I dared to call him Father - Bilquis Sheikh PDF Drukuj Email
Zbyszek czyta, inni też...
czwartek, 24 listopada 2011 21:58

Książka Bilquis Sheikh "I dared to call him Father" to świadectwo pewnej pani, która urodziła się w bogatej i wpływowej rodzinie w Pakistanie. Treść i forma przypomniały mi jako żywo książkę Dawida Wilkersona "Krzyż i Sztylet". Niewiarygodne wydarzenia, wzruszająca wiara w Boga i nieprawdopodobna odwaga.

Około pięćdziesięcioletnia Bilquis Sheikh modliła się o poznanie Boga... i On zaczął przychodzić do niej we snach. W nich pokazał jej siebie jako Ojca. To ją powaliło na kolana i nie mogła się oprzeć tej nowej religii, która nie dość że była religią żebraków i sprzątaczek (tak, bo to nimi zajmowali się wszyscy misjonarze), to jeszcze mogła sprowadzić na nią najgorsze cierpienia: izolację od rodziny (a na wschodzie rodzina to tożsamość człowieka), odebranie adoptowanego syna (biologicznie wnuka), utratę majątku (bo majątek miała po mężu)...

Historia ta jest nieprawdopodobna właśnie dlatego, że wydarzyła się w Pakistanie. Kraju, gdzie do dzisiaj chrześcijanie są prześladowani, często mordowani, a w najlepszym wypadku siłą "nawracani" na Islam. Zresztą, ten los nie dotyczy tylko chrześcijan, w zasadzie wyznawców każdej innej wiary spotyka ten sam los, zresztą wyznawców niektórych islamskich odłamów również.

Bilquis Sheikh na początku modliła się czytając Koran i Biblię. Pierwszą księgę dla szacunku i wiary w Tradycję, drugą - z ciekawości i rosnącego komfortu, jaki sprawiało jej czytanie jej. Od początku miewała sny - to ta 'ponadnaturalna' warstwa... We śnie zapytała Boga, którą ma czytać, i Bóg pokazał jej wyraźnie, że tę, w której poznała Go jako Ojca. Ten Bóg Ojciec był tak inny od Boga Islamu, którego znała od dziecka... Poddała się Jego prowadzeniu, tak bezwarunkowo, że wielu nas może to zawstydzić.

W epilogu jeden z głównych świadków wydarzeń pięknie komentuje te wydarzenia. Bardzo mnie to wzruszyło, bo pani ta idealnie opisała moje odczucia dotyczące Wschodu i duchowości.

Cytuję (wolne tłumaczenie, bo książka jest dostępna chyba tylko po angielsku i w urdu):

Faktem jest, że o wiele łatwiej rozmawiać z Ludźmi Wschodu o sprawach duchowych. Oni mają ochotę wygospodarować czas, ponieważ - z założenia - wierzą w rzeczy duchowe i są bardzo świadomi tej rzeczywistości. W przeciwieństwie do większości świeckich Ludzi Zachodu, którzy wierzą tylko w to, co mogą zobaczyć albo udowodnić naukowo. Często czują oni, że rozmowa o sprawach duchowych i "mitach" to strata czasu.

Jezus był Człowiekiem Wschodu. Przeżywał dzień zgodnie z planem, jaki jego niebieski Ojciec miał da niego na każdy dzień. Chodził po piaszczystych drogach, jeździł na ośle, siadywał przy studniach i nauczał o duchowych sprawach opowiadając proste historie, które bardzo mocno nawiązywały do codziennego życia, tego, które zresztą do dziś tak tam wygląda. (...)

Bezpośrednie i obcesowe relacje Ludzi Zachodu mogą głęboko obrazić naszych Wschodnich Przyjaciół, którzy są przyzwyczajeni do łagodniejszych i bardziej delikatnych sposobów odnoszenia się do siebie. Często Człowiek Wschodu, poprzez mediacje, buduje most między zwaśnionymi stronami, Podczas gdy Człowiek Zachodu natychmiast aranżuje konfrontację, z osobą, która go zraniła, żeby "wyjaśnić sprawy". Być może sprawi to, że ON poczuje się lepiej, ale często pogarsza to całą sytuację. (...) Czasem zapominamy, że Jezus jest Mediatorem wybranym przez Boga, żeby naprawić zburzone relacje między Nim a człowiekiem, i to on powinien być dla nas wzorem w budowaniu mostów. 

Poniżej filmik prezentujący fragmenty tej książki - niestety jedynie w języku angielskim...

Książkę można wirtualnie "dotknąć" TUTAJ.

ar

Zmieniony: czwartek, 24 listopada 2011 22:12
 
RocketTheme Joomla Templates