Blog Staszka - 2019.06.25: Reminiscencje - Szkoła w Kamerunie PDF Drukuj Email
Blog Staszka
sobota, 29 czerwca 2019 14:01

Mamy wakacje, a ja trochę o szkole w Kamerunie.

Aby dzieci tam mogły kontynuować naukę po wakacjach, nasze pieniądze, które zadeklarowaliśmy w ramach akcji Adopcja Serc, muszą tam dotrzeć do końca września. Wiem, że Tereska informowała was o tym, ale jeśli ktoś jeszcze tego nie zrobił, to teraz jest na to czas. Za dwa tygodnie powraca do Doume siostra  Barbara, więc jest okazja, aby te pieniądze tam dotarły. Szkoła jest jedyną szansą dla dzieci i młodzieży na lepsze życie. Stąd też każda misja prowadzi szkołę, najczęściej podstawową. Szkoła katolicka jest płatna. Dzięki temu nauczyciele otrzymują regularnie pensje, ale muszą wykazać się wynikami. Gorzej jest w szkołach państwowych, gdzie nauczyciele nie są rozliczani z wyników, co sprawia, że często dzieci kończąc szkołę nie potrafią czytać ani pisać. Ponieważ utrzymanie szkoły i opłacenie nauczycieli kosztuje, a nie ma żadnych dotacji państwowych, więc misjonarze muszą te pieniądze zdobywać na własną rękę. Jednym z takich sposobów pozyskiwania środków finansowych jest właśnie  akcja pod nazwą ”Adopcja Serc”, w którą wielu z was się zaangażowało.

W Kamerunie jest obowiązek uczęszczania do szkoły. Ale nie wszędzie jest on respektowany. Różnie to wygląda w wielkich miastach i na wsiach. Np. siostra, która pracuje wśród Pigmejów, uważa, że ten obowiązek nie jest przestrzegany, ponieważ Pigmeje, z którymi się spotyka, nie posiadają aktów urodzenia i nigdzie nie są zarejestrowani. Można zapytać po co uczyć Pigmejów, jeśli plemię to żyje szczęśliwie w lasach. Nazywa się ich ”dziećmi lasu”. Ale w wyniku masowego wycinania lasów istnienie tych ludów jest poważnie zagrożone. Stąd przygotowanie ich do życia poza lasem wydaje się potrzebne, a takie przygotowanie daje szkoła. Uczy ich poza nauką pisania, czytania, religii, higieny także umiejętności praktycznych jak stolarki, budownictwa domów z cegieł, krawiectwa.

Wybrałem  trochę danych statystycznych o szkolnictwie w Afryce:  szacuje się, że w Afryce żyje obecnie ponad 182 mln analfabetów, a 50% dzieci w ogóle nie ma dostępu do szkoły, 70% klas nie ma biurka ani ławek czy krzeseł dla uczniów, 40% klas nie ma biurka czy krzesła dla nauczyciela, 45% klas nie ma tablicy, 85% nie ma szafki na książki, bywa, że od 55 do 110 uczniów uczy się w jednej klasie, pensje nauczycielskie stanowią ok. 90% wszystkich wydatków na oświatę.

Na tym tle szkoły katolickie wyglądają wyjątkowo dobrze. Jest ich w Afryce ok. 30 tys.  Ich stan techniczny i poziom nauczania jest nieporównywalnie wyższy niż w szkołach państwowych, ale w stosunku do naszych szkół to nie ma porównania na jednej skali. My także w swoim zakresie przyczyniliśmy się do wyposażenia jednej ze szkół w Kamerunie w niezbędne ławki dla dzieci, tablice i sprzęt audiowizualny podnosząc jej stan na poziom dużo wyższy niż statystyczny w Afryce. Dla dzieci w Afryce uruchomiono w Europie wiele akcji jak np. ”Przez edukację do Boga”, ”Mój szkolny kolega z Afryki”, ”Olimpiada misyjna”, ”Adopcja Serc”.  Dlaczego warto pomagać? Jeśli jakieś dziecko nie chodzi do szkoły, to już na zawsze skazane jest na pozostanie w swoim plemieniu, gdyż często w odległości kilku czy kilkunastu kilometrów mieszka plemię, które posługuje się innym językiem. Stąd nieznajomość francuskiego jest pewnego rodzaju upośledzeniem. W kontekście rozprzestrzeniającego się islamu, sekt i religii tradycyjnych – obecność szkół katolickich i formacja katolicka są bardzo ważne.  A był taki okres, kiedy polski biskup Jan Ozga obejmował swoje urzędowanie w diecezji Doume, że ich byt był zagrożony, bo były zadłużone. Trzeba było spłacić dług państwu i nauczycielom z powodu niepłacenia nauczycielom 24 szkół katolickich, albo po prostu te szkoły oddać. Wtedy biskup zwrócił się o pomoc do Episkopatu Polski i do wiernych w Polsce. Pomoc przyszła, długi zostały spłacone i szkoły katolickie się ostały. Zebrano wtedy w Polsce ok. 600 tys. dolarów. Do tych szkół chodzi teraz w sumie około 5 tys. dzieci i młodzieży. Z tych szkół pochodzą wszystkie powołania do kapłaństwa w diecezji. Kiedy szkołom tym groziło zamknięcie, zrodziła się idea Adopcji Serc.  Akcja ta zabezpiecza istnienie tych szkół, aby ponownie nie zostały zadłużone. Polega ona na złożeniu określonej sumy pieniędzy na opłatę szkoły dziecka i duchowym zaopiekowaniu się nim przez modlitwę. Opłata za szkołę na cały rok razem z potrzebnymi książkami, zeszytami i przyborami szkolnymi wynosi równowartość ok. 50 euro (200 zł). Kwotę można wpłacić jednorazowo lub w ratach, a w odpowiedzi siostry odpowiedzialne przysyłają zdjęcie, imię, nazwisko i klasę, do której dziecko uczęszcza. Takim darem można mieć swój osobisty wkład w dzieło ewangelizacji i edukacji biednych dzieci Kamerunu. Kwota ta w polskich realiach jest niewielka, ale w warunkach afrykańskich ma ogromną wartość, bo zapewnia możliwość edukacji jednego dziecka. Apeluję do każdego, kto chciałby wspomóc dzieło adopcji i mieć swoje dziecko w Afryce o przyłączenie się do tej akcji. Pewnego razu ktoś powiedział  „nie zbawisz Afryki”.  To racja, ale jeśli pomogę choć jednemu człowiekowi w sposób duchowy czy materialny, to spełnię swoje zadanie  i mogę się z tego cieszyć.

Wielką bolączką w Kamerunie jest to, że nie wszyscy chodzą do szkoły. Zdarza się, że rodzice muszą wybierać, które dziecko spośród licznej gromadki wysłać do szkoły. Wg szacunków miejscowego biskupa około 30-40% dzieci nie uczestniczy w edukacji albo zaczyna ją, chodzi kilka miesięcy i zaprzestaje, bo nie ma pieniędzy na opłacenie kolejnej raty. My możemy im w tym pomóc adoptując jedno dziecko (choć jedna z rodzin z Wrocławia zaadoptowała aż dziesiątkę).

I jeszcze jedna sprawa. W Kamerunie oprócz tego, że szkoły są płatne, to nierzadko położone są w centrach miast czy misji, bardzo daleko od wielu wiosek. Dzieci pokonują bardzo często długi dystans do szkoły bez jedzenia i picia. Dlatego kolejnym zadaniem dla misjonarzy jest poszukiwanie pieniędzy na dożywianie dzieci w szkołach. W chwili obecnej w szkole w Nkoum, którą wyposażaliśmy wspólnie w potrzebne akcesoria, dzieci dostają posiłek każdego dnia nauki w tygodniu. Wcześniej otrzymywały tylko dwa razy w tygodniu. Oby te pieniądze znalazły się także w następnym roku i następnych latach. A to zależy tylko od nas. Nasze wpłaty na ten cel były  tytuowane  ”s. Hanna na dokarmianie dzieci”.

Podam jeszcze raz konto misyjne do Afryki:  56 1240 6218 1111 0000 4618 4036

Zmieniony: sobota, 29 czerwca 2019 14:15
 
RocketTheme Joomla Templates