Jeszcze jeden wywiad z ks. Janem Kaczkowskim PDF Drukuj Email
Zbyszek czyta, inni też...
piątek, 18 lipca 2014 21:26

I jeszcze jedno zdanie z ks. Kaczkowskiego, jedno z najpiękniejszych zdań o kapłaństwie, jakie kiedykolwiek usłyszałem: "Moim największym marzeniem jest, żeby móc do końca, do samej śmierci sprawować Najświętszą Ofiarę i żeby móc rozgrzeszać choćby tylko jednym sprawnym palcem".

Łukasz Kaźmierczak: "Umierający ksiądz" - bardzo mnie irytuje ten, pojawiający się tu i ówdzie, medialny anons przy nazwisku Kaczkowski…

ks. Jan Kaczkowski: Ja Państwu dokładnie powiem, kiedy będę umierający, dobrze? Tak się umówmy.

To samo przekazuję zresztą moim pacjentom, którzy przychodzą do naszego hospicjum w Pucku z przeświadczeniem, że są umierający. I cały nasz wysiłek polega na przekonaniu ich, że w tym momencie wcale tak nie jest, że na razie są ciężko chorzy, a umierający będą kiedyś. Mówimy takiemu pacjentowi: wie pan, ta walka wcale się nie skończyła, będziemy robili wszystko, żeby się pan jak najlepiej czuł, będziemy podnosili jakość pańskiego życia (w tym typowym quality of life), a jednocześnie zrobimy wszystko, żeby trwało ono jak najdłużej (choć jesteśmy świadomi, że te dwa wektory wejdą kiedyś ze sobą w konflikt).

Albo kiedy pacjent jest zszokowany i nie da się go inaczej uspokoić, potrząsając nim, mówimy "stop" (dość nakręcania się). Jak przyjdzie naprawdę trudny moment, to Panu powiem. Na razie zajmujmy się życiem.

Jeśli o mnie chodzi, to prawda, jestem ciężko chory, ale proszę mi zaufać, kiedy będzie naprawdę źle, to powiem albo się Państwo sami zorientują. Na dzisiaj spokój. Owszem, mam guza mózgu. Wszyscy zdajemy sobie sprawę, że rokowanie jest śmiertelne, ale przestańcie mnie nazywać umierającym księdzem. 

Jeszcze jeden wywiad - tym razem bardzo aktualny. Całość TUTAJ.

Wcześniejszy artykuł o księdzu Janie - TUTAJ.

Zbyszek

Zmieniony: środa, 23 lipca 2014 00:28
 
RocketTheme Joomla Templates