tego najczęściej w nocy.

W tej miejscowości Dimako są czarne siostry karmelitanki, ale nie mogliśmy do nich dojechać ze względu na strajk. W zeszłym tygodniu nocowały u nas przez dwa dni - w Doume było forum katechetyczne. Przeżyłem pewne zaskoczenie, gdy je spotkałem. Poniżej filmy ze spotkania.

Ta wyższa jest z Rwandy z plemienia Tutsi. Jej rodzina ukrywa się obecnie w Burundi. Była we Wrocławiu.

IMG-20180906-WA0002Odwiedził mnie mój adoptowany syn Donald Amougou. Ładny chłopak, ma 17 lat i w tym roku szkolnym będzie zdawał maturę. Nie powtarzał żadnej klasy, co tu jest rzadkością. Adoptowalem go gdy miał 3 latka. Mama jego była bardzo młoda jak go urodziła i zmarła w czasie porodu. Zajmuje się nim jego babcia. Chciałby zostać księdzem albo adwokatem. Jeszcze się zastanawia. Zapewniam go, że pomogę do końca spełnić jego marzenia.

IMG-20180906-WA0003Tutaj pomaga się ludziom, ale bardzo rozważnie. Nie jak podpowiada serce, ale i rozum. Od początku misjonarze nie dawali tutejszym nic za darmo. Na wszystko trzeba zapracować, bo inaczej groziłaby demoralizacja. Ale mój Donald dzisiaj dostał ode mnie wyjątkowo bez pracy kasę na zeszyty, książki i ubiór sportowy. 15 tys frankow to dla nich dużo, a dla nas drobnostka (130 zł).

Zmieniony: niedziela, 07 października 2018 13:49
 
RocketTheme Joomla Templates