Blog Staszka - 2018.09.03: O mnie w Kamerunie PDF Drukuj Email
Blog Staszka
wtorek, 11 września 2018 23:40

Hej, dzięki za pozdrowienia i ze  swojej strony odwzajemniam.

Prezentacja miejsca, w którym mieszkam w Doume. Ten huk na końcu to uderzenie mojej głowy w kant drzwi gdy wycofywałem się z kaplicy.

Sorry - w filmie rozjechały się obraz i dźwięk...

Do moich obowiązków należy ogólnie  mówiąc naprawianie wszystkiego co na misji jest zepsute, w tym także przypadków beznadziejnych. Są to jak do tej pory naprawy elektryczne, mechaniczne, stolarskie, hydrauliczne, woda, kanalizacja i wszelkie inne. To dziwne, ale w większości przypadków udało mi  się to wszystko naprawić. Nigdy w życiu nie miałem do czynienia z urządzeniem do wytwarzania prądu za pomocą światła, a tu udało mi się to urządzenie naprawić wymieniając jedną część za 1200 euro. To byl jeden z najpoważniejszych problemów na misji, bo prąd z miasta jest rzadko i nieregularnie. Do niektórych napraw jak np agregatu prądotwórczego do wycieku oleju musiałem zawołać miejscowego fachowca, aby wymienił oring. Przede mną drugie poważne wyzwanie to naprawienie systemu magazynowania wody deszczowej. Już mniej więcej wiem, jak to naprawić. Niestety nie zdążyłem przed porą deszczową i teraz będzie trochę trudniej, bo do naprawy potrzebuje suchy zbiornik. Pracuję też czasami na rzecz miejscowego biskupa z Polski Jana Ozgi. Naprawiłem mu jedną rzecz w jego Toyocie, a także założyłem wieczną lampkę w Katedrze. Do tej pory jej nie było i żaden miejscowy elektryk nie chciał się tego podjąć, a mi to poszło bardzo łatwo. Wygląda na to, że Pan Bóg naprawdę mi pomaga.

Odnośnie języka to sprawa  wygląda kiepsko. Uczyłem się przed wyjazdem przez 1,5 roku, ale z marnym rezultatem. Po francusku znam podstawowe modlitwy codzienne i trochę odpowiedzi z mszy świętej. Coś tam też dukam z ludźmi, ale raczej idzie to słabo. To jest rejon wschodni Kamerunu, którzy przejęli Francuzi od Niemców po przegranej pierwszej wojnie światowej i tu mówi się po francusku. Zdarza się, że ktoś zna angielski, jak np siostry nowicjuszki, wtedy nie ma większego problemu. Na pierwszej mszy świętej w tutejszej Katedrze na homilii siedziałem i nic nie rozumiałem co ksiądz mówi. Pomyślałem, Panie Boże jestem już tak stary, że nie dam rady nauczyć się tego francuskiego i siedzę tu jak na tureckim kazaniu. Spraw cud, abym rozumiał bez żadnej nauki co ten ksiądz mówi. Po chwili zawiał wiatr w kościele. Siostra Edyta, która siedziała obok mnie powiedziała, że nie będzie siedzieć w przeciągu i poszła do innej ławki. Wtedy przysunęła się do mnie siostra Anna i powiedziała, że będzie mi tłumaczyć jeśli nie mam nic przeciw. Oczywiście nie miałem i w ten sposób rozumiałem co  księdz mowi. I tak jest teraz na każdej mszy św. Wygląda na to, że Pan Bóg ma też poczucie humoru. Niestety francuskiego nadal nie znam ale rozumiem co ksiądz mówi na kazaniu.

Siostry są przeszczęśliwe, bo dowiedziały się, że chcecie je wspomóc. Potrzeby są tu tak ogromne, że trudno im zdecydować o co prosić. Ja widzę  np, że jest potrzeba kupienia rzutnika do komputera na filmy do lekcji religii. Siostry zauważyły, że obrazy bardzo przemawiają do dzieci. Obecny stary rzutnik firmy LG popsuł się. W firmie w stolicy powiedzieli mi, że nie mają już do niego lampy. Nowy tutaj kosztuje ok. 3 tys zł. Może w kraju są tańsze? Można tu wysyłać rzeczy w paczkach, idą ok 1 miesiąca. Podaję konto. Centrum Misyjne Sióstr Pallotynek ul. Wojciechowskiego 12, 02-495 Warszawa, ul 56 1240 6218 1111 0000 4618 4036 z dopiskiem na wyposażenie szkoly w Nkoum Kamerun (rzutnik s. Hanna).

Zmieniony: niedziela, 07 października 2018 13:46
 
RocketTheme Joomla Templates